LOK Milsim na U7

Gry, Scenariusze, Milsimy, itp...

LOK Milsim na U7

Postprzez Gebel » 2013-01-14, 01:13

Subiektywny opis. Jak coś pominąłem bądÂź przekręciłem Wszystkich zainteresowanych z góry przepraszam :lol:

Listopad 2012. Oficer łącznikowy z Breslau przekazuje info że szykuje się zimowy UNIT, dla nas takie White Ops po „jakimś tam” występie na pierwszej 1 edycji BO. Do 36 h w terenie bez zejścia bazy w każdej z możliwych w zimie temperaturze.
Rozpoczyna się fala knucia, robienia formy , zakupów…
Pod koniec stycznia wiemy że będziemy w terenie na max 24 h, misję planowaną dla nas bierze najlepsza ekipa z BO a my mamy grę w grze czyli LARPa z racji doświadczeń w tym temacie naszej ekipy.
Choroba wyklucza jednego z Ważniejszych kolegów. Jedziemy finalnie w 6. Nadal nie ma szczegółowych rozkazów…
11 stycznia 8:00. Na miejscu jest już Feldgrau, Bolek i PMK. Edi dojedzie z bliskiej lokalizacji. Zaraz startujemy z Camesem.
Droga idealna silniki pracują pełną parą. Po drodze info że przyszły rozkazu ale w bazie nie ma zasięgu więc zjeżdamy na stacje i ściągamy pocztę. Opłacało się wziąć kompa..
Znamy zadania, znamy obiekt do zniszczenia na początek, zapowiada się bardzo ciekawie.
15 na miejscu, baza przyzwoita, świetlica w pewnej małej miejscowości na Pomorzu. Jest nawet kuchnia o fajnym kiblu nie wspominając :lol:
Szybka odprawa, pakujemy sprzęt. O 17:00 jesteśmy na dworcu w miejscowości obok ubrani w cywilne ubrania. Mamy przeniknąć niezauważeni na teren wroga i wykonać pierwsze zadania w prawdziwym dużym mieście. Problem jest taki że na mamy określony pociąg i określoną stację na której mamy wysiąść a tam czeka nas powitanie więc temat nie należy do najłatwiejszych... :-/
Niby wszystko cywilnie a jednak dziwnie wygląda ekipa 6 niezbyt drobnych chłopa z plecakami jak w Himalaje lub torbami jakby wracali z jumy na stacji w miejscowości liczącej może 1000 mieszkańców.
Jazda trwa przeszło 40 minut, przez 19 dojeżdżamy do większego miasta na Pomorzu. Wiemy że będzie sporo obserwatorów, walka w mieście jest zakazana dopiero jak wejdziemy w las lub na poligon. Klamki poroskładane i głęboko schowane…
Wysypujemy się osobno z wagonów i płyniemy z falą ok. 100 osób do głównego wejścia. Czapki mocno nasunięte na twarz, mamy być fotografowani. W przejściu widzę 2 typa w płaszczach w wieku 25-27 , nawijają za mną , wychodzimy na zewnątrz. Gość udający że fotografuje fontannę przed wejściem ładuje fleszem do nas, każdy spuszcza dyskretnie głowę i idzie w wybranym kierunku. Przy galerii widzę chłopaka ze Sfory którego już widziałem. Mijam światła, wchodzę do parku, siadam na ławce i obserwuję. Do 50 m nie widzę ogona idę dalej w kierunku MC, w pobliżu jest arena dalszych działań. Zakładam już dyskretnie radio żeby nawiązać łączność z chłopakami. Klucząc między blokami idę do celu. Powoli obstawiamy kolejny park w którym stoi pomnik – czołg. Gdzieś na nim ma być przesyłka z koordynatami kolejnego spotkania od naszego agenta. Każdy obstawia kolejny odcinek, plecak w śniegu za ławką żeby się nie rzucać w oczy. Mijam parkę, chłop wygląda podejrzanie, niechybnie człowiek Sfory. Małżeństwo z dzieckiem wygląda mniej podejrzanie. Feld kilka razy obchodzi pojazd ale nie może nic znaleÂźć, nagle dziewczynki przy pomniku robiąc sobie fotki łapią go w kadr a może to jakaś psychoza. Podchodzę ja, póÂźniej Edi nic nie możemy znaleÂźć. Opuszczamy powoli park i udajemy się w okoliczne blokowisko. IC decyduje że udajemy się w tej sytuacji wykonać kolejne zadanie o którym wiemy. Podążamy dyskretnie przez miasto w kierunku poligonu, mijają minuty, połykamy kilometry. W końcu na jakimś osiedlu przy poligonie znajdujemy lukę między domkami i wskakujemy w las. Trzeba się w śniegu rozpakować, poskładać i przebrać do działań na ostro. Padające płatki nie ułatwiają zadania. W końcu gotowi. Mamy znaleÂźć budynek ze zdjęcia i go wysadzić. Tylko że on może być wszędzie na tym poligonie. Przedzieramy się przez las w kopnym śniegu. Po godzinie mamy niesamowite szczęście, są jakieś zabudowania i o dziwo jedno z nich jest podobne do budynku ze zdjęcia, podanego w rozkazach. Powoli podchodzimy. Nagle widzę postać która odskoczyła od krawędzi budynku. Kontakt, kontakt. Podchodzimy z 2 stron , padają strzały. NVG nie pomaga za wiele, dostało się za dużo do śniegu. Przeskakujemy za wał. Grupie dywersyjnej udało się wrzucić granat i rozwalają chałupę. Odskakujemy do tyłu. Nagle konsternacja, qwa to nie ten budynek, to miał być drugi o qwa a granat był tylko jeden…..
PMK jest opanowany, nie bez powodu nami dowodzi. Spalimy ten budynek a co tam ale najpierw musimy wyciąć obrońców :mrgreen:
Znowu idziemy na 2 skrzydła, słyszę że jeden z obrońców ma problem z uciekającym gazem, wchodzę na niego i mierząc z 3 m krzyczę że nie żyję. Gleba,widzę krawędÂź budynku i 2 obrońców. Pierwszego „martwego” wykorzystuje jako żywą tarczę i naparzam do drugiego. W międzyczasie spada 3 islamista. Mamy teren, opatrujemy rannych. Teraz trzeba spalić budynek ale qwa nie ma czym. Przeszukujemy „zabitych”. Jeden ma zapalniczkę, jest czym palić. Po chwili pojawia się dym , zadanie wykonane. Ten moment jest także sygnałem dla oddziałów pościgowych z miasta. Musimy uciekać
Po naszej stronie w ataku straciliśmy Bolka, udaje się z przeciwnikami na punkt zborny jakim jest lokalny MC. Zje sobie przynajmniej Big Maca w cieple :lol:
Dla nas zadanie trwa dalej , dochodzimy do krawędzi lasu i przebieramy się w cywilki, chowamy markery po czym maszerujemy w kierunku PKP. Docieramy na 1 w nocy, nie już żadnych pociągów. Wg rozkazów mamy się udać do kolejnej miejscowości na terenie wroga gdzie operują już oddziały przeciwnika i z tamtąd ok. 15 km na nogach do naszej bazy. Fajna perspektywa biorąc pod uwagę że kolejny pociąg mamy o 5 nad ranem. Próbuje negocjować z taksiarzem ale 300 PLN to trochę za dużo jak na 3 zaoszczędzone godziny. Siedzimy w poczekalni, pociągam z camela podchodzi starszy typek i pyta na co choruje gdy widzę jak zalewam camela kolejną porcją wrzątku z termosu. Hahaha musimy wyglądać naprawdę ciekawie na tym dworcu…Pyta o coś do żarcia więc daje mu bułe z koteletem z zapasu.
Zaczyna mną telepać , popełniłem szkolny błąd zakładając bawełnianą koszulę zamiast termalnej na 1 warstwę i zbyć cienkie skarpetki . Jest nieprzyjemnie, nawet snugpak nie pomaga, plecy są zimne. Mijają 2 godziny, odzywa się org Dziusek zdziwiony że nie znaleÂźliśmy przesyłki i tym samym nie spotkaliśmy agenta. Trzeba pomoderować grę więc o 3 nas odbiera i zawozi pod pierwsze RV pokazując przesyłkę której nie zauważyliśmy. O qwa była tam, mała karteczka ale jednak. Nic to lecimy dalej, gra jest w kontynuacji. Zawozi nas tam gdzie mieliśmy się dokulać pociągiem. Tam mamy zrealizować procedurę EPA. Koło 3 okazuje się że nie ma chęci żeby z jednej strony przeciwnik nas gonił a nasze oddziały odbijały. Wracamy więc do bazy o 4.30 i kładziemy się spać.
[Okazało się że w przeniknięciu na miasto pomogła nam obecność jakiś harcerzy w moro i bluzcah z kapturami. Obserwatorzy szukali osób w militarnych ubraniach i na nich się koncentrowali co nam bardzo pomogło. Harcerze Ci zostali zatrzymani, jak wielkie musiało ich być zdziwienie. Po mieście krążyły auta , była Pani z psem , poszukujące nas ale mimo wszystko udało się pozostać niezauważonym i zrealizować część zadań]

7 pobudka, Fugas potrzebuje wszystkich w teren. Mamy ścigać Turkusa czy li mobilne centrum zapewniające łączność siłom przeciwnika. Dostajemy koordynaty , śmigła wysadzają nas na krzyżówce, wypad i idziemy na zadany punkt. Trasa się kilka razy zmienia bo Turkus się przemieszcza. Po przejściu kilka km czekamy na śmigła, dochodzą też inne oddziały. Podjeżdżają wojskowe łaziki:Honker, Gklasa i Samuraj jak u Felda. No pięknie widzę że Sfora się postarała jest miód. Szkoda że nie mam aparatu bo widok jest piękny. Wskakuje na pakę Samuraja z chłopakami i kolumna rusza po chwili. Widzimy wrogie oddziały wzdłuż drogi ale podczas jazdy śmigieł jest zakaz kontaktu. Nagle widzimy auta wroga ścigają nas. Po chwili znika nasze, ostatnie jadące jako 3 auto. Okazało się przeciwnik je wyminął i zablokował a to wszystko na wąskich śnieżnych drogach. NieÂźle się dzieje. Wyskakujemy na krzyżówce, obrona okrężna. Nagle z lasu 50 m przed nami wyłania się kilkadziesiąt postaci w białych maskalatach. Ktoś się jeszcze łudzi że to może nasi ale zaczynają już grzechotać markery. Nie mamy szans zaczynamy uciekać ostrzeliwując się, biegniemy drogą bo tu możemy osiągnąć najwyższą prędkość. Przypomina mi się książka/film bravo two zero ,motyw ucieczki. W mikroskali naturalnie. Skręcamy w prawo, po skośnie bezczelnie biegnie pojedynczy wilk. Naparzamy do niego widzę że został ranny. Wbijam się w las bo wiem że jak jest ranny to za minutę będzie już żywy jeżeli go nie dobijemy. Dochodzę go Kicia jest out, w tym czasie dobiega kolejny HT. W tej wymianie nie mam już szczęścia dostaje w łokieć. Padam krzyczę Medykkkk! Słyszę że od moich że nie ma h.. sam jestem sobie winny, nie zaryzykują:-/ Feld przeklina ale rzuca się na pomoc, dostaje heada. Dopadają mnie ekipa Horse Team i Rotiva, potrzebują jeńców. Nie ściemniam, gramy fair. Po opatrzeniu biorą mnie do niewoli. Na początku nie jest przyjemnie, jakieś brzydkie groÂźby któ®ych tu nie przytoczę kajdany na łapy i przeszukanie. Idziemy razem, na plecach mam łapsko dużego kolegi, będę grzeczny. Po godzinie przejmuje mnie kolejna ekipa, kolejne przeszukania i straszenie. Spoko majonez. Dostaje z powrotem marker ale jest rozmontowany, ściągają mi kajdanki, obiecałem że będę przecież grzeczny. Koniec końców ląduję u Generała z Legionów w samym Turkusie. Za sterami Barzo, mega mózg ze Sfory ds. łączności. Oczy mi wychodzą z orbit. W aucie skanery, anteny, monitor na którym widać przemieszczanie się własnych jednostek i części obcych. Wojna elektroniczna na całego. Rotiv nie bez kozery napisał na PSI że sprzęt szczególnie łącznościowy na milsimach Sfory przebija sprzęt używany przez niektóre armie 3 świata. Naprawdę szczęka opada. Ale dobrze dzięki temu są kontakty, jest zabawa. A my mieliśmy możliwość w określony sposób wyeliminować ten pojazd z gry.
Trafiam z czasem do HQ przeciwnika, chłopaki przyjmują mnie z szacunkiem z zachowaniem zasad bodajże konwencji Genewskiej ale te szczegóły pobytu pominę :mrgreen: . Kończy się na utracie danych które miałem z sobą, głównie waypointów ale na tym etapie gry to przeciwnikowi wiele nie da. Nic poza tym nie miałem np. tabel kodowych.
PóÂźniej się okazało że przez to że dostałem się do niewoli zmieniono częstotliwości ze Sztabem które od rana były przechwycone przez przeciwnika. Przez kilka godzin chłopaki z Islamskiej Republiki nie miały już tak łatwo.
W końcu odwieziono mnie do naszego HQ busem w którym wracali specjaliści z misji 36 h. Goci i Nomad, non stop na nogach bez spania przez tyle godzin w terenie. Wielki szacuj bo ten dzień się na tym dla nich nie skończył. Wieczorem ruszyliśmy na ostatni, niesamowicie ciekawy etap pt Konwój. Wszystko co ćwiczyliśmy na KDSie miało tu zostać zastosowane. Kto powiedział że pojazdy na Milsimie PB nie mogą być In Game
Tutaj tak miało być ale o tym za chwilę.
2 trasy konwoju, 2 grupy do jego przejęcia w potencjalnych lokalizacjach. Wylądowaliśmy 500 m od celu, zwiadowcy już byli na miejscu. Zalegliśmy i czekaliśmy, część miała rozwalić osłonę konwoju, część odbić VIPa w aucie i przetransportować go na miejsce ewakuacji.
Mija godzinka, leżymy przyczajeni, nagle widać światła. Wiemy że konwój ma mieć z przodu czerwone światła inaczej mamy do czynienia ze zwykłymi śmigłami. Qwa jadą na czerwonych, akurat po naszej trasie, mamy szczęście, leże z Bolkiem po lewej najbliżej kierunku z której przybywa konwój. Leżymy ok. 20 m od drogi tak jak i pozostali. W momencie gdy pierwszy pojazd nas mija słyszę kontakt, kontakt ze strony busa. Latarki były lepsze niż nasze maskowanie, konwój jedzie dalej. Człowiek z North Troopers rzuca petardę przed konwój ,bum , konwój staje. Zaczyna się grzechot klameczek, Edi rzuca świecę dymną. Jestem jakieś 50 m za konwojem, dobiegamy z Bolkiem od tył. Ogień idzie między bocznymi drzwiami pojazdów a ścianą lasu na ich wysokości. Dobiegam na 15 m i zaczynam walić w środkowe drzwi transportera. Stojące i wysypujące postacie padają stopniowo na ziemię, spowija nas dym, czuję się jakbym grał w jakieś grze komputerowej typu Black tylko to się dzieje na żywo. Wale do końca zawartości mojej 50tki. Na ziemi leży kilka osób. Otwiera się klapa tylniego busa, spieprzam za najbliższe drzewo. Idzie seria za serią. Jedno przeładowanie i pruje razem z Bolkiem w światełka latarek. O co chodzi nikt nie spada??? Próbuje odskoczyć ponownie kilka metrów do tył ale kosi mnie seria i padam na glebę. Na lewo wiedzę Felda ze światłem chemicznym, zaczynamy wszyscy spadać. Po chwili wiem dlaczego, z busów wysypały się 3 ekipy po 3 gości z tarczami jakich używają antyterroryści. Oczywiście kto? Stronghold Group z ROtivem na czele. Szacuneczek, tego jeszcze nie było. Chłopaki idą w szyku, jeden trzyma tarczę, dwóch sieje po bokach. Powoli nas wycinają. Jednak jest też sukces. Grupie ze środka udało się odbić VIPa ze środkowego auta podczas gdy my zajmowaliśmy się „konwojentami”. Uciekają na wyznaczony punkt. Dla nas jest po grze. Przybijamy piątkę z chłopakami i idziemy kawałek przed siebie czekając aż nas zgarnie śmigło. Po 2 km okazuje się że śmigła nie będzie bo gra i pościg za utraconym VIPem trwa więc musimy sobie radzić samemu. Mamy iść do HQ przeciwnika (6km) ale podejmujemy decyzję że idziemy do siebie (9km) bo nie wiadomo kiedy będziemy mieli z stamtąd transport do siebie. 2,5 g póÂźniej docieramy do naszej bazy a tu niespodzianka. Zamknięte drzwi. Nawet sztab pojechał walczyć i nie ma nikogo w środku. Na szczęście miałem kluczyki od auta przy sobie i pojechaliśmy w 4 do przeciwnego HQ gdzie miały być nasze klucze. Niestety 2 zmęczonych chłopaków Edi i Bolek zostało na mrozie. Przejazd w 1 stronę to prawie 40 min do tego szukanie w lesie strzałki do HQ (pozamieniali na drzewie tabliczki). Suma sumarum byliśmy z po półtorej godzinie, chłopaki na szczęście jeszcze żyły. łazienka, kimano , parę godzin snu i po 9 ruszyliśmy z powrotem na drugi koniec Polski…

Kolejny niezapomniany wyjazd…
Ostatnio edytowano 1970-01-01, 01:00 przez Gebel, łącznie edytowano 2 razy
Saltus XIV,XV,XVI,XVII; Unit 06,07; Blackops I,II,III; RedFall 2013; NWN 2014, 2015; SALAMANDRA; GreenCoat II; GF POint 2015
Avatar użytkownika
Gebel
 
Posty: 2014
Dołączył(a): 2011-10-12, 22:31

Postprzez Przemo_K » 2013-01-14, 12:43

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulować uczestnikom kolejnej edycji Unit-a reprezentującym LOK Milsim i szczerze żałować, że tym razem nie pojechałem z Wami.

Panowie oby tak dalej :!:
Avatar użytkownika
Przemo_K
 
Posty: 533
Dołączył(a): 2008-05-16, 11:15
Lokalizacja: Mierzęcice

Postprzez Gebel » 2013-01-14, 12:49

Przemo mam nadzieję że już w maju będziemy jednak bliżej siebie :lol:
Saltus XIV,XV,XVI,XVII; Unit 06,07; Blackops I,II,III; RedFall 2013; NWN 2014, 2015; SALAMANDRA; GreenCoat II; GF POint 2015
Avatar użytkownika
Gebel
 
Posty: 2014
Dołączył(a): 2011-10-12, 22:31

Postprzez Przemo_K » 2013-01-14, 12:55

Hehehehe.
Na Saltusa jade :-) .
Avatar użytkownika
Przemo_K
 
Posty: 533
Dołączył(a): 2008-05-16, 11:15
Lokalizacja: Mierzęcice

Postprzez Pmk » 2013-01-14, 14:31

Wschodnia Republika Ludowa
11 1218LT JAN13


W ciszę trawiastego, przynajmniej pozornie bezludnego stepu wsunął się ledwo słyszalny chropowaty głos.
- ,,Hhhhh, hhh…. Siedemnasty, przerwać ćwiczenia i natychmiast stawić si .. hhh… komendzie poligonu, jak mnie zrozumiałeś, odbiór …hhh…’’.– zaskrzeczało radio.
Dowódca, leżący razem za swoją grupą na stanowisku obserwacyjnym ukrytym pod siatką maskującą, zgrzytnął zębami i oderwał się od lunety. Odwrócił się do radzika.
- PotwierdÂź, za sto dwadzieścia.
- Tu Siedemnasty, potwierdzam – wymruczał łącznościowiec. - Będziemy za sto dwadzieścia, bez odbioru.
Dowódca odrzucił siatkę i wstał. Odwrócił się do pozostałych żołnierzy grupy specjalnej.
- Kończymy ćwiczenia. Zbierać sprzęt. Mamy dwie godziny na powrót do bazy.


- Towarzysze żołnierze! – powitał ich zastępca dowódcy do spraw politycznych, tow. major Chong Zius.
Odwrócił się od mapy powieszonej na ścianie z szerokim uśmiechem.
Może trochę sztucznym, choć trudno było by to udowodnić - lata pracy na odcinku walki ideologicznej zapewniły tow. Tsiusowi odpowiednie doświadczenie również i w tej materii.
Wyczerpani, spoceni po dwugodzinnym biegu mężczyÂźni w brudnych jeszcze plamiastych mundurach powoli zajmowali miejsca na krzesłach rozstawionych w sali odpraw 17. Brygady Specjalnej im. Towarzysza Guowei Tan. Na ich twarzach było widać zmęczenie, spowodowane szybkim biegiem, ale na pewno nie brak ducha. Tak przynajmniej widział to Chong Zius
- Siadajcie, siadajcie towarzysze! - jego głos przybrał ciepłe tony. - Otrzymaliśmy ze Sztabu Armii rozkaz, który potwierdza najwyższą ocenę naszej jednostki.
Major Zius stuknął parę razy bambusowym wskaÂźnikiem w wiszącą na ścianie mapę. Wschodnia Republika Ludowa, a raczej jej zachodnia granica zajmowała tylko wąski skrawek karty.
- Towarzysze! Cel waszej misji to Nordystan!
Siedzący w ostatnim rzędzie komandos mruknął pod nosem.
- Nudnystan?! – naśladował glos znany z nielegalnego spotu reklamowego, dostępnego w WRL tylko poprzez internet. – Przecież tam nasi komandosi umierają z nudów!
Na twarzach siedzących z tyłu żołnierzy pojawiły się ledwo widoczne, jakby ściśle reglamentowane uśmiechy. Ostatecznie życie w WRL wymagało wielu umiejętności, z panowaniem nad swoją twarzą włącznie.
Dowódca grupy obrócił się i przesunął karcącym wzrokiem po swoim pododdziale. Z twarzy mężczyzn błyskawicznie zniknęły resztki uśmiechów. Teraz byli w koszarach i taka postawa mogła skończyć się eufemistycznie mówiąc …Âźle. We Wschodniej Republice Ludowej wrogów ludu rozstrzeliwano na miejscu, zaraz po ich ujawnieniu. Zarówno ujawnianiem jak i – czasami - rozstrzeliwaniem zajmowali się oficerowie polityczni…
Towarzysz major Chong Zius albo nie usłyszał albo nie chciał usłyszeć mało rozsądnego żartu, bo jak gdyby nic kontynuował.
- Przenikniecie przez granicę pociągiem osobowym. Będziecie zwykłymi, nierzucającymi się w oczy mieszkańcami WRL. w cywilnych ubraniach i z fałszywymi dokumentami. W pobliżu stacji docelowej w mieście Dzcew jest duży poligon wojskowy, a na nim cel waszej misji - stacja WRE maskująca pracę radiostacji.
Major stuknął wskaÂźnikiem w zdjęcie przyczepione do mapy nad Nordystanem. Widoczny był ukryty w wykopie zamaskowany budynek, obok którego wystrzeliwała w niebo antena utrzymywana w pionie odciągami.
- Wasze zadanie to - za wszelką cenę unieszkodliwić stację WRE.
Towarzysz Zius powtórnie stuknął wskaÂźnikiem w mapę.
- Nie dać się wykryć.
Major ponownie stuknął wskaÂźnikiem w kartę.
- Nie dać się wziąć żywcem.
Kolejne stuknięcie. Zdjęcie stacji spadło na podłogę.
- W ostatnim przypadku… - wzrok Towarzysza Majora stwardniał - …zabrać ze sobą jak najwięcej wrogów!

cdn
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Postprzez Pmk » 2013-01-14, 15:23

Wschodnia Republika Ludowa
11 1732LT JAN13

Przez szybę drzwi stacji kolejowej w miejscowości Li Skanka widać było opadające powoli płatki śniegu. Drzwi uchyliły się tylko na chwilę, by wpuścić zaśnieżoną sylwetkę, odzianą w sportową, zimową odzież, z bagażem w postaci dużego plecaka. Mężczyzna zrzucił plecak na ławkę i zaczął czyścić się z topniejącego śniegu. Za jego plecami drzwi otworzyły się ponownie i do głównej hali dworca wszedł kolejny mężczyzna w czerwonej kurtce. Ten był również ubrany na sportowo, choć bardziej elegancko, a za bagaż służyła duża sportowa torba na ramię. Podszedł do tablicy odjazdów i zagłębił się w lekturze. Drzwi otwierały się jeszcze czterokrotnie i po chwili wewnątrz sali było sześciu rosłych, wysportowanych mężczyzn odzianych w mniej lub bardziej sportową odzież, z bagażem w postaci plecaków, toreb i plastikowych reklamówek.
Pierwszy przybysz podszedł do kasy
- Poproszę jeden bilet do Dzcewa.
- Normalny? – spytała kasjerka.
We wzroku mężczyzny pojawiła się panika.
-Ttak… - odpowiedział niepewnie.
Po chwili odchodził od okienka uważnie sprawdzając dane na bilecie. Za jego plecami do okienka zbliżył się mężczyzna w czerwonej kurtce.
- Jeden, normalny do Dzcewa, poproszę.
Kasjerka pochyliła się lekko i spojrzała na stojącą w kolejce pozostałą czwórkę mężczyzn.
- Panowie, weÂźcie jeden wspólny bilet, tak będzie taniej.
Ktoś z tyłu się zakrztusił.
Mężczyzna przy okienku obejrzał się do tyłu, po czym ponownie obrócił się do kasjerki.
- Poproszę o jeden bilet.
I dokończył nienaturalnie spokojnym głosem:
- Ja tych panów nie znam.


cdn
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Postprzez Feldgrau » 2013-01-14, 19:10

haha to jacyś ... turyści :mrgreen:
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Feldgrau » 2013-01-14, 21:48

U7 dla nas zaczął się jak zwykle od knucia , białego wywiady i przygotowań na całego . aż do dnia wyjazdu nie znaliśmy naszej misji ale to co udało nam się dowiedzieć plus nasza wyobraÂźnia pozwoliło sądzić że będzie to mega udany wypad . Przygotowaliśmy dla siebie mapy , plan działania i trasy na misję którą jak sądziliśmy przypadnie naszej „grupie specjalnej” ustalone zasady poruszania się łączność i wszystko inne. widzieliśmy że cześć naszego zadania będzie w mieście . Do tego zadania przygotowaliśmy się szczególnie . Cywilki ( no z tym był problem ) , plecaki cywilne , brak kamizelek taktycznych , cały szpej w plecakach , torbach , reklamówkach . żadnych akcentów militarnych . doszło do nas że będziemy być może fotografowani , śledzeni może będzie opcja przejęcia lub walki ( już po za miastem ) . Najważniejsze to wydostać się ze stacji niezauważenie – jak 6 chłopa ma to zrobić ? Ktoś tam za kloszarda miał się przebrać ktoś za sportowca , ja na mundur założyłem spodnie dresowe z ciuchlandu i jakiś polar , plecak mój cywilny obszyty jednak w kilku miejscach panterką - no bo kto qrwa używa plecaka cywilnego do celów ... cywilnych . cholera . Same problemy . Po dostępie na forum knucia WRL-u okazuje się że będziemy wykorzystywani do działań leśnych a więc przepakowywanie , kolejna porcja mundurów , cammo zimowe , zielone ( bo cholera wie czy będzie śnieg ) dodatkowe ammo , markery , PMK wziął swojego gnata i już byliśmy uzbrojeni po żeby . Jedziemy na U ....
Ostatnio edytowano 2013-01-15, 12:18 przez Feldgrau, łącznie edytowano 1 raz
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Feldgrau » 2013-01-14, 21:49

Trójka , czwórka i piątka jedzie razem , Szustka i jedynka póÂźniej , dwójka już jest na miejscu . ( na unit jadą prawie te same gęby te 200 osób zna się jak łyse konie muszą być cyferki lub kryptonimy bo wywiad radiowy jest mocno rozbudowany ). Baza noclegowa cudna , kuchnia z piecami , mikrofalą i całym wyposażeniem , łazienka prysznice – no bosko ale my pewnie nie wykorzystamy tego . Rozkładamy się w jednej z sal , Flaga lLOK na ścianie by było wiadomo kto rozpoczął okupacje . Pierwsza wymiana zdań z chłopakami którzy już są . Nie ma jeszcze dowództwa , nie ma innych ekip. Nie ma zasięgu gsm – jest malutki ,na rogu budynku stojąc na jednej nodze , przechylony do przodu odbieram Tel od Kufla że rozkazy się zmieniły i wysłał je mailem . Mailem ?? kurwa jak tu nawet sms-a nie można wysłać .Ale jedynka w terenie w samochodzie odebrał , zgrał na dysk więc mamy . Czekamy aż dojadą . Po ich przyjeÂździe czytamy rozkazy . Mamy dojechać pociągiem do miasta T, podejść pod pomnik , odebrać przesyłkę , wykonać zadanie ( zniszczyć bunkier – lokalizacja na zdjęciach satelitarnych )spotkać się z agentem przystąpić do ewakuacji .
No ładnie – szybkie planowanie – nie ma jeszcze dowódców w sztabie , nie wydano nam materiałów do wysadzenia a zaraz ruszamy . Pozostawiamy info dla dowódcy jak będziemy się kontaktować ze sztabem w razie EPA , ja wyciągam nasz jedyny GD 10 i jesteśmy gotowi .
Pakujemy się do aut , podjeżdżają Goci szybka wymiana uśmiechów , uścisków , krótka pogawędka – to oni mają „nasze” zadanie na 36 godzin w terenie my zwinęliśmy podobno ich . Ale wiemy że oni lepiej poradzą sobie z misją w terenie w tak trudnych warunkach zresztą podejrzewam że tak właśnie pomyślał org przy przydzielaniu zadań w końcu to oni wygrali BO . Ruszamy . ...
Ostatnio edytowano 2013-01-15, 12:22 przez Feldgrau, łącznie edytowano 1 raz
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Feldgrau » 2013-01-14, 21:50

Jesteśmy na małej stacyjce w K . kupujemy bilety – podchodzi trójka do kasy :proszę bilet do T .- kupił . Podchodzi dwójka :proszę bilet do T , za nim w kolejce kilku podobnych . pani w kasie mówi :panowie jak jedziecie razem to taniej będzie kupić bilet zbiorowy . dwójka się obraca do tyłu :
Eeee ja ich nie znam tych panów to jacyś... turyści . w małej ciemnej sali rozlega się ryk śmiechu aż druga pani z okienka wyjrzała co to za turyści . Każdy zaopatrzony w bilet – rozchodzimy się w różne miejsca na stacyjce – powoli przychodzą i prawdziwi podróżni . Pociąg ma opóÂźnienie , stoimy w dwóch grupkach głośno komentujemy zgrabne pupy pań stojących na stacyjce ich przyboczni jednak tylko krzywo na nas patrzą . Obok dwóch kolesi zbudowanych jak szafa 3 drzwiowa ubrani na czarno stoją i patrzą na nas – czyżby to wywiadowcy ?? już tu ( spirala szpiegowska już się nakręca ). Jest pociąg – nowoczesny jak wydłużony tramwaj – nie jechałem już pociągiem 20 lat to dla mnie ciekawe doświadczenie . wsiadamy rożnymi wejściami ,siadamy w różnych miejscach . Jedziemy . siedzę obok trójki na wprost nas jakaś starsza para gość w sumiastych wąsach przygląda nam się podejrzliwie ( przynajmniej takie mam wrażenie ) analizujemy sytuacje i omawiamy jeszcze raz sposób wydostania się ze stacji , wysiąść mamy osobno i po udanym opuszczeniu stacji odpalić dyskretnie gps i w parach gubiąc ogon dotrzeć pod pomnik ) Konduktor sprawdza bilety , poszedł , już blisko stacja docelowa . wyciągam gps i załączam – ustawiam miejsce docelowe gps do kieszeni mojej torby na pas rodem ze stadionu dziesięciolecia . Wysiadamy z nami jakieś 40 -60 osób wszyscy idą w stronę wyjścia szybko mieszamy się z nimi , gdzieś kilka kroków przede mną trójka, innych nie widze wychodzimy na teren stacji koło kas dwóch młodych bacznie przygląda się wychodzącym – dałbym sobie łeb uciąć że jeden ma słuchawkę w uchu , głowa w dół i wychodzę przed stacje – błysk flesza – qrwa mać jakiś pan robi córeczce zdjęcia akurat niby w naszym kierunku ( ale org ma znajomości – takich wywiadowców ustawił no no ) szybki marsz przed siebie przy filarze młody koleś bacznie nas ogląda ( to chyba facet ze sfory ) mija mnie jedynka -zapierdala do przodu – ja zwalniam widzę za mną w oddaleniu trójka , włączam radio słuchawka pod czapką- mikrofon pod arafatką sprawdzam kierunek , idę , po woli mija mnie Trójka -mówię do niego: 300 metrów do przodu i w lewo , kiwa głową wymija mnie – ja zostaje sprawdzam czy ma ogon . idę do najbliższego bloku ,stoi tam trójka pokazuje dyskretnie bym szedł dalej – on sprawdza czy mam ogon ... i tak aż do celu . dotarliśmy do dużego oświetlonego skrzyżowania pomnik stoi ale oświetlony jak choinka ,w pobliżu MC donalds ( miejsce zbiórki KIA ). Ustawiamy się z trójką za garażami widzimy pomnik . Jedynka blisko pomnika stoi przy ławce , w słuchawkach co chwile któryś melduje gotowość na miejscu . obstawiamy teren wychodzę powoli bez plecaka na teren pomnika szukam znaczka i przesyłki – nie ma ,obchodzę pomnik parokrotnie – nie ma , podchodzą 3 dziewuszki zagaduje do nich pytam czy można wejść na pomnik – tak ,same wchodzą ja za nimi sprawdzam pojazd na górze no nie ma nic – miało być przy którymś kole – dzieciaki robią zdjęcia ( co jest – to też wywiadowcy – spierdalam ) pomnik przeszukuję najpierw jedynka potem dwójka – nie ma przesyłki . Koncentracja po między blokami . Szybka analiza sytuacji – pewnie przesyłkę przejęli inni zanim podszedłem widziałem tam wydeptane miejsce i jakieś ślady usuwania śniegu koło koła pojazdu . Uznaliśmy że agent jest spalony realizujemy punkt drugi , musimy dostać się na teren poligonu . Dwójka prowadzi my w parach i pojedynczo za nim w różnych odległościach , kluczymy po między blokami . Jedynka i piątka mają gorzej mają torby podróżne nie wygodne do kilkukilometrowego marszu . Idziemy dwójka prowadzi jakby się tu urodził . w słuchawkach słyszę – panowie przerwa – okej każdy znajduje jakieś miejsce gdzie może usiąść i obserwować sektory . Idziemy dalej obserwujemy pieszych i samochody ( spirala niedowierzania nakręca się coraz bardziej ) . Wreszcie dwójka skręca w bok na teren leśny – uff . włazimy do lasu i przebieramy się w mundury – markery na wierzch , maskowanie zimowe – wreszcie człowiek czuje się pewnie . Zasady poruszania się już ustalone – ruszamy . Jedynka prowadzi nawiguje go dwójka my za nimi . Ciężki teren śnieg świerzy co jakiś czas ktoś się zapada lub ślizga , po woli podchodzimy pod wzniesienie , potem dalej , po jakimś czasie widać w oddali jakieś budynki – to chyba nasz cel . wyglądają podobnie jak te ze zdjęć . Po woli sprawdzamy . Tak to te. Szykujemy się do ataku . moja sekcja z lewej . alfa z prawej mają podejść związać ich ogniem my z lewej podejść i wysadzić budynek , niby proste ale ... mój marker nie chce strzelać – qrwa zamarzł . idziemy słyszę w słuchawkach – cel 50 metrów na 12 tej czwórka atakuj . Cholera podchodzę bliżej przede mną wał ( jak na fotkach ) melduje o przeszkodzie . To właż na wał i niszcz budynek – słychać już walkę nasi ich ściągają na siebie . wychylam łeb na wał jest budynek , otwory okienne za budynkiem słychać strzelaninę . daję piątce granat i każę podejść pod budynek i wrzucić granat do środka ja ubezpieczam . Piątka wykonuje zadanie wzorowo – dym z budynku drę ryja w słuchawkę – odskok . odbiegamy nagle słyszę trójke . Coś ty qrwa zniszczył ? to nie ten budynek – jak to nie ten jak ten . No nie ten cel jest 50 metrów dalej . qrrrrwa przecież kierunek się zgadzał , wał był , walka od strony rogu budynku też . Co teraz . No nic musimy spalić budynek ale najpierw wybić załogę . dobra atakujemy moja sekcja z lewej alfa z prawej . Zachodzimy strzelanina , wrzaski . Trójka wszedł na wał i strzela z góry oberwał w ramię ( okazało się że to był wzór kammo a nie splat ale nie będziemy kłócić się o takie pierdoły ) . Szustka też oberwał w nogę ale jedynka rozwalił tam kilku dwójka też , wziąłem marker od trójki i zakładam mu opatrunek . Piątka jest KIA schodzi . Zajmujemy teren szykujemy się do podpalenia . zbieramy wszystko co może się palić nawet paliwka z naszych racji francuskich . Nie mamy zapałek , ale któryś z obrońców miał zapalniczkę – pożyczył , podpalamy . Krótka rozmowa z obrońcami oni wracają do siebie . my dalej w teren . Wychodzimy z terenu poligonu , wbijamy się w cywilki i przez miasto nocą udajemy się na stacje . będziemy realizować procedurę EPA .
Ostatnio edytowano 2013-01-15, 12:30 przez Feldgrau, łącznie edytowano 1 raz
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Feldgrau » 2013-01-14, 21:51

Snujemy się zmęczeni przez miasto nocą , jedynka popierdala w kamizelce taktycznej ale trójka szybko to zobaczył i postawił go do pionu więc chłop wpakował kamizelkę do torby turystycznej pełnej już szpeje i teraz tachamy to we dwóch jako ostatnia para . Dochodzimy do stacji a przed wejściem jeden ochroniarz i dwóch jakichś młodych gniewnych stoją przed wejściem i filują no pięknie pewnie wywiadowcy i teraz nas dopadną . dwójka podchodzi do nich i prosi o ogień my przemykamy do środka stacji . Najbliższy pociąg o 5 rano – no pięknie kilka godzin na stacji nie ma szans się ukryć . Siadamy na ławkach i analizujemy sytuacje określamy na mapie naszą trasę powrotu . Obieramy kierunek w wzdłuż granicy Nordystanu do granicy z Unią Wolnych Stanów a potem spróbujemy przeniknąć na teren WRL nawiązując łączność z naszymi . Przechodzi patrol policji , zerkają potem jakichś dwóch młodych ( trójka pochyla łeb na dół ja odwracam się bokiem ( cholera ich wie co za jedni ) Jedynke wysyłamy by dogadał się z jakimś taksówkarzem ile za przejazd . Patrol Policji wraca pytają co tu robimy – czekamy na pociąg do K możemy tu posiedzieć ??No panowie jak będziecie grzeczni to tak , ale zejdÂźcie do poczekalni bo tam cieplej będzie . Podszedł ochroniarz i mówi – panowie w poczekalni wc nieczynne jak będziecie szli lać to tam dalej za filary bo tu kamery są i was skasuje po 500 zł  . Siadamy w poczekalni cisza , po woli opada napięcie zaczyna robić się zimno – doczepił się jakiś człeczyna i wypytuje a panowie to z zagranicy wracają ?? ( wyglądamy jakbyśmy najbliższy sklep obrobili a ten takie teksty wali . jedynka rozpina plecak wyjmuje cammelbag i dolewa wrzątku . Facet patrzy i pyta a co to jest ? pan jest chory na coś ?? Nie to jest camelbag jak się po górach chodzi to się przez tę rurkę pije wodę ? . Ja wyjmuje racje Francuzką i coś tam pałaszuje ,dwójka wyciąga żelki gość coraz bardziej się kręci koło nas w końcu jedynka daje mu kanapkę z kotletem – odszedł zadowolony . Dosiada się jakiś typ z obitą gębą zakrwawiony – ja piernicze ale mamy towarzystwo . Trójka pochrapuje w koncie . Szustka poszedł na rekonesans . byle do piątej . Jest info od orga że za 25 minut spotkanie z agentem , podajemy że agent spalony realizujemy misje powrotną , Dzius ustala z nami że odbierze nas z okolic cmentarza bo jest dla nas zadanie , nie dyskutujemy – wykonujemy. Na miejscu Dziusek mówi że będziemy się ewakuować z pewnego miejsca będzie grupa pościgowa i nasza która ma nas podjąć i wręcza nam lokalizatory – no ładnie znowu pobiegamy . Dzius pokazuje nam trasę na mapie i o dziwo jest bardzo podobna do tej którą my obraliśmy jako drogę ewakuacji – tylko te lokalizatory . No ale nikt nie mówił że ma być łatwo . PMK ląduje w bagażniku my wpychamy się do auta i ruszamy – po drodze jednak wychodzi iż nie bardzo ma nas kto ścigać i kto podjąć więc lądujemy bezpiecznie w HQ . Tam praca sztabowa wre , ekipy szykują się do wyjścia , zadania itp. . Witamy kolegów z Noorth Troopers mają legowiska obok naszych już słyszeli o naszych przejściach w mieście ( my dowiadujemy się iż połowa wywiadowców których rozpoznaliśmy to ... tylko nam się wydawało to zwykli mieszkańcy miasta byli – dupa nie szpiedzy jesteśmy . Ale i wywiadowcy też dali się nabrać – poleÂźli za jakimiś bogu ducha winnymi obywatelami w spodniach wojskowych :mrgreen: . Sen .
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Feldgrau » 2013-01-14, 21:51

Mamy kolejne zadanie , jako trzecia grupa mamy wylądować w lesie i razem z pozostałymi dwoma usidlić i zniszczyć stacje Turkus , koordynatorem jest nasza stacja nasłuchowa tam sztab przesyła informacje dla nas i innych grup . Gdy jesteśmy gotowi do wyjścia pobieramy jeszcze aktualne częstotliwości i tabele kodowe i do śmigła . Jestem RTO i IC drugiej sekcji . Wylądowaliśmy , wyskakujemy , obrona okrężna, jedynka łapie kierunek na gps-ie i ruszamy – do celu 600 metrów . łącze się z szi-fu . Szi-fu , szi Fu tu Mekong , Szi- fu zgłasza się ...
Ok. jest łączność , autoryzacja się zgadza się , mamy rozkaz udać się do kolejnej lokalizacji i tam oczekiwać na transport – Turkus się przemieścił . No to zasuwamy . W eterze zgłaszają się pozostałe grupy one też mają udać się na nowy punkt zborny . po drodze spotykamy patrol WRL , machamy łapkami i za chwilę jesteśmy w punkcie . Zajmujemy pozycje . Po jakimś czasie widać w oddali jakąś grupę – łączymy się na radiu – nasi , podchodzą ,zajmują miejsca i czekamy na transport . Nadciąga kolejna ekipa , znowu – łaczność , machanie łapkami , podchodzą i zajmują kolejne wolne miejsce.
Przyjeżdżają nasze trzy auta , ładujemy się na pakę i ruszamy . W słuchawkach słyszymy że w naszym kierunku zbliżają się auta przeciwnika – jadą za nami . nasze auta przyspieszają w lesie po lewej i prawej widać zamaskowane postaci . Auta się zatrzymują my wysypujemy się , zajmujemy pozycje po obu stronach drogi . Szi fu nadaje że zbliża się turkus . Wyjmuje ładunek do „wysadzenia Turkusa” po drugiej stronie drogi Gebel wyjmuje swój . Czekamy w oddali widać dwa transportowce – wysypuje się z nich cała banda postaci w białym cammo , u cholera jest ich dużo idą w naszym kierunku całą szerokością drogi – będzie bitwa – ale nas raptem 8 a ich ze 20 -25 ciu . Cames krzyczy – kontakt i wali serią w drogę za naszymi plecami , z boku też ktoś do nas strzela . PMK decyduje – odskok , biegniemy w zdłuż drogi – kawalkada pieszych rusza za nami – strzelamy do nich , oni do nas ale na razie odległość spora to bardziej na postrach . Ale przeciwnik zwąchał już krew – nie odpuści , kulki coraz bliżej padają , przyspieszamy , PMK wali długa serię z kaemu aż z drzew osypuje się śnieg to trochę studzi zapał piechurów , prubują zajść nas bokiem , my skręcamy w prawo , przeciwnik idzie na przełaj już strzelamy do siebie z bliskiej odległości . Zalegamy na drodze . Gebel wyskoczył do przodu , strzela się z jakimś zakapturzonym na biało kolesiem . Za chwile obrywa – drze się o medyka . Co jest qrwa zapomniał że nie może wzywać medyka ,ściąga na siebie uwagę niepotrzebnie , już koło niego krążą . Bolek odkrzykuje że nie podejdzie teraz , sam strzela sięz kimś dalej . PMK próbuje pokryć „ogniem „ sektor wokół Gebela ale dostaje serie z boku i druga w plecy . Ja podbiegam do przodu , strzelam do jednego przeciwnika , w moją stronę walą serie . Gebel nieco z boku ale już nie osiągalny . Dostałem serie w nogi i po chwili druga w głowę . Leże i wyciągam czerwony ręcznik . Przeciwnik nas dopadł . Gebela opatrują mnie przeszukują . po chwili pozwalają mi wyjść na drogę . Tam już PMK z ręcznikiem na głowie i KIA przeciwnika . Okazuje się że to koledzy z HT . rozmawiamy trochę , częstują nas nalewką – od razu lepiej na duszy i ciepło wokuł serca. Doprowadzają Jeńca . Zakładają Geblowi kajdanki . zabrali mu marker i pytają czy będzie grzeczny , że może powiedzieć stokrotka i dadzą mu spokój . Ja mówię by za żadne skarby nie wymawiał tego słowa . ma być twardy . Gebel obiecał że nie wypowie . Ale tu o jego dupę chodzi . Zabierają go w konwoju . po chwili odchodzą KIA przeciwnika , zawijamy się i my z PMK . Odchodzimy w bok . mamy jakieś 2,5 km do naszego RV , mały spacerek . Poprawiamy ręczniki by nam ktoś serii z krzaków nie pociągnął i idziemy . po jakimś czasie w oddali przemknął sworowóz . po chwili zawrócił i czeka . podchodzimy . Cześć – potrzebujecie podwózki . Tak potrzebny nam karawan . i już w cieple jedziemy do bazy . Gebla gnębili do 18 tej potem oddali nam jego zmarnowane cielsko . ale dzięki temu nasi zmienili częstotliwości i to był pozytywny aspekt schwytania jeńca bo okazało się że przeciwnik już od dłuższego czasu nas podsłuchiwał .
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Feldgrau » 2013-01-14, 21:52

W hq gnijemy do 19 tej , w tym czasie nasz sztab opracowywał plan ostatniej misji , rozbicia konwoju i zdobycia VIPa .Obrady były owocne – o 19 odprawa , dostajemy wszystkie potrzebne informacje , podział na grupy uderzeniowe , częstotliwości , punkty kontaktowe , rv ki i wszystko co potrzeba do wykonania zadania . Każdy szykuje się do wyjścia , Ida wszyscy nikt nie zostaje . Na polu ciemo i bardzo zimno . podstawiają auta , pakujemy sięi ruszamy . My w drugiej turze . Po dotarciu na miejsce nawiązujemy łączność z grupą która już przygotowuje zasadzkę , są dwie trasy którymi może jechać konwój i dwie grupy uderzeniowe z naszej strony . idziemy na miejsce ale za nami widać światła aut , wpadamy w las i do rowu , przejeżdżają powoli dwa auta , otwarte drzwi w środku pełno uzbrojonych ludzi . To nie nasi . Po chwili jesteśmy już z naszymi . PMK idzie na odprawę . my zalegamy . Mamy już przydział . Nasza grupa zatrzymuje konwój i prowadzi ogień dotąd aż inna grupa nie uprowadzi VIPa my musimy nie dopuścić by eskorta opuściła pojazdy . Edi dostaje GD60 , McGyver z NT dostaje petardę . Rozkładamy się po obu stronach drogi . Po jakimś czasie jest sygnał , jadą . Czyli my mamy szczęście jada naszą trasą . Widać czerwone światła pojazdu , mija nas . w słuchawkach słyszę wrzask Skury : Gywer wal petardę . Huk . Konwój staje . Edi podbiega i rzuca GD 60 my zaczynamy strzelać , ja jestem obok PMK walę w ostatni z pojazdów , moje Strobo podaje kierunek . PMK wali ze swojego kaemu , krzyki wrzaski , ale i eskorta zaczyna strzelać w naszym kierunku . PMK doładowuje magazynek . Krzyczę że ubezpieczam i wale cała moją 50 siątkę , po chwili gdacze kaem PMK , koło nas coraz więcej odprysków farby i coraz więcej Strobo i latarek w naszym kierunku , ja dostaje , PMK odbiega , widz jak z pojazdów odrywają się kolumny ludzi i czeszą nasz teren , mają tarcze , Widać profesjonalizm . „dorzynają” nas . Obok mnie przebiega Gebel ale dostaje kilka Seri , leży i wrzeszczy że już dostał i nie ma światełka , karze mu podczołgać się do mnie – moje już świeci , ale w tej kanonadzie trudno jest mu nawet się czołgać , wreszcie eskorta mu odpuszcza i Gebel ląduje w moich ramionach . Po chwili już koniec . wychodzimy na drogę tam grupują się KIA oraz konwój , zorientowali się że nie mają VIPa . ruszają w pościg , my do bazy , przed nami 9 kilometrów marszu ( zdecydowaliśmy iść do swojego hq ) po przyjściu okazuje sięże wszystko zamknięte bo wszyscy wyszli w teren a teraz są na odprawie w hq przeciwnika . Wsiadamy w czterech do auta Gebla i jedziemy po klucze , ale Bolek i Edi zostali , im jest tam zimno , marzną więc staramy się jak najszybciej zdobyć klucze . W hq przeciwnika jest odprawa , masę ludzi wszyscy zasłuchani w Dziuskla , ale nam się spieszy , koledzy marzną więc nie witamy się , nie słuchamy Tolko bierzemy klucze i do naszego hq . tam czeka nas Sen i powrót w domowe pielesze.
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "
Avatar użytkownika
Feldgrau
moderator
 
Posty: 6610
Dołączył(a): 2009-10-29, 20:23
Lokalizacja: Jaworzno

Postprzez Koniu78 » 2013-01-15, 12:12

Pozwolę sobie Panowie poprzeklejać co nieco na forum HT - nie wszyscy byli a wszyscy chcą poczuć klimat :mrgreen:
Avatar użytkownika
Koniu78
 
Posty: 52
Dołączył(a): 2011-06-27, 21:51
Lokalizacja: łódÂź

Postprzez Pmk » 2013-01-15, 15:13

Islamska Republika Nordystanu
11 1857LT JAN13

Pociąg wtoczył się na stację ciągnąc za sobą śnieżną zawieruchę. Kryjąc się przed zimnem oraz płatkami śniegu pasażerowie pośpiesznie opuścili wagony i ruszyli na dworzec. Komandosi próbowali zlać się z tłumem na tyle na ile było to możliwe. Pierwsi z nich, a miedzy nimi radzik i dowódca, dotarli właśnie do głównego hallu. Wymięty, brudny i zarośnięty człowiek w zniszczonym ubraniu stoi na środku pomieszczenia z puszką na jałmużnę w wyciągniętej ręce. Wpatruje się bacznie w twarze przechodzących pasażerów. Pod ścianą dwóch barczystych mężczyzn w długich płaszczach uważnie przygląda się mijającym ich ludziom. Radzik odwraca głowę w drugą stronę, dowódca pochyla głowę w dół i zaczyna zakładać kaptur. Szybkim krokiem dopadają drzwi. Goni ich błysk flesza, ale mijają już drzwi. Tym razem nie będzie zdjęć!
Tłum wylewa się drzwiami na zaśnieżony plac przed dworcem. Mrok zimowego wieczora rozjaśnia oświetlenie uliczne i reklamy umieszczone na budynkach. Nie maja czasu się przyglądać, prą naprzód. Na placu znajduje się jakaś rzeÂźba. Elegancko ubrany mężczyzna podnosi aparat fotograficzny by zrobić zdjęcie rzeÂźbie i małej dziewczynce stojącej niedaleko trasy komandosów. Zdjęcie w nocy, w ciemnościach, gdy rzeÂźba jest kilkadziesiąt metrów dalej?!! Radzik robi unik w lewo i odwraca głowę w przeciwną stronę, drugi komandos pochyla głowę ukrytą w kapturze.
Błysk flesza!
Komandosi opuszczają plac.
Po prawej młodzieniec podpiera kolumnę uważnie obserwując mijających go ludzi. żołnierze kryją twarze lub ponownie odwracają głowy w drugą stronę.
Nagle z tyły dobiegają jakieś wrzaski, ktoś głośno protestuje. Komandosi nie odwracają się, nie patrzą w tył. Nie wiedzą kto wpadł. Prą naprzód, by rozproszyć się, byle dalej od dworca, od zamieszania.
Za ich plecami, z budynku dworca długie płaszcze wyprowadzają skutych, szarpiących się i głośno protestujących młodych mężczyzn w oliwkowych kangurkach i spodniach w panterkę.
ładują ich do stojącej obok furgonetki z przyciemnionymi szybami, prosto w ręce czekających w środku umundurowanych funkcjonariuszy, po czym sami wskakują do wnętrza zatrzaskując za sobą z głuchym klapnięciem drzwi. Samochód gwałtownie rusza z rykiem silnika i fontanną śniegu wyrzucanego spod kół. Już po chwili furgonetka z dużą prędkością mknie główną ulicą w kierunku odległego, ponurego budynku Urzędu Bezpieczeństwa. Po kolei mija całą, choć rozrzuconą na dużym dystansie, napierającą przez mrok nocy szóstkę komandosów.


cdn
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski
Avatar użytkownika
Pmk
moderator
 
Posty: 1427
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:55
Lokalizacja: Tychy

Następna strona

Powrót do Teminy wydarzeń

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości

cron