LOK Milsim na U7

Gry, Scenariusze, Milsimy, itp...

Postprzez Ace » 2013-01-16, 11:45

No popatrz a mnie ostatnio przekonywał że jest abstynentem ,techniki tortur i przesłuchań coraz to lepsze :-D
Avatar użytkownika
Ace
 
Posty: 1216
Dołączył(a): 2012-02-21, 21:06
Lokalizacja: Katowice/Sosnowiec

Postprzez Gebel » 2013-01-16, 18:10

Widzę że wszyscy mają dobry humor :lol: tak trzymać, do następnego :evil2:
Saltus XIV,XV,XVI,XVII; Unit 06,07; Blackops I,II,III; RedFall 2013; NWN 2014, 2015; SALAMANDRA; GreenCoat II; GF POint 2015
Avatar użytkownika
Gebel
 
Posty: 2014
Dołączył(a): 2011-10-12, 22:31

Postprzez Koniu78 » 2013-01-17, 10:16

Pozwole sobie wstawić tu jeszcze relacje **PG**ia:

**PG** napisał(a):Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż treści poniżej są subiektywnym przekazem, przekłamania bądÂź niedopowiedzenia nie są celowe, ubarwienia już jak najbardziej :D

Driin driin , k...wa znowu nie wyciszyłem telefonu – zamruczał zaspany PG
- haaalo
- kwatera głowna za 2h
- człowieku jest 3 nad ranem
- zgadza się żołnierzu jest 3 tylko, że po południu, jak widać życie w cywilu wam nie służy, zaczynacie gubić orientację i czujność, ale to się właśnie zmienia - kryptonim „miecz” mówi wam to coś?
Oczy PG natychmiast nabrały ostrości , a zmysły załączone zostały na opcję mobilizacja.
- tak jest 2h
Główna Kwatera Knucia 2h póÂźniej .
- Witam wszystkich, dostałem rozkazy dotyczące naszej kolejnej akcji „ Unit 7” w której to występujemy pod kryptonimem „Miecz”, a tak rysują sie nasze zadania:
1 faza w godz. 24.00 piątek -6.00 sobota
o 24.00 ruszają dwa zespoły 7 osobowe wydzielone ÆMA i NIETOPERZ, zadania dla tych zespołów podane zostaną na odprawie reszta puszcza bąki pod "kordełką"
2 faza w godz. 6.00 sobota - 15.00 sobota .
Dwa odziały:
Pierwszy-i tu słuchać bo to nasze zadanie.
MIECZ
Zadanie główne:
Zlokalizowanie i zabezpieczenie miejsca stacjonowania naszej radiostacji (Korony) do jej przybycia oraz przejęcia obrony przez Tarczę.
Zniszczenie stacji zakłócania.
W wolnych chwilach wsparcie obrony naszej radiostacji ( Korona ) rozpoznanie przedpola .
Drugi
TARCZA
Zadanie główne:
Ochrona Korony ...ZA WSZELKą CENÊ..!!!! strata Korony to przegrane manewry ..!!!
W tej fazie tak jak i w trzeciej wszyscy wychodzimy w pole i miejsce postoju Korony staje się miejscem dowodzenia i przebywania wszystkich oddziałów ( wyjątek to ÆMA i NIETOPERZ, którzy będą mogli trochę dłużej pospać )
O 15.00 sobota wszyscy wracamy do HQ, jemy obiadek ,robimy kupę ,odpoczywamy i przygotowujemy się do 3 fazy.
3 faza 18.00 sobota - do końca ...
Mamy przeprowadzić konwój ok. 8 km.
Działamy całością sił z podziałem na MIECZ i TARCZÊ
Nie znam jeszcze szczegółów dlatego omówimy je w dalszej kolejności, ale jedno jest pewne nie zapomnieć o tarczach w tym zadaniu są niezbedne.
- jakieś pytania?
- co ze śmigłami? bo na ostatnich misjach sztab dawał dupy, a wspomniane zadania i teren wymagają mobilności
- śmigła będą oczywiście, no chyba, że ich nie będzie to jest wojna żołnierzu, a nie wyjazd integracyjny działu IT
- taaa, czyli znów z buta zapylamy
- możecie zawsze zabrać narty będziecie bardziej mobilni, jeszcze jakieś pytania?
- to do zadań! dowódcy zostaną jeszcze chwilę przekaże bardziej szczegółowe rozkazy, mapy etc.
- aaa ruszamy w dwóch rzutach- pierwsza ekipa startuje w piątek 9.00 rozpoznaje teren zabezpiecza kwaterę i wstępnie ogarnia szpej, druga tego samego dnia w godzinach popołudniowych. W mniejszych grupach łatwiej przedostaniemy sie nie zauważeni. życzę powodzenia ....
11.01.13 godzina 9.00 stacja benzynowa ul. Strykowska łódÂź. Pierwsza część odziału „Miecz” rozpoczyna przygodę Unit 7. Droga w teren zrzutu przebiega bez większych problemów ze standartowymi opowieściami PG. Z błogiej sielanki wyrywa wszystkich skromna tablica przydrożna i widniejący na niej napis:
„ ...Uwaga ostre strzelanie, wjazd grozi kalectwem lub śmiercią...”
- dobra koniec pierdół wjeżdżamy już w teren Ziemi Niczyjej objęty działaniami WRL pełna gotowość bojowa i cisza w eterze „ na pełnej piÂździe „
– jak mi brakowało tego rozkazu –pomyślał PG :D .
Jak się okazało to tylko opuszczony obszar starego poligonu owszem tu i ówdzie ukazywały się pozostałości wojennej zawieruchy, ale WRL jeszcze tu nie dotarł.
Bazę osiągamy bez niespodzianek, czy też większych problemów. Jedynie pogoda w tym obszarze potwierdziła przewidywania naszych synoptyków ( choć raz trafili) maskałaty jak najbardziej się przydadzą. Ogarnięcie kwatery, przyszykowanie szpeju, pierwsze odprawy i pierwsze konkrety przedstawione przez dowódców naszych plutonów, gdyż oddział został podzielony na „miecz1” i „miecz 2”. Pod komendą Skorpiona **PG**,AMI, WURCU, łODYś,VOJCIECHU,OWSIAK, reszta ekipy pod komendą KICI. Czekamy na drugą turę zrzutu, wszyscy prócz dowódców w kojach choć nikt nie śpi - adrenalina nie pozwala. PG w myślach sprawdza czy wszystko ogarnięte rano nie będzie czasu, gdy nagle znajome dÂźwięki wyrywają go z zadumy. Zza ściany gdzie kwaterowała Tarcza dobiegają słowa jakże znanego przeboju „... boże , boże, boże bożenko...”
- taaa, jestem wśród swoich – pomyślał PG :twisted:.
Druga tura zrzutu melduje się szybciej niż przewidywano im też śpieszno do wytłumaczenia WRLowi gdzie jego miejsce. Teraz w komplecie, ostatnie nocne bajanie, niesamowite teorie , zdefiniowanie „dobrego pedofila „ oraz…… zapoznanie z kulturalnym łosiem.
-Pobudka, pobudka, wstać ! 5.00 Owsiak podnosi odział na nogi – pomagając sobie zapaleniem światła, by co bardziej leniwych wyrwać ze snu.
Tego ranka nikt sie nie leni, bo i w nocy nikt nie spał, każdy czuwał i wyczekiwał tego sygnału. Szybka poranna organizacja, szamka, herbata, kawka w termosy, płyny podtrzymujące morale, kule, powietrze, częstotliwości na radiach- gotowi.
7.00 wszyscy na lądowisku pakujemy się w śmigła ruszamy zlokalizować i zabezpieczyć miejsce lądowania Korony, do przybycia Tarczy będziemy też jej obstawą .
Tym razem dwództwo się spisało śmigła jak marzenie, doświadczeni kierowcy ( ukłon w ich stronę dzięki ich umiejętnościom udało się jak póÂźniej się okaże dobrze pogonić WRL) tak więc desant szybki i sprawny. Czeszemy teren, szukamy dobrego miejsca dla Korony, jest! koordynaty poszły i tu pierwsze podknięcie dowództwa . Korona i Tarcza dostają mylne namiary, na szczęście dla nas bez konsekwencji po korekcie jadą w docelowe koordynaty.
- miecz 1 na lewo, miecz 2 na prawo – zabezpieczyć teren wystawić wysunięte czujki i czekamy- słychać dyrygującego Skorpiona.
Proste konkretne rozkazy w mig są wykonywane.
- PG,AMI,VOJCIECHU,WURC- na koniec młodnika kamperka i meldować o ewentualnych kontaktach
- tak jest – ruszamy w wyznaczony teren. Młodnik zabezpiecza nam prawą stronę ustawiamy tam KM(WURC) ma naturalny okop w białym maskałacie idealnie zlewa się z podłożem.Reszta rostawia sie po przeciwnej stronie w takich odstępach by KM był po środku, kamperka i czekamy.
W radiu słychać komunikat, że Korona i Tarcza mają być za dwadzieścia minut; czekamy ( zamieszanie z koordynatami wydłuża czas prawie do 1h). PG na tą misję został wyposażony w nowy typ kamuflażu HUNTER REAL TREE SNOW Camo. On również zalega w naturalnej dziurze, lekkie modyfikacje gałęziami i idealna kamperka.Tak idealna, że w pewnym momencie pitoki co sobie zbierały szamkę zaczęły lądować na ramionach PG.
- ku... ale zaje camo, nawet one mnie nie rozpoznają – pomyślał PG
i w tej samej chwili kolejna myśl targnęła wojakiem
- to że dziobią to nic, a jak zechcą dołożyć kamuflażu naturalnego- i poruszył lekko ramionami.
Jakie zdziwienie i panika zapanowała wśród pitoków jak drzewo zaczęło się od nich oganiać. Po godzinie oczekiwania, gdy już zaczynały sie pierwsze symptomy zmarznięcia przyszła zmiana, posterunek przejęła Tarcza, a dokładniej Rotiv ze swoim oddziałem.Miecz został posłany do likwidacji stacji zagłuszania. W drodze na lądowisko dostajemy sygnał, że została przejęta częstotliwość wroga, a z ich meldunków wynika, że mają zwiad tuż obok nas. Miecz 1 zostaje wysłany na rozpoznanie i ewentualną likwidację, gdy docieramy do naszej czujki potwierdzamy dowództwu kontakt z wrogim zwiadem, jednak wyraÂźne rozkazy nakazują odwrót na lądowisko, Korona zmienia miejsce nadawania. Z wielkim trudem udaje się opanować nieodpartą chęć wytępienia WRL zwłaszcza, że PG-owa luneta wyraÂźnie widzi cel.
- tylko parę metrów podejdę i są moi- Skorpion ponów prośbę o zdjęcie wroga- uprasza PG
- rozkazy są jasne, wracamy na lądowisko.
Na lądowisku okazuje się, że nasze śmigła przerzucają Tarczę w kolejny rejon nadawania Korony, więc do stacji zagłuszania walimy z buta. śnieg i odległość sprawiają, iż przerzut wojska w podane koordynaty jest mało dynamiczny, a jak na siły szybkiego reagowania to nawet ślimaczy. Powoduje to, że tak jak Korona tak i Turkus(stacja zagłuszania Korony) zmienia swoją pozycję nim osiągamy cel. Brak kontaktu, meldunek do dowództwa i czekamy na śmigła. Tym razem są do naszej dyspozycji. Nowe rozkazy- wesprzeć Tarczę, gdyż z przechwyconych meldunków wynika, że WRL mobilizuje siły w rejonie nadawania Korony. Chłopaki ze Strzelca pokazują swój kunszt jazdy przełajowej. Na trasie doganiamy śmigła WRL które jadą rozbić Tarczę i zniszczyć Koronę. Ostatnie śmigło wroga sprytnie blokuje nas wolną jazdą jednak ów pomysł przypłacili śmiałym manewrem naszych kierowców. Szybki cross poboczem i teraz to my blokujemy WRL, jedno śmigło wyeliminowane. Desant i obstawka śmigła wroga, nikt nie wysiada, pada kolejny rozkaz- cześć blokuje desant reszta biegiem w stronę Korony. Zaskakujemy atakiem z tyłu napierający na Tarcze WRL przytłaczająca przewaga i zaskoczenie rozbija przeciwnika zmuszając do ucieczki. Biegną drogą miecz1 za nimi PG raz po raz posyła FS co przypomina uciekającym, że dystans bezpieczeństwa trzeba zwiększyć. Adrenalina na maksa, chęć mordu buzuje w każdym, a tu kolejny rozkaz zaniechania pościgu( zdumiewająca karność godna pochwały wszyscy wykonują rozkaz bez stękania). Pakujemy się w śmigła i jedziemy bronić Korony to jest nasz priorytet. Znów czujki, tym razem wszystkie dostępne siły bronią Korony. -PG,AMI czujka na końcu drogi i meldować o jakichkolwiek ruchach w terenie- rzuca Skorpion
Docieramy do końca drogi i na nasze szczęście, gdyż las tu był bardzo żadki, leży stos pociętych bali. Tu kombinujemy posterunek( orle gniazdo ).
- Skorpion dla PG, Skorpion dla PG- ten komunikat w eterze pojawia się od tej pory co kilka minut .
Jak się okazało to właśnie ta droga była główną drogą przerzutu zarówno wrogich jak i własnych wojsk.
-Ami ty lewo, ja prawo- rzucił PG patrząc przez lunetę , nie zdążył skończyć jak usłyszał w odzewie
- kontakt , kontakt – szybki zwrot i obserwacja – śmigło WRL – w las, ta komenda będzie równie częsta jak meldunki PG o ruchach w tym rejonie, a Ami i PG od teraz nadają się na biegi przełajowe z nurem w śnieg. Na szczęście po kilku takich rundach do lasu mieli już ubite i stałe miejsca kampienia. Po jednym z zrzutów własnych wojsk dostają wsparcie KM (Wurc). Podczas ostatniego szturmu na zdziwione wojska WRL karabin PG zaczął żyć własnym życiem i strzelać jak mu się zachce. Trójka zwiadowcza ustaliła zatem plan na ewentualny kontak. PG zaiwania jak rącze karibu zciągając uwagę na siebie i podprowadzając przeciwnika pod lufy ukrytych AMI i WURCA- plan nie zrealizowany przez brak kontaktu ogniowego.
Nagle do uszu zwiadowców dochodzą jakieś trzaski dobiegające gdzieś z daleka. Hałas ten zdawał się przybliżać, krążyć wkoło nich, cichnąć, by znów dać znać o sobie w innym miejscu.
- kurczę, a jak to ten łoś dżentelmen- przemknęło przez głowę PG i grymas uśmiechu pojawił się na jego twarzy
- na szczęście AMI zabezpiecza tyły – pomyślał i wrócił do obserwacji sektora
- Skorpion dla PG, Skorpion dla PG- potwierdzam desant 5 osób w rejonie lasu na północny-wschód od Korony
- obserwować, nie podejmować kontaktu ogniowego, chyba że będzie to konieczne, zostało 10 min nadawania i ewakuujemy Koronę.
Po 10 min.
- Skorpion do wszystkich czujek – ogłaszam ewakuację Korony, wracać możliwie szybko
- Skorpion dla PG , Skorpion dla PG – przypominam o wrogim oddziale w mojej lokalizacji
- PG, Korona zabezpieczona , wracaj i jak się uda sprowokuj wroga do pościgu
- sprowokuj wroga, ale jak – pomyślał PG , przypomniał mu się trick z filmu i za jego przykładem stanął na przeciwko oddalonych WRLowców i zaczął prowokację rodem BRAVE HEART. Niestety albo PG był zbyt mało przekonujący, albo WRL zauważyło czekających na nich kompanów PG. Szybki przemarsz w rejon podjęcia i śmigłami do HQ. Do śmigieł nie zmieściliśmy się na raz , więc Miecz pozostał na lądowisku czekając na podjęcie. Sielanka, bajer, wiśnia i nagle komunikat łodysia
- kontakt, kontakt moja 12 – oddział WRL w sile przynajmniej kilkunastu żołnierzy maszerował jakieś 50 m od nas po równoległej drodze, wszyscy przyczajeni, skoncentrowani teraz to oni mają przewagę, na nasze szczęście sami robili taki raban, że nie usłyszeli naszego rozprężenia. śmigła podejmują nas na bojowo, WURC mało co nie wylądował za burtą. Mijamy śmigła wroga machając im na pożegnanie, jak się okazało było tam znacznie więcej wojska WRL niż widzieliśmy.
HQ suszenie, jedzenie i sen gdyż kolejna faza to nocny konwój.

Pobudka , przegląd wojska , który z szanownych żołnierzy jest trzeÂźwy?
- co za pytanie, zwłaszcza na froncie – pomyślał PG i w tej samej chwili zrozumiał, że tylko on jest trzeÂźwy w tej bandzie „degeneratów” i nie bynajmniej dlatego, iż różnił się od nich, wręcz przeciwnie swojego czasu przodował w libacjach i burdach, które to notabene są normalką w żołnierskim życiu. To przodownictwo miało swoją cenę , którą jest jak to nazywał świadoma abstynencja.
- no nie bać się ktoś musi być trzeÂźwy, to już drugi dzień na kwaterze nie wierze, że dla wszystkich jeszcze starcza zapas wiśni.
- PG nieśmiało poniósł rękę
- no i proszę można , można , żołnierzu właśnie zgłosiliście się do największej próby - męstwo wasze i poświęcenie będzie docenione
- ale się wje... – pomyślał PG znał takową orację i nigdy nic dobrego za tym nie stało.
Nie pomylił się , został zastępcą kierowcy jednej z pancerek konwoju , gdyż etatowy kierowca podczas próby zdobycia paliwa przy pomocy wężyka w kanistrze zbyt mocno się nałykał podkradanego płynu i najnormalniej doznał zatrucia i przestał kontaktować.
- rycerska to rzecz – pomyślał PG, dzielny chłopina tak się poświęcił.
Odprawa i dzielenie zadań, trzy auta, dwa obstawy i po środku VIP którego mamy ochraniać, tylko jakoś przy rozdawaniu zadań pominięto ten aspekt. PG ty na lekko, bo jesteś kierowcą . Przymiarka do auta ustalenia gdzie kto i jak, gdzie tarcze i co mają robić - wszystko ogarnięte, więc do wozów i w drogę po VIP-a.
Już na samym początku PG zrozumiał swój błąd – a mogłem się napić – przemknęło przez myśl - lecz zaraz sam wybił to sobie z głowy( no napij się, napij i sam tą wojnę wygrasz nieśmiertelny Nadwiślańczyku). Auto nie chciało współpracować, a i wybrana droga była raczej wymagająca i niezbyt dla świeżaka za kółkiem. Po paru zakrętach, kilku koleinach i dobrych radach zza pleców PG był już nawet pewien, że musi się napić, bo zaczyna wychodzić z siebie. Kolejny zakręt, kolejny desant i pchanie i apogeum- rozkaz gaś światła i jazda pod górę. No nie chyba żart jakiś, pocieszające było, że śmigło przed nami też musiało ratować się desantem i pchaniem lub jazdą na pusto. Z pomocą przychodzi Koniu, ratując tym samym pulpit auta przed zemstą PG, szybka decyzja i zamiana ról .
- masz kamizelkę z tyłu leży klamot – ku.. ja przecież na lekko, ani ciuchy , ani szpej, kamizelka za luÂźna nie ma czasu dopasowywać konwój rusza, Kicia tłumaczy PG jego funkcje, wiśnia krąży po aucie.
- dobra dla jasności – wtrąca PG – ty otwierasz klapę ( tu mała niespodzianka magiczne otwieranie brak klamki zamiast tego dziurka w której trza pogmerać ) ja z tarczą was osłaniam i bronimy lewej strony
- dokładnie – potwierdza Kicia
Nie mija 5 min jak słyszymy komendę kontakt z wozu i tu wydarza się rzecz straszna - marker Kici nie wytrzymuje ciśnienia, zaczyna syczeć dekoncentrując na krótką chwilę. Szczęście w nieszczęściu ludzie z zasadzki spodziewali się szybkiego desantu tyłem, a tu klapa zamknięta. Po chwili Kicia gmera w dziurce, podnosi się klapa powstały otwór zasypuje grad kul ! PG stara się tarczą zasłonić jak największy połać. Stawia ją w poprzek, zza tarczy Kicia i Snajper prują seriami we wszystkich kierunkach ( Kicia przejmuje na krótko marker PG) kolejne serie trafiają w tarczę , która niestety nie zabezpiecza całego otworu klapy i jedna z serii trafia Kicię, kolejna rani PG.
- Kicia KIA – padają okrzyki
- medyk, medyk! – wrzeszczy PG , a Snajper dalej sieje zza tarczy
Wszędzie wrzawa wszędzie kule, medyk( łodyś) nie ma czasu na reakcje, jednak udaje mu się opatrzeć PG pod ostrzałem i przejmuje tarczę, goni z osłoną dla KM (Wurc). KM zaczyna śpiewać na prawo, wymusza to na przeciwniku lekką cofkę, opatrzony PG w akcie zemsty chwyta karabin i ze Snajperem rusza na lewą flankę, wszędzie latarki podświetlają cel, światła chemiczne oznaczają zabitych .
- tam jest – podświetlona postać przy drzewie bez światełka chemicznego, teraz PG ma swoje 5 minut, teraz docenia tak nie lubianą spawarkę, którą został obdarzony, jedna chwila i cała spłuczka ląduje na przeciwniku
- dostałem , ja już nie żyje , kule lecą ze wszystkich stron, każdy chce mieć fraga. ( jak się póÂźniej okazało koleżka nie miał światełka i zabijany był parę razy nim wsparł go osłoną jego zabity kompan).
Czeszemy las, dobijamy wroga, ale co to k... maja VIP-a , ale jak to, że kiedy , przecież dostali łupnia. Niestety dla nas zasadzka przygotowana precyzyjnie, ognie krzyżowe na pancerki, ekran dymny i nasze odpuszczenie obrony środka zaowocowało wykonaniem zadania przez oddział WRL ( gratki chłopaki ). VIP ma lokalizator, dalej w pościg , niestety w tym zamieszaniu VIP gubi ów lokalizator i lipa . Szybka reakcja orga (tu również gratki) i scenariusz może trwać. Niestety sprawy niezależne ( brak zasięgu ) utrudniają odświeżanie lokalizacji i po mimo morderczych marszobiegów po śniegu, po lesie tylko po tropach nie udaje się odzyskać VIP-a. Teraz tylko albo, aż powrót do HQ , po drodze zbieramy porozrzucane po lesie wojsko, Korona łapie awarię i zapieprza jak mikrobi, na szczęście udaje się szczęśliwie dotrzeć do HQ tu odprawa podsumowująca i do wyrek manewry UNIT7 zakończone.

Z trzech edycji na których byłem ( fakt to pierwsza zimowa ) najlepszy UNIT zmazujący niedociągnięcia poprzednich edycji . Dziękuję wszystkim za zbudowanie zajebistej atmosfery i widowiska bez tych szaleńców biegających zimą po lesie marznących pospołu nie byłoby tej zabawy, do następnych wspólnych scenariuszy pozdrawiam **PG** z Horse Teamu.
Avatar użytkownika
Koniu78
 
Posty: 52
Dołączył(a): 2011-06-27, 21:51
Lokalizacja: łódÂź

Postprzez Pmk » 2013-01-18, 10:46

Islamska Republika Nordystanu
11 2156LT JAN13

Dobra, jest polana.
Właśnie weszliśmy na teren poligonu i … niespodzianka.
Wcześniej nie dostaliśmy dokładnej lokalizacji celu – jedyne dostępne info to tylko to, że stacja jest gdzieś na terenie poligonu w Dzcewie.
No to przyjrzeliśmy się mapie - duży ten poligon.
Chyba cały trzeba będzie przeczesać.
A czasu mało.
Decyzja – prujemy na środek, tam na polance dzielimy się na dwie sekcje i każda sprawdza swoją połówkę terenu.
Docieramy na środek poligonu niewykryci – chyba, bo nikt nie wrzeszczy ani nie odpala syren.
Meldunek od pointmana – na pierwszej budynek.
Już.
Przyglądamy się, ale to nie ten.
Naprzód.
Meldunek od pointa – na dziesiątej budynek.
Znowu?
Oglądamy sobie z boczku – podobny, ale też nie ten.
Naprzód!
Point melduje – na dwunastej – zgadnijcie co?
Tak , budynek.
Aaaa, ale teraz widzimy antenkę sterczącą pionowo spomiędzy choinek rosnących za bunkrem.
To się nazywa mieć szczęście.
Niestety nie ma czasu na dokładne rozpoznanie.
Mamy jeszcze niecałą godzinę na uciszenie stacji.
Przyglądamy się okolicy przez dłuższą chwilę razem z pointem (on ma nokto) i navi.
Widać ruch tylko przy bunkrze dwie sylwetki.
Wydaję rozkaz – cel na mojej dwunastej, odległość pięćdziesiąt.
Sekcja Alfa idzie do czołowego ataku i przydusza ogniem npla, równocześnie angażuje jego uwagę i ogień.
Sekcja Bravo – obchodzi od lewej strony (za zaroślami/kępą drzew) i korzystając z zamieszania atakuje bunkier od tyłu.
Zadanie zniszczyć cel.
Do tego wystarczy wrzucić ładunek wybuchowy do podziemnego schronu, gdzie stoi ciężarówka z aparaturą.
No to jazda!
Pada komenda - naprzód!
Alfa powoli zbliża się do bunkra.
Dopiero po chwili ochrona otwiera ogień – ale strzelają tylko do pointa, chyba nie widzą pozostałych.
Razem z navi ostrożnie podkradamy się bliżej korzystając z osłony przeszkód w terenie
Radzik, dowodzący sekcją Bravo melduje, że obiekt otacza wał.
No to obejdÂź dookoła, a potem z tyłu przeleÂź i atakuj!
Zaczynamy pruć do npla razem z navi.
A oni świata poza nami nie widzą.
Prują ostro… ale wszystko idzie wysoko górą.
Point ma cieplej, bo w niego już się wstrzelali.
Radzik melduje przez radio: cel zniszczony!
Odwrót, odwrót!
Bravo już odskoczyło, teraz my.
Wycofujemy się do tyłu, ale dymu ani ognia z bunkra nie widać.
A widoczność pomimo ciemności mam dobrą – widać dupkę ciężarówki, nawet kable podpięte z tyłu budy przechodzące przez otwarte drzwi i niknące pomiędzy choinkami kryjącymi maszt antenu.
Nic się nie dymi…
Cholera, niewybuch?
Cofamy się, cofamy…
Jest dym.
Ciężkie kłęby jasnego dymy przeciskają się przez szyb wentylacyjne bunkra.
Ku..a, ale NIE TEGO bunkra!
Bravo rozwaliła drugi budynek, ten na dziesiątej…
Cofamy się do punktu zbornego.
Radzik w szoku, reszta też.
Mieliśmy tylko jedno kabum.
Pada propozycja - kill them all.
A co potem?
Nie mamy już więcej ładunków.
No to – kill them all, a potem spalmy stację.
O, ta propozycja brzmi lepiej.
No to jazda!
Radzik marudzi, bo zacięła mu się spluwa.
Nie ma czasu – ściągnij na siebie uwagę przeciwnika.
Naprzód!
Powtórka z rozrywki – Alfa od przodu, Bravo od tyłu.
Alfa jest już pod obwałowaniem bunkra, prujemy do widocznych sylwetek.
Brawo zostało z tyłu.
Zaczynam poganiać, przyłączam się do nich.
Navi jest już koło bunkra, ale nie może ominąć narożnika.
Bravo, do przodu, do przodu!
Napierać!
Nie dać się im pozbierać!
Nasze pociski wzbijają chmury pyłu z dziurawionego betonu…
Po chwili zapada cisza.
Przeciwników było czterech, wszyscy wybici.
Jak Towarzysz Major przykazał.
My mamy dwóch rannych.
I jednego zabitego.
Opatrujemy rannych.
Zbieram wysokoenergetyczne paliwo turystyczne z zestawów survivalowych, zawijam w papier i …
Nikt nie ma na wierzchu ognia.
Nie ma czasu na grzebanie w plecakach – przeszukujemy ciała przeciwników.
Jest!
Zapalam…
No to sruu do baku ciężarówki.
Chodu z bunkra…
Poouuchhhh!
Poszedł tylko podmuch gorącego powietrza i już po chwili wóz stacji zamienił się w pieczone.
Odskakujemy w las.
Płomień widać przez dłuższą chwilę.
Pewnie też z daleka.
No, to już wszyscy wiedzą, że w okolicy grasuje ekipa psujów.
I będą chcieli teraz dać nam za karę po łapkach.


cdn
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Postprzez Pmk » 2013-01-21, 07:23

Islamska Republika Nordystanu
12 0017LT JAN13

Napieramy przez miasto. Cel: dworzec kolejowy. Tam się nas raczej nie spodziewają, prawdopodobnie obława poszła w miasto i inne ciekawe miejsca, gdzie moglibyśmy nawiązać kontakt z agentami naszego wywiadu. Czytaj: znaleÂźć dach nad głową i kryjówkę.
No właśnie, spotkania z agentem nie będzie. Zaraz po wydostaniu się z dworca grupa pojawiła się w okolicy skrzynki kontaktowej. Jeden rozsiadł się na ławeczce, drugi czekał na spotkanie popalając papieroska. Pozostała czwórka obstawiała perymetr.
Chłopaki przeczesały w miarę dokładnie skrzynkę kontaktową – starą amfibię PTS, umieszczoną w środku miasta na betonowym postumencie jako pomnik, a wszystko to przysypane grubą warstwą śniegu. Oczywiście na tyle dokładnie, na ile pozwalały warunki. środek miasta, skwer pięknie oświetlony, ludzie przechodzący obok…
Nie znaleÂźliśmy informacji. Z jednej strony postumentu, tylko z jednej, w świeżym śniegu były wydeptane ślady. Tak, jakby ktoś czegoś szukał. Bardzo możliwe, że ten ktoś nas uprzedził.
Uznajemy kontakt za spalony.
Będzie trzeba wydostać się z Nordystanu na własną rękę. Plan jest prosty – koleją w pobliże granicy, a potem spróbujemy wezwać śmigło lub samodzielnie przeskoczyć przez granicę. Wykon będzie … pasjonujący.
Zbliżamy się do budynku dworca, obok postój taksówek.
Stoi minibus.
A może weÂźmiemy taksówkę?
Kuszące…
Nieee, odpuszczamy.
Drzwi wejściowe są już blisko.
Przed wejściem bezpieka postawiła prezent w postaci dwóch smutnych panów w długich płaszczach.
Jednego chyba nawet znam – oczywiście tylko ze zdjęć akt tutejszych typków zgromadzonych przez nasz wywiad.
Mają nas?!
Navi wali prosto na nich i zagaduje o ogień w lokalnym dialekcie.
Ma chłop jaja.
I nawet niezły akcent.
Korzystamy z odwrócenia uwagi i szybko przemykamy przez drzwi wejściowe do głównej hali dworca.
Za chwilę grzecznie siedzimy na ławkach koło peronu.
Idzie navi – cały.
,,Navi, ty wiesz kogo zagadnąłeś o ogień?’’ pytam naszego bohatera.
Pewnie myśli, że pytanie jest podchwytliwe.
No więc jest.
,,Yyy, tubylców?’’ odpowiada niepewnie.
,,Wywiadowców Urzędu Bezpieczeństwa, mój drogi.’’
Navi blednie.
Tia, chłopa niedawno przenieśli do naszej brygady ze wschodniej granicy. A w papierach nie miał wpisanych umiejętności lingwistycznych przydatnych w Nordystanie. Ciekawe…
,,Navi, znasz tubylczy dialekt?’’ pytam.
,,Dowódco’’ facet się zaczyna się pocić. ,,Nie zdążyłem się jeszcze nauczyć wszystkiego z podręcznika…’’
,,To co umiesz?’’
,,Kilka kwestii - w liczbie pojedynczej i mnogiej.’’
,,No to dawaj’’ zachęca medyk.
,,Czy masz/macie ogień?’’
Chłopaki ledwo kryją uśmiech.
,,Coś jeszcze?’’ dopytuję.
,,No, jeszcze jedną kwestię’’ niepewnie odpowiada navi.
,,Czyli dwie w totalu’’ krzywię się z dezaprobatą. ,, Niezbyt dużo.’’
Dobrze, że wiedział o co pytać przed wejściem.
,,A ta druga kwestia?’’ dopytuje się radzik.
Indagowany ucieka wzrokiem i pochyla nieco głowę.
,,Ekhem, czy masz/macie ochotę na szybki numerek…’’
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Postprzez Pmk » 2013-01-21, 07:29

Unia Wolnych Stanów
12 1427LT JAN13

W końcu jakoś przedostaliśmy się przez granicę i dotarliśmy do bazy.
Nawet teraz nie chcę o tym myśleć – mózg się lasuje.
W bazie zabezpieczyliśmy sprzęt i spać. Nie na długo. Po trzech godzinach pobudka – nasze siły w polu potrzebują wsparcia. Zadanie – zniszczyć przemieszczający się na pojeÂździe ,,Turkus.’’ . Dostajemy kryptonim ,,Mekong.’’
Ubieramy się na biało, wyposażenie jak na misję uderzeniową i do śmigła.
Cholera, rzucają nas po całej okolicy.
Teraz mamy działać na terytorium Wolnych Stanów.
A ci to dopiero za nami przepadają.
Lądujemy.
Ledwo wyleÂźliśmy ze śmigła, które natychmiast odleciało, a tu już żądanie – lećcie dalej, do nowego punktu zbornego.
Bo cel się przemieścił.
No, ale Mekong już siedzi w śniegu po pachy!
Trochę opóÂźniony mamy dziś przepływ informacji.
Idziemy na piechotę do P17, tam mają podlecieć po nas helikoptery i przerzucić w pobliże celu.
Za chwilę jest nas już spora banda – razem będzie z piętnastu chłopa.
Po dłuższej chwili pojawiają się śmigła i lecimy.
Mekong w pierwszym i drugim śmigłowcu.
Za chwilę info ze sztabu – za wami lecą nieprzyjacielskie maszyny.
O żesz ku….!
Podchodzimy do lądowania – a tu niespodzianka – na ziemi roi się od przeciwnika.
Piloci ostro podrywają maszyny.
Cud – nikt jeszcze nie strzela.
Pilot pyta się co dalej.
Mówię, żeby wysadzić nas na następnym dostępnym lądowisku.
Za chwilę jesteśmy na ziemi.
Maszyny z wyciem turbin wzbijają się w powietrze.
Przez chwilę panuje spokój.
Przez krótką chwilę…
Chłopaki meldują kontakt.
Ponad dwadzieścia sztuk.
Super, wysadzili nas prosto na następne zgrupowanie npla.
A nas jest sześciu reszta leci, albo gdzieś się zmyła.
Rozkaz - odskakujemy prosto drogą, ja z kaemem w straży tylnej
Przeciwnik za nami.
No to my kontynuujemy przemieszczanie się w kierunku naprotiwpołożnym.
A przeciwnik za nami.
I tak przez dłuższą chwilę.
Gdy zbliżają się zanadto – ich wysiłki temperuje seria z kaemu.
Próbują zajść nas z boku, ale śnieg jest głęboki i wywalone języki widać nawet tu.
Dopóki nie skręcimy nie zajdą nam drogi.
No, wykrakałem.
Czoło grupy tak bardzo chciało zejść z drogi przeciwnikowi, że w końcu chłopcy nie wytrzymali i skręcili w prawo.
I już harty ścinają drogę i z wywalonymi jęzorami zabiegają nas od boku.
Teraz będą efekty…
Krótkie starcie, harty poległy, ale trochę nas przytrzymali.
Wystarczyło.
Dostał point.
Próbował pomóc mu radzik i też oberwał.
Waliłem z kaemu, aż lufa zrobiła się wiśniowa.
Nie wystarczyło.
Dostałem serię w klatę i w bok hełmu, aż mi pociemniało w oczach.
Bez tchu zwaliłem się na śnieg.
Gdy trochę się przejaśniło dookoła byli już żołnierze z naszywkami Federacji Syberyjskiej.
Wynieśli rannych i zwłoki na drogę, swoich i naszych.
Radzik i ja zdychamy, nic z tego nie będzie.
Pointa jest ranny, ale nic poważnego - wyjdzie z tego.
Sybiracy go opatrzyli i zakuli.
Dostali tylko trzech z nas, reszta odskoczyła…
Obok leży na noszach mężczyzna w obcym mundurze i podsuwa manierkę.
,,Pij’’ mówi po rosyjsku.
Waham się.
,,Przecież cię nie otruję.’’
Biorę konkretny łyk w spragnione gardło i mało co się nie dławię.
Kaszlę, a przełyk płonie od wiśniówki.
Jest miło.
ściemnia się.
Siły zaczynają mnie opuszczać.
Głowa opada na śnieg.
Manierka wypada z ręki.
Przez zapadającą ciemność i niknący szum lasu słyszę jeszcze jak Rusek mamrocze.
,,Ot i durak. Co, kitajec, myślałeś że dam ci zwykłej, czystej wody?’’
No cóż, pójdę do piachu na rauszu.


Ocknąłem się.
Po Sybirakach nie ma już śladu.
Coś strasznie łomocze i wyje w głowie.
Przed oczami wirują białe plamy.
Jak śnieg…
Raczej powinny być czarne, no i powinien być ten, no, świetlisty tunel.
Kurwa, jak to człowieka przez całe życie robią w jajo.
A nawet po śmierci.
No, teraz przynajmniej pociemniało.
Ktoś mnie chyba depcze.
Ku..a, nawet po śmierci człowieka nie uszanują.
Ktoś szarpie mnie za mundur i ładuje do śmigłowca…
Jakiego śmigłowca?
Obok na pokładzie ląduje radzik.
Wycie turbiny się wzmaga, ciążenie też.
W polu widzenia pojawia się jakaś gęba.
,,Macie, kutasy, cholerne szczęście.’’
Głos chyba skądś znam.
Gębę raczej też.
,,Taki jeden dupowaty gunner pokładowy nie zapiął swojego plecaka i w trakcie kolejnego zakrętu za burtę poleciały jego bambetle.’’
Daleko ktoś protestuje.
,,Tak się chłop przejął, że o mało co nie wyskoczył za gratami.’’
Przestało szarpać, a wycie turbiny nabrało uspokajających tonów.
,,I tylko dzięki temu zobaczył ciemne plamy krwi na dole.’’
Ktoś dłubie przy mojej lewej ręce, po chwili czuję jak ciepło wlewa się do środka.
,,I dwóch truposzy na drodze.’’
Ponownie pojawiła się wyszczerzona gęba.
,,Wy to macie jebanego farta, chłopaki!’’


cdn
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Postprzez Pmk » 2013-01-21, 15:14

Wschodnia Republika Ludowa
12 2010LT JAN13

Nie dane nam było poleżeć za długo w łóżku. Było ciepło, cicho, miło i sympatycznie.
Idealne warunki by dojść do siebie po kontuzji.
żadne tam rany, łapiduchy stwierdziły, że razem z radzikiem wkrótce będziemy zdatni do służby polowej.
No, towarzysze, to wy się znacie na tym temacie.
A propos wpadł do nas z wizytą Towarzysz Major.
Towarzysz Zius przejawiał wyjątkowe zainteresowanie stanem naszym zdrowia.
Co było wyjątkowo podejrzane.
I wyjaśniło się szybko.
- Towarzysze-żołnierze!
Z maligny wyrwał nas uduchowiony…a raczej ideowy głos Towarzysza Majora.
- Towarzysze! Nasze Siły Zbrojne was potrzebują!
No tak. I wszystko stało się jasne.
- Dzięki wysiłkom farmaceutów i medyków z naszej wojskowej służby zdrowia wkrótce będziecie zdrowi!
Ton głosu Towarzysza Ziusa dramatycznie się obniżył.
- Niestety Kraj i Partia nie mogą czekać. Sytuacja na polu bitwy osiągnęła krytyczny moment!
Major wskazał melodramatycznie na okno. Sypał śnieg.
- Tam, na obcej ziemi nasz wywiad zdobył informację o miejscu pobytu zaginionego…
Towarzysz Major odchrząknął.
- Porwanego przez wraże siły naszego szyfranta.
Pochylił się nad radzikiem.
- Znacie jego tragiczną historię, nieprawdaż Towarzyszu Sierżancie?
Zagadnięty wymamrotał coś niewyraÂźnie przez bandaż, dziękując przy tym pewnie niebiosom za opatrunek.
- Właśnie, i dlatego nasze Siły Zbrojne przygotowały operację odbicia Towarzysza Szyfranta.
Ponownie dramatycznym gestem wskazał okno. Dalej sypał śnieg.
- Niestety, praktycznie całość dostępnych sił jest zaangażowana w bieżące operacje na terenie przeciwnika i nie można ich ot tak ściągnąć.
Tym razem pochylił się nade mną.
- I dlatego Nasz Kraj zwraca się do was, Towarzysze!
Uniósł ręce do góry.
- Powstańcie, Towarzysze!
Ponownie wskazał okno. A tam bez zmian – sypie śnieg.
- Dołączcie do swoich towarzyszy w boju.
- Przepraszam, towarzyszu Majorze – nieśmiało wtrącił się radzik. Chłop za długo nie pożyje. – Znaczy się, mamy się zbierać?
Major Zius pochylił na chwilę głowę. Po chwili podniósł wzrok na sierżanta.
- W skrócie mówiąc… tak.

Siedzimy w śniegu.
Zasadzka na konwój przewożący VIPa, naszego szyfranta, jest już przygotowana.
Identyczna rozłożyła się na drugiej, alternatywnej trasie transportu – równoległej do naszej.
Wzdłuż naszej drogi zaległy trzy grupy – kolejno ogniowa, szturmowa i kolejna ogniowa.
Zespoły ogniowe mają zająć się obstawą, zespół szturmowy wejść i wyciągnąć VIPa.
,,Tzcewiacy’’ dostają za cel samochód zamykający kolumnę.
Miedzy samochody ochrony a VIPowski pójdą duże świece dymne.
Po drugiej stronie drogi jeden komandos będzie pruć w plecy tych z osłony konwoju, którzy zajmą się nami.
Jedyni w pełni sprawni, zdrowi żołnierze to grupa szturmowa.
Pozostali to ,,ozdrowieńcy’’.
Tacy, jak skompletowana powtórnie nasza grupa dywersyjna z Tzcewa.
Zdrowi inaczej.
Mamy zatrzymać ochronę konwoju jak długo się da.
Teoretycznie jak długo się da ma trwać do chwili, gdy grupa z VIPem odskoczy na bezpieczny dystans.
Tylko że żaden z ,,ozdrowieńców’’ nie będzie w stanie rozwinąć prędkości ,,ucieczkowej’’, więc…
Wiemy, akceptujemy, wypełnimy naszą rolę do końca.
Jadą!
Przemykają się dwa wozy. Pewnie jadą po VIPa.
Ostatnie przygotowania i… są.
Jadą ,,naszą’’ trasą.
Ostatnie poprawienie maskowania, głowy nisko…
Eksplozja podrywa wszystkich w zasadzce..
Prujemy w ,,swój’’ samochód.
Obstawa nawet nie próbuje specjalnie wyłazić, na razie więcej ich pada niż stoi na nogach.
Dym rzucony między samochody zasłania widok.
Przez chwilę nie widać nawet samych pojazdów, tylko błyski świateł.
Strzelamy na ślepo.
Przez radio słychać wrzaski: ,,Mamy go, mamy go!’’
Dym się rozwiewa.
Tak samo jak nasza grupa szturmowa.
Skończyła się taśma w kaemie, szybko podpinam nową, przeładowuję.
Za póÂźno.
Ochrona wyskoczyła z wozu i rozlazła się po okolicy.
Zza tarcz balistycznych zdjęli już połowę ,,tzcewiaków’’.
Puszczam długą serię, podrywam się, robię w tył zwrot i ruszam biegiem.
Jak w smole.
Coś chrupnęło w klatce piersiowej.
To kontuzja z rana.
A teraz w krzyżu.
I w plecach.
A to będzie coś świeżego.
Walę się w śnieg bez czucia.
Cóż, chociaż wytrwaliśmy do samego końca.
Słyszę pojedyncze strzały, dobijają rannych.
Cóż za sumienność.
Czuję jak wycieka ze mnie resztka życia, więc nie dam im tej satysfakcji…


Koniec
Ostatnio edytowano 1970-01-01, 01:00 przez Pmk, łącznie edytowano 1 raz
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Postprzez Feldgrau » 2013-01-21, 19:27

ładnie :mrgreen:
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Koniu78 » 2013-01-21, 22:13

ślicznie - czułem się jak bym tam był ;) hmmmm .... w sumie to ja tam byłem :mrgreen:
Avatar użytkownika
Koniu78
 
Posty: 52
Dołączył(a): 2011-06-27, 21:51
Lokalizacja: łódÂź

Poprzednia strona

Powrót do Teminy wydarzeń

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości

cron