Operation Odysseus II - The beginning (28.04.2013)

Gry, Scenariusze, Milsimy, itp...

Postprzez VojciechU » 2013-04-29, 11:17

Feldgrau napisał(a):Było fajnie - choć dla nas krótko ale było i przedzieranie sięprzez moczary i bagna i szybka wymiana ognia ( nawet nie wiem z kim się postrzelałem )i straszenie tubylców oraz nagabywanie o "wódkę" ( za póÂźno sięzoriętowałem że gość nie ma nawet gogli ) a więc impreza udana


Krótko ale konkretnie, bardzo sprawnie zorganizowaliście zasadzkę i posłaliście na drugi świat wspomnianego naukowca wraz z jego obstawą. Gdyby nie to, że po chwili nadciągnęła odsiecz w liczbie ok 8 kolumbijczyków, to Wasz 3 osobowy w danej chwili oddział z pewnością zdołałby się przegrupować i wycofać do miejsca ewakuacji bez tej jakże heroicznej śmierci.
Saltus: XI, XIII, XIV, XV, XVI | Unit: VI, VII | Igła: I
“Jedyny łatwy dzień był wczoraj”
Avatar użytkownika
VojciechU
 
Posty: 97
Dołączył(a): 2010-10-29, 19:33
Lokalizacja: Łódź

Postprzez skorpion » 2013-04-29, 12:00

Kicia napisał(a):Raport pośmiertny dowódcy EjĂŠrcito Nacional de Colombia:

żołnierze

Dziękuję wam za sumienne wykonywanie powierzonych zadań podczas operacji Odyseusz II. Było ciężko, było trudno, mokro i zimno, ale nie powstrzymało to nas przed realizacją wyznaczonych celów, zwłaszcza że udało się rozbić siły FARC i schwytać Miguela, i mimo, że udało mu się zbiec w brawurowej ucieczce to najważniejsze jest że komunistyczna partyzantka została na pewien czas uciszona. Ja osobiście sporo zarobiłem na tej operacji, choć w niebie pieniądze nie są mi potrzebne.

To była wielka przyjemność spotkać się ze wszystkimi uczestnikami, bardzo się cieszę gdyż oceniam grę na bardzo udaną, dynamiczną i z dużą ilością kontaktów ogniowych. Wiele zdarzeń wymagało podejmowania szybkich decyzji.

Kilka akcji szczególnie godnych wyróżnienia:

- akcja z Duchami – z pewnością niepotrzebna, nierozsądna, okupiona stratami sprzętowymi, ale za to fajna i ciekawa. Wyciągnięta lekcja – śmigło musi być też oznakowane przynależnością….. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że Duchy były umundurowane niezgodnie z regulaminem armii kolumbijskiej i dlatego rozpoznana jako partyzantka…

-akcja z negocjacjami o odbicie zakładników. Negocjacje się nie udały, zdecydowałem że rozstrzygnie los. Akcja piękna i dynamiczna, przeciwnik fantastycznie postawił warunki i chyba tylko cudem się udało was rozbić. Przepraszam w szczególności dziewczyny o ostrzał, przykro mi że tak to się potoczyło, ale to jest zabawa w wojnę, trzeba podejmować trudne decyzje i je realizować bez względu na ryzyko. Ponieważ jednak, że wiem o waszej zdradzieckiej działalności, teraz nie żałuję tej decyzji. Podsumowując - nagocjacje i starcie o zakładników to była chyba najfajniejsza akcja.

- akcja z pojmaniem i fenomenalna ucieczka Majstra. Pojmanie – pełna improwizacja i ogromne szczęście. Majster po mistrzowsku grał zadowolonego jeńca, uśpił czujność, przekazywał informacje swoim ludziom i doskonale wykonał swoją ucieczkę. Akcja rodem z filmów. To pokazuje jakie wnioski trzeba wyciągnąć i stwierdzić ze zabawa zabawą, ale jeńca trzeba związać, odebrać wszystko co ma, i mocno pilnować, a nie pytać czy ma ciepło czy gorzałki nalać…. żołnierze którzy nie dopełnili swoich obowiązków i pozwolili na ucieczkę staną przed sądem wojennym, zostaną sprawiedliwie osądzenie i rozstrzelani. Ich dowódca który nakazał niezwiązanie jeńca i dopuścił aby jeniec był przetrzymywany z w koszarach zostałby rozstrzelany bez sądu ale niestety nie przeżył operacji Odyseusz II. Nauka jednak nie pójdzie w las… Dziękuję ci serdecznie panie Majster za tę wspaniałą lekcję.

-akcja ostatnia, czyli kontakt ogniowy z amerykańskimi komandosami. Tutaj zbyt nieostrożnie podszedłem do tematu. Wydawało się że nic już strasznego wydarzyć się nie może, a jednak…. Kolejna lekcja – nigdy nie lekceważyć zagrożenia, choćby wydawało się że nic już wszystko jest pod kontrolą.

Dziękuję raz jeszcze wszystkim

Post mortem
Major Santos
Avatar użytkownika
skorpion
 
Posty: 94
Dołączył(a): 2010-09-05, 17:50
Lokalizacja: Łódź

Postprzez Pmk » 2013-04-29, 12:10

Umbrella Corporation Special Task Force
Detachment 2
Oficjalnie znany jako:
Umbrella Security Service Unit 2


28 1337LT APR2013

- …du jeden, żebyś kurwa wiedział, że chciwość nie popłaca!! – darł się chyba po polsku ,,nasz cywil’’ do leżącego nieopodal mężczyzny.
Niewątpliwie nie przepadali za sobą.
Ciekawe ile zdrajca z Korporacji zrozumiał z tej dygresji – z tego co wiedziałem nie był Słowianinem.
W końcu dramatycznie ucięliśmy tą interesująco zapowiadającą się konwersację.
Dwie ładnie ulokowane serie wprawiły ciało naukowca w agonalne drgawki.
I już był po wszystkim.
W każdym razie Wojtek pamiętał co ustalaliśmy przed akcją - lub wykazał się po prostu zdrowym rozsądkiem - i grzecznie leżał przytulony do Matki Ziemi, podczas gdy my zajęliśmy się czyszczeniem pobliskich zarośli.
Feld był coraz bliżej, słychać go już było przez radio.
Trzeba było też sprawdzić co z Przemem – zrobił się coś cichy.
Musieliśmy uciszyć niedobitki obstawy.
Zdjęliśmy na początku jej dowódcę, w związku z tym reszta potyczki polegała na eliminowaniu walczących w zdezorganizowany, rozpaczliwy sposób żołnierzy obstawy.
Przeciwnik nie miał szans…



28 1139LT APR2013

- Szeeefieee, rooozwaalmy iiich!
Podnoszę wzrok na siedzących naprzeciw mnie Panów X i Y.
- Feld, idÂź i sprawdÂź dokładnie te krzaki dwadzieścia metrów za twoimi plecami.
Mamrocząc coś pod nosem, natarczywy pracownik Korporacji oddala się we wskazanym kierunku.
Jest z nim coraz gorzej, musimy się spieszyć.
A tymczasem…
X i Y, agenci wywiadu Korporacji Umbrella, uśmiechają się znacząco.
- Drobne problemy z personelem – wyjaśniam. – Co dalej?
Pana X znam z innego miejsca w innych czasach.
Ale był rozkaz o tym zapomnieć, więc…
Pana Y również znam.
Co prawda nosi teraz cywilne łaszki, ale wtedy był w mundurze US Army.
I występował jako Wojtec U.
Następnej nocy po akcji, jak to Polak z Polakiem, sporo wypiliśmy.
Rozkazu nie było, więc co nieco pamiętam.
A ową noc to raczej jak przez mgłę.
Tiaaa, choć o niektórych sprawach chciało by się zapomnieć…
Bez rozkazu.
- Kontynuując – zaczyna X. – Zdrajcą w Korporacji ukazał się zaginiony naukowiec. W związku z tym zmiana celu waszej misji.
Spogląda na Y.
Ten kiwa głową.
Z… wahaniem?
Hmm, coś tu więcej się rozgrywa.
Nie moja sprawa, lepiej się nie wtrącać.
- Macie go wyeliminować za wszelką cenę. Za dużo wie. O… różnych tematach.
Ożż, kurwa. A pięć minut temu skrwawiliby nas, byle by tylko chłopa wyciągnąć. A teraz...
- O 1400 w P11 planowane jest spotkanie Pana Y z Naukowcem. Wtedy go zdejmiecie.
Najsss.
- Co z dyskami? – pytam.
X odchrząkuje.
- Ochrona TOCa jest za silna. Obiekt na środku otwartego terenu. Nie podejdziecie. Poza tym jest was tylko czterech.
Podrapie się po policzku.
- Noo, dobra. Około 1400 kroi się atak połączonych sił FARC i Kartelu na TOC. Załatwicie temat na P11, to potem możecie spróbować.
Patrz mi prosto w oczy.
- Ale waszym priorytetem jest Naukowiec – mówi z naciskiem.
Odwraca wzrok.
– Teraz omówmy szczegóły…



28 1011LT APR2013

- Sierżancie, ale ja naprawdę muszę iść – Feld nie ustawał w wysiłkach.
Ale puścić członka grupy w trakcie misji, żeby załatwił coś na boku?
Hmm. prawie mnie przekonał.
Oczywiście jest jeszcze kwestia zdrajcy.
Taka możliwość oczywiście zawsze istnieje.
Ale Feld?
Znaliśmy się tyle czasu…
- Masz wyniki badań?
Sięga do kieszeni na tyłku.
Nie ma.
Do drugiej.
Nie ma.
Widzę panikę w lekko rozbieganych oczach.
- Kurwa, przecież wkładałem…
Obklepuje kieszenie jeszcze raz, i jeszcze raz…
- Dobra, mam – wzdycha z ulgą. – O tu jest napisane!
Podsuwa mi pod nos wymiętą kartkę papieru.
Fakt, dokument Korporacji.
- Szefie – jęczał. – Jak nie dostanę tego leku, to zdechnę. Już teraz mam zawroty i prawie nie widzę. W dom bym nie trafił, o człowieku nie wspominając.
Czytam, czytam… no cóż. Elementy układanki zaczynają się układać.
- Szefie, poustawiałem sobie wszystko – już spokojniej tłumaczy Feld. - Zorganizowałem kasę. Mam namiary na człowieka, który ma dostęp do eksperymentalnych leków. Zmówiłem się z nim na dziś.
Czytam… To dużo tłumaczy. Tia, drżące ręce, używki.
- Przecież dziś mieliśmy mieć wolne! - prawie krzyczy. – Nie moja wina, że ściągnęli nas w nocy z miasta i wysłali na akcję!
A to się chłop denerwuje. Hmm… wahania nastrojów
- Szefie, nosz kurwa mać! To nie moja wina, że Firma władowała mnie kiedyś w jakieś gówno, złapałem jakieś świństwo i teraz pozwala mi zdechnąć!
Czytam…
- Szefie – ścisza głos i szepcze drżącym głosem. – To co, mogę iść?
Patrzę na drżącą postać kamrata.
Tak, dziś on.
Jutro ja.
Dla Korporacji jesteśmy warci tyle co sprzęt jaki mamy przy sobie.
Minus amortyzacja.
- Oki – mówię. – Idziemy na S15. Potem na P4. Robimy swoje. A ty stamtąd będziesz już miał blisko.



28 1340LT APR2013

Dżungla ucichła.
Słychać było tylko oddalający się grzechot broni maszynowej, gdzieś daleko w gęstwinie.
W oddali, koło helikoptera członek komanda Korporacji strzelał do kogoś ukrytego głęboko w zaroślach.
Wojtek podniósł się z mokrej ziemi.
Nagle Korporacyjny przestał strzelać w krzaki i zaczął obracać się w jego stronę, lecz padł jak ścięty.
łomot broni automatycznej eksplodował gdzieś tuż za plecami Wojtka.
Zmartwiał.
Mają mnie.
I Składnik Z.
A tak dobrze szło...

Gdy rozległ się trzask pierwszego strzału, przypadł do ziemi zgodnie ustaleniami.
W przydrożnym rowie był chwilowo bezpieczny.
Górą szły pociski szarpiące roślinność.
A także miękkie ciała istot ludzkich, które znalazły się na ich drodze.
Komando Korporacji zlikwidowało Zdrajcę.
Zgodnie z planem.
A przy okazji także majora Santosa.
Taki mały bonus.
Wzięty w ogień z dwóch stron oddział rządowy nie miał szans. Po śmierci Santosa poszedł w rozsypkę. Załoga helikoptera po lądowaniu w, jak się wydawało, bezpiecznym miejscu zdążyła już wyłączyć silnik. I teraz w panice próbowała ponownie poderwać maszynę w powietrze. Za póÂźno. Po chwili komando zajęło się niedobitkami ochrony.
Super.
Zdrajca nie żyje, a Składnik dalej jest w naszych rękach.
Strzelanina przygasła.
Czas się stąd ewakuować.

- A ty co tu robisz?! – rozległ się krzyk za jego plecami.
Mają mnie.
Stał na poboczu drogi, wysmarowany błotem zalegającym dno rowu.
W głowie miał kompletną pustkę.
Powoli zaczął się odwracać.
Mijali go zdyszani, spoceni żołnierze.
W plecaku dalej miał Składnik Z…
Naprzeciw Wojtka stał wielki jak szafa, wściekły sierżant.
- życie ci niemiłe?
Wskazał lufą karabinu w stronę przeciwną do miejsca starcia.
- Wynoś się stąd!
Zdumiony agent wytrzeszczył na niego oczy.
- No i czego się gapisz! – ryknął żołnierz. - Spierdalaj stąd, ale już!!
Wojtek pokonał bezwład kończyn i ruszył we wskazanym kierunku.
Po chwili pędził jak szalony.
Za plecami słyszał tylko przeklinającego sierżanta.
- Pierdoleni wieśniacy!

Pmk
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Postprzez Feldgrau » 2013-05-07, 08:28

" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Poprzednia strona

Powrót do Teminy wydarzeń

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości

cron