Maskowanie
Napisane: 2008-03-17, 01:44
Maskować należy się przede wszystkim z głową. Wzorce zaczerpnięte z „treningów elitarnych jednostek” potraktujmy raczej z przymrużeniem oka. Mamy tu trochę inne realia niż na brytyjskich wrzosowiskach, pustyni Atakama, lub w lasach Amazonii. Ogólnym jednak zasadom można się przyjrzeć i rozważyć (nie naśladować od razu jak leci).
Zacznijmy od munduru. Wzór kamuflażu dobierzmy do pory roku, warunków klimatycznych i charakteru terenu, w których chcemy działać. To samo dotyczy oporządzenia i pozostałego ekwipunku. Nic w środku lata, między olszynami nie tłumaczy na głowie kapelusza „metro”, zwłaszcza to, że jest jasny a słońce przecież ostro praży. Lepiej od razu dać sobie spokój. Nie bierzmy przykładu z dzielnej armii rosyjskiej i nie nośmy na sobie mundurowej mozaiki. I nie zapominajmy o rękawiczkach!
Buty - problem wielki choć często nie dostrzegany. Nie pomoże nam nawet „czapka niewidka”, jeśli pójdziemy na akcję w wypolerowanych jak lustro bucikach. Jak już się tak zdarzy, to włazimy w pierwsze napotkane błoto i paskudzimy nim sobie buty. Potem jeszcze kilka podskoków na stercie liści lub co nam tam w danej chwili pasuje, i problem na razie mamy z głowy. Na razie mówię, bo co jakiś czas wypada sprawdzić, jak tam się nasz kamuflaż sprawuje (cały, nie tylko buty). Można też owinąć buty szmatami, oprócz maskowania służy to też „rozmyciu” naszych śladów, które zostawiamy w trosce o tropiącego nas wroga (żeby nie musiał się często schylać). Nie róbmy tego siatką maskującą, na pewno nie pomoże nam to w poruszaniu się po lesie. Wszelkie owijki na buty odradzam w czasie deszczu, gdy jest mokro i ślisko, przy chodzeniu w górach. Maskowaniu może też służyć wyciągnięcie nogawek na cholewki.
Nakrycie głowy to problem, nad którym warto się zatrzymać. Jego dobór jest bardzo istotną sprawą. Często rozstrzyga je sam charakter zadania, do którego się przygotowujemy. Latem w żadnym wypadku nie polecam kominiarki. Po pół godzinie odechce się wam wojowania. Gdy już jednak uprzesz się na kominiarkę, to wybierz tę z cienkiego materiału, a najlepiej uszyj ją sobie sam z drobnej siatki maskującej. Kominiarkę można jeszcze przyozdobić paskami materiału lub siatki maskującej. Najlepszym rozwiązaniem jest cienka siatka maskująca owinięta na głowie „a’la Beduin w czasie burzy piaskowej”. Gdy los przestanie nam sprzyjać i wciśnie hełm na głowę, wówczas egzamin zdaje sposób niemieckich snajperów z II w. ś. Wokół hełmu robimy zasłonkę na twarz ze sznurków z ponawiązywanymi supełkami. Sposób naprawdę daje radę. Odradzam wzorowanie się na dzielnych Marines i wkładania za gumkę na hełmie paczki Lucky Strików, buteleczki z płynem odstraszającym owady, szczoteczki do zębów i zdjęcia dziewczyny. To na pewno lepszemu maskowaniu nie służy, a widziałem i takich fascynatów w środku lasu. Warto też wstąpić do sklepu myśliwskiego i zakupić maseczkę na twarz dla myśliwych- snajperów. Głowa zresztą jest tym miejscem ciała, które najczęściej wystawiamy. Postarajmy się więc dobrze ją zamaskować.
Zacznijmy od munduru. Wzór kamuflażu dobierzmy do pory roku, warunków klimatycznych i charakteru terenu, w których chcemy działać. To samo dotyczy oporządzenia i pozostałego ekwipunku. Nic w środku lata, między olszynami nie tłumaczy na głowie kapelusza „metro”, zwłaszcza to, że jest jasny a słońce przecież ostro praży. Lepiej od razu dać sobie spokój. Nie bierzmy przykładu z dzielnej armii rosyjskiej i nie nośmy na sobie mundurowej mozaiki. I nie zapominajmy o rękawiczkach!
Buty - problem wielki choć często nie dostrzegany. Nie pomoże nam nawet „czapka niewidka”, jeśli pójdziemy na akcję w wypolerowanych jak lustro bucikach. Jak już się tak zdarzy, to włazimy w pierwsze napotkane błoto i paskudzimy nim sobie buty. Potem jeszcze kilka podskoków na stercie liści lub co nam tam w danej chwili pasuje, i problem na razie mamy z głowy. Na razie mówię, bo co jakiś czas wypada sprawdzić, jak tam się nasz kamuflaż sprawuje (cały, nie tylko buty). Można też owinąć buty szmatami, oprócz maskowania służy to też „rozmyciu” naszych śladów, które zostawiamy w trosce o tropiącego nas wroga (żeby nie musiał się często schylać). Nie róbmy tego siatką maskującą, na pewno nie pomoże nam to w poruszaniu się po lesie. Wszelkie owijki na buty odradzam w czasie deszczu, gdy jest mokro i ślisko, przy chodzeniu w górach. Maskowaniu może też służyć wyciągnięcie nogawek na cholewki.
Nakrycie głowy to problem, nad którym warto się zatrzymać. Jego dobór jest bardzo istotną sprawą. Często rozstrzyga je sam charakter zadania, do którego się przygotowujemy. Latem w żadnym wypadku nie polecam kominiarki. Po pół godzinie odechce się wam wojowania. Gdy już jednak uprzesz się na kominiarkę, to wybierz tę z cienkiego materiału, a najlepiej uszyj ją sobie sam z drobnej siatki maskującej. Kominiarkę można jeszcze przyozdobić paskami materiału lub siatki maskującej. Najlepszym rozwiązaniem jest cienka siatka maskująca owinięta na głowie „a’la Beduin w czasie burzy piaskowej”. Gdy los przestanie nam sprzyjać i wciśnie hełm na głowę, wówczas egzamin zdaje sposób niemieckich snajperów z II w. ś. Wokół hełmu robimy zasłonkę na twarz ze sznurków z ponawiązywanymi supełkami. Sposób naprawdę daje radę. Odradzam wzorowanie się na dzielnych Marines i wkładania za gumkę na hełmie paczki Lucky Strików, buteleczki z płynem odstraszającym owady, szczoteczki do zębów i zdjęcia dziewczyny. To na pewno lepszemu maskowaniu nie służy, a widziałem i takich fascynatów w środku lasu. Warto też wstąpić do sklepu myśliwskiego i zakupić maseczkę na twarz dla myśliwych- snajperów. Głowa zresztą jest tym miejscem ciała, które najczęściej wystawiamy. Postarajmy się więc dobrze ją zamaskować.