17.02.208 r. - Trening z Taktyki Zielonej - Kobiór

Zaproszenia, szkolenia, relacje, informacje...

Postprzez Przemo » 2008-03-17, 01:02

powiem tak bedzie jeszcze parę osób w niedziele ale tak jakby ich nie było Smile
generalnie nie wiecie ile i gdzie wszystko brzmi tajemniczo ale tak ma być
mapka

http://picasaweb.google.pl/przemek.cies ... 9257837266
Avatar użytkownika
Przemo
moderator
 
Posty: 2257
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:50
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez [SC] Shark » 2008-03-17, 01:03

Dobra czas na krótką relację z treningu:
Więc w treningu brało udział 8 osób... Naszym celem był Trening Taktyki Zielonej (taki cal misji wyznaczył nam sztab dowodzenia)
Gdy dotarliśmy na miejsce dotarły do Nas nowe rozkazy i informacje, wywiad doniusł, że istnieje możliwość próby inwygilacji Naszego terenu przez wrogą jednostkę. Więc Naszym nowym celem było patrolowanie wyznaczonego celu w poszukiwaniu ewentualnych wrogów..
Po ok godzinie patrolowania terenu napodkaliśmy samotnego wroga który szybko został wyeliminowany... niestety zginął na miejscu i nie mogliśmy uzyskać od niego żadnych informacji.
Już ze zwiększonym zaanagażowaniem prowadziliśmy dalszy patrol wyznaczonego terenu... Po kilku minutach nawiązaliśmy kontakt z kolejnymi dwoma wrogimi osobnikami, niestety zdołali nam umknąc w gąszczy drzew... Ale nie na długo Nasz drugi oddział który był w tym czasie w obwodzie dostrzegł wycofujących się wrogów i niespostrzeżenie ruszył za nimi.. Wrogowie uciekli poza teren naszego patrolu więc byliśmy zmuszenie wyjść z wyznaczonej strefy... Grupa która śledziła wrogów podała nam namiary na swoje pozycje więc szybko do nich dołączyliśmy... Dowódca drugiej grupy w tym czasie cały czas śledził dwóch wrogów podając nam ich i swoją pozycję przez radio.. Dwie drurzyny połączyły się w jedną i poruszały się w kierynku grogów idąc w formacji Tylariery.. po kilku minutach marszu dowódca drurzyny drugiej nawiązał skuteczny kontak ogniowy z jednym z wrogów i wyeliminował go skuteczną akcją.. Drugi z wrogów próbował się wycofywać, ale szybki komunikat dowódcy drugiej drurzyny o kierunku jego ucieczki owocował tym, że grupa poruszajaca sie tylarierom nawiązała kontak zwrokowy z wrogiem i skutecznie go oflankowała uniemożliwiając mu ucieczkę... Bang bang krótja wymiana ognia i ostatni z wrogów poległ strzałami w głowę... Misja zakończyła się pełnym powodzeniem bez strat własnych...

Bez odbioru...
[SC] Shark
 

Postprzez Rafi » 2008-03-17, 01:03

Akcja na zakończenie to nie była kupa szczęścia bo to że jest ich dwóch wiedzieliśmy od momentu jak ich zauważyliśmy.
Potem obserwacja i powolne poruszanie się za nimi aby ich nie zgubić.
Jak byś miał radio to byś wiedział co się działo. Shark wiedział gdzie oni są bo dostawał info odemnie. Ja ich cały czas obserwowałem. Jak juz zbliżyłem się dośc blisko dałem mu znać o tym aby szybko zaszedł ostatniego z prawej. Tu nie było żadnego przypadku.
Bałem się tylko że PMK gdzieś z krzakami się zlał, ale lepiej jednego poświęcić na przodzie niż reszte ekipy.
Radia fajna rzecz tylko boje się jednego jak będzie kilka w jednym oddziale to potem porozumiewanie się miedzy dowódcami oddziałów a resztą to będzie jeden ciąg gadania, ale to też da sie ustalić jakies regóły.
Rafi
 

Postprzez Rafi » 2008-03-17, 01:03

A i na zakończenie che podziękowac miodzikowi krecikowi no i Hydowi na którym moge polegać jak pilnuje plecków i nie tylko .
Patrol udany wrogowie przechwyceni .
Fajne jest już to że powoli zaczynami się zgrywać. Nawet na radiu.
Wielkie dzięki dla przemo młodego i PMK dzięki którym dzisiejszy Patrol był o wiele ciekawszy niż by sie mogło wydawać.
Szkoda tylko że nie było reszty stałej ekipy

Na zakończenie powiem tylko tyle

GWARDII NIKT NIE POKONA !!!!!!!!!!
I udowodnimy to w przyszły weekend
Rafi
 

Postprzez Młody » 2008-03-17, 01:04

Rafi napisał(a):Akcja na zakończenie to nie była kupa szczęścia bo to że jest ich dwóch wiedzieliśmy od momentu jak ich zauważyliśmy.


A gdyby - teoretyzując - Legion w był całym składzie ? Miodzik ma częściowo rację. W takich sytuacjach trzeba uważać. Typowa sztuczka na patrole. Dwóch "zwiadowców" udaje że się odrywa od nieprzyjaciela, prowokuje patrol i ciągnie za sobą na teren zaminowany , gdzie ma ukryty swój odział np. zamaskowany Pmk, Kijanka i Andrew - trzy osoby z automatami i dużą ilością kulek + dwóch "zwiadowców" i sytuacja w której patrol pościgowy ląduje wewnątrz koła stworzonego przez zasadzkowiczów diametralnie zmienia sytuację ścigających.

Taki scenariusz może być przestrogą przed grami typu Saltus i tymi wszystkimi, gdzie nie wiadomo ilu jest przeciwników. Tam często można się spotkać z takim wciąganiem w zasadzkę.

Z miltarnego punktu widzenia nasz dzisiejszy zwiad był skazany na porażkę już na starcie. Przeciwnik był zaalarmowany sporą możliwością naruszenia swojego terytorium już przed naszym zrzutem. Teren działania był bardzo mały (około 300x300m) i pozwalał patrolującym na zdecydowane panowanie nad nim. Tzw. "hit window" , czyli czas na wykonanie zadania na określonym terenie przez naszą grupę był ekstremalnie krótki (max 5-6h) co pozwala patrolującym kontrolować teren na "pełnej parze" bez przerw na jedzenie, spanie, nawet sikanie. Akcja wykonywana była w dzień, w terenie o dobrej widoczności na terenie wroga w przewadze liczebnej.

Naszym zadaniem było zlokalizowanie i zebranie około 6 punktów w promieniu 300m i wprowadzenie ich do GPS.
Podstawą działania małych oddziałów jest skryte działanie przez zaskoczenie. Mając sytuację dwóch zwiadowców i ośmiu patrolujących, którzy wiedzą o zwiadzie, zadanie ma minimalną szansę powodzenia przy odpowiednio długim czasie pozwalającym na skryte poruszanie (tylko czołganie) w mundurach maskujących ghille. Myślę że około 36h w tym przypadku powinno wystarczyć. Dodatkowym warunkiem jest fakt, że liczba patrolujących nie zwiększy się. Najczęstszą reakcją na naruszenie obcego terenu przez zwiad jest zaciągnięcie większej liczby poszukujących i stworzenie pierścieni zacieśniających poszukiwania.
Szansa powodzenia tego zwiadu przy założeniu przeciągnięcia go na 36h i że liczba poszukujących się nie powiększy, zwiększa się minimalnie. Na grach typu Saltus, gdzie przeciwnik może ściągnąć posiłki akcja jest skazana na niepowodzenie.

Podstawowe błędy naszego sztabu :
- zdemaskowanie czasu naszych działań
- wyznaczenie zbyt krótkiego czasu na zadanie
- przeciek o naszej obecności na terenie nieprzyjaciela (między innymi info Przemo na tym forum o tym że ktoś w lesie oprócz trenujących zieloną będzie)

Nasza akcja, była typowym przykładem, jak zwiadu nie należy robić
Młody
 

Postprzez Przemo » 2008-03-17, 01:05

Panowie pisze do was z Walhalli jako poległy w chwale Gwardzista jeszcze nie mogę dość do siebie ( ale to może przez te dwie dziury w głowie Smile ) po tym co sie dzisiaj działo , nie spodziewałem sie takiego biegu wydarzeń . Takiej konspiracyjnej gry dawno nie przerabiałem jedna wielka tajemnica:-). Po rannym briefingu myślałem ze pójdzie dość gładko zakładałem ze straty mogą być i pewnie nie wykonamy w całości powierzonego zadania, bo mieliśmy nanieść koordynaty na 7 wyznaczonych miejsc. Szacowałem ze przynajmniej 3/4 da sie zrobić bez większego wysiłku. Oczywiście spodziewałem się ze pod któryś z punktów będzie leżał zakamuflowany w stos siana i gałęzi PMK ze swoją cudowna giwerą. Natomiast zaskoczeniem było dla mnie wasze zaangażowanie w realizacje misji. Jestem pod dużym wrażeniem, takiej shizy jak dziś dawno nie miałem z mojej perspektywy naprawdę rewelacyjnie to wyszło. Przeciętni gracze w painta mogliby sie znudzić czymś takim po 20 minutach, bo generalnie nie wiedzieliście nic ile osób będzie, z której strony nadejdą i czy w ogóle będą. Patrolowanie lasu przez 1, 5 godzinki gdzie nic sie nie dzieje spowodowałoby u przeciętnych użytkowników markerów, (dla których najważniejsze jest wywalanie przynajmniej wora kulek na grze, bo inaczej czuja sie niespełnieni) załamanie psychy, spakowanie manatków i wyjazd do chaty ciskając przy tym obelgi pod adresem pojebanych ludzi, którzy wymyślili taki scenariusz. Tak wiec z mojej strony pełen respekt dla was chłopaki, bo może nie postrzelałem za dużo a przy tym zarobiłem dwie kule w łeb, ale warto było przejść lasem w trudnym terenie te 2 km żeby z wami zagrać ten scenariusz z ludÂźmi, którzy czuja klimat i umieją sie wczuć w role. Gra a może i cała wasza akcja była zupełnie nieschematyczna i nieprzewidywalna, ale z mojej oceny przeprowadzona wzorowo współpraca w zespole wyszła naprawdę super. Dlaczego nieschematyczna i nieprzewidywalna juz pisze; -) po nawiązaniu kontaktu próbowaliśmy go szybko zerwać nie wdając sie w konfrontacje, bo takie były początkowe założenia misji. Po przebiegnięciu drogi, co nie spowodowało przy tym kolizji drogowej schematycznie myśląc jak rasowy paintballista ( zostają stare nawyki ograniczenie pola itd.) pomyślałem sobie ze chłopaki zostaną po drugiej stronie a tu jednak nie:-). Plan był taki ze wpadniemy do lasu obejdziemy łukiem i znajdziemy sie za plecami. Niestety wszystko sie sypnęło. łapiąc oddech na małym wzgórzu pewni tego ze jesteśmy bezpieczni i udało sie zerwać kontakt a tu pełne zaskoczenie.Dałem ciała, bo lekko rozkojarzony i zrelaksowany nie zauważyłem na czas ze od frontu zaczyna sie cos kroić. Za póÂźno trochę krzyknąłem - „ kontakt front”, decyzja o szybkim odwrocie okazała sie zgubna a do tego nałożyło sie jeszcze zacięcie broni, co zakończyło życie Młodego. Liczyłem ze uda mi sie zerwać jeszcze kontakt wiec zacząłem zmykać w tył i trochę w prawo szczena mi opadła z chwila, gdy wpakowałem sie na kilku osobowy oddział po krótkiej wymianie ognia poległem z dwoma dziurami w głowie. Akcja naprawdę przeprowadzona super , koordynacja działania dwóch grup wyszła rewelacyjnie czego nie możemy powiedzieć o sobie.

Odnośnie drogi- koleś mało nie wpakował sie w drzewo jak zobaczył dwie kępy trawy przeskakujące z rowu do rowu.
Avatar użytkownika
Przemo
moderator
 
Posty: 2257
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:50
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez [SC] Shark » 2008-03-17, 01:05

Co do bliskości poruszania to myślę, że szukając zamaskowanych wrogów musimy się trzymać blisko by nie mieć opcji przeoczenia kogoś lub czegoś.. skoru już sprawdzamy dany opszar to tak byśmy byli pewni, że został sprawdzony i nic nam nie umkło...

Co do ostatniej akcji;
Jest dokładnie tak jak mówił Rafi, On ich cały czas śledził i Nas idących Tylarierą naprowadzał na ich pozycję... Osobą będącym blisko mnie przekazywałem te informacje na bierząco Miodzik Ty idąc daleko ode mnie po prostu tego nie słyszałeś i nikt z kolegów nie podawał tych infoemacji uszłyszanych ode mnie dalej tak by każdy usłyszał co się dzieje (i to można uznać za błąd) chodz nie jestem do końca przekonany czy jest obowiązkiem dowódcy mówić wszystko całek grupie, czy wystarczy, że mamy iśc w tym kierunku taką formacją i że zaraz wejdziemy na wroga.
Co do gonitwy za Przemo:
To też dostałem cynk od Rafiegio i tuż po tym sam widziałem jak Przemo się wycofuje szybkim tempem w naszą prawą stronę więć dwie osoby będące po mojej lewej ruszyły prosto na Przema a ja i jeden osobnik flankowaliśmy go od prawej, w tym czasie cała reszta szła dalej prosto kierując się w kierunku wcześniej wskazanym przez Rafiego i tym samym wchodząc na pozycję zajętom przez Młodego. Okazało się, że zanim ci doszli do młodego to rafi go zestrzelił, a i tuż po tym poległ wzięty w krzyżowy ogien Przemo.. Więc ogólnie tę akcję oceniam dobrze, oczywiście trzeba wziąść pod uwagę, że mogliśmy wpaść w zasadzkę ale nastawiliśmy się na Naszą wiedzę, że jest ich już tylko dwóch tylu ilu od początku widzieliśmy i ich śledziliśmy. Oczywiście mogło być inaczej...
[SC] Shark
 

Postprzez [SC] Shark » 2008-03-17, 01:06

NO tu się Miodzik zgodzę... sam też poszedłem bo mnie Rafi zawołał po chwili się odwracam patrze a za mna idą wszyscy poza Haydem. trochę mnie to zdenerwował więc zaczołem nerwowo pytać kto został z tyłu i dlaczego nas tak dużo idzie, ale cóż błędów nie da się uniknąć i tylko martwym się nie zdarzają, a my Wszyscy wróciliśmy cali do domu więć jak to mawiał słynny trener piłkarskiej reprezentacji polski. Zwycięsców się nie krytykuje Smile


Zgodzę się również z Haydem który napisał, że z treningu na trening jest zdecydowanie co raz to lepiej... wiem coś na ten temat bo jestem na każdymn treningu który się odbył od początku istnienia Projektu Armii Południe i widzę zdecydowany postep u siebie jak i u innych i z tego należy być najbardziej zadowolonym bo właśnie po to to wszystko robimy.. A to wszystko cieszy najbardziej właśnie wtedy gdy odczuwamy efekty Naszej ciężkiej pracy... Mam nadzieję, że niedzielna misja zmobilizuje Nas do jeszcze cięższej pracy i przyniesie to efekty w nadchodzącym sezonie i właśnie tego Wam i sobie życzę na nadchodzący sezon... Ja wychodzę z założenia że ten rok skreślam na treningi, treningi i treningi.... myślę, że dopiero w przyszłym sezonie będziemy mogli sie tak naprawdę pokazać całej Polsce i zostawić po sobie dobre wrażenie i być na językach uczestników takich imprez jak Saltus... Mażeniem jest by mówili o Nas w swoich gronach i pisali na forach... o akcjach które przeprowadzali członkowie Elitarnej Armii Południe...
I by każdy kto bedzie po przeciwnej stronie gdy się o tym fakcie dowie przez chwile pomyślał: "Kurwa po przeciwnej stronie są chłopaki z Armii Południe to będziemy mieli przesrane, są naprawdę dobrą ekipa.. trzeba bedzie sie sporo natrudzic by z nimi rywalizować..."


Tak ja osobiście widzę Naszą wspólną przyszłość....
[SC] Shark
 

Postprzez Przemo » 2008-03-17, 01:06

B3.21 Zwiad - podsumowanie

17 lutego 2098
Godzina 10:00
Las Kobiórski

Patrol rozpoznawczy wystawiony siłami Pododdziału Wydzielonego 1.Pułku Gwardii 7.Królewskiej Dywizji Specjalnego Przeznaczenia dotarł niezauważony rankiem w okolice Stacji łączności B3. Zwiadowcy przystąpili do mozolnego zbierania danych z wykorzystaniem posiadanego sprzętu rozpoznawczego. Gwardziści spokojnie wykonywali opanowane do perfekcji czynności, dzięki zestawom maskującym będąc praktycznie nie do odróżnienia od poszycia lasu. Dla ludzkiego oka…
Pierwszy nieprzyjaciela zauważył sierżant Piotr Mazur. Dowódca patrolu, chorąży Mariusz Ziętek podjął decyzję o przerwaniu misji i oderwaniu się od przeciwnika. Zwiadowcy wycofali się za starą drogę na Bielsko i zniknęli w zaroślach za niskim wzgórzem. Chorąży Ziętek próbował nawiązać kontakt z Dowództwem, sierżant Mazur został na wysuniętym stanowisku obserwacyjnym. Niestety Wilki nie dały się tak łatwo zgubić. Chwila nieuwagi i sierżant ponownie meldował o kontakcie z nieprzyjacielem. W tym samym czasie chorąży Ziętek odbiera informację z Dowództwa o wykrytym nieopodal sygnale lokalizacyjnym rannego żołnierza Armii Królestwa.
Wydarzenia nabierają tempa. Wilki pojawiają się z nikąd, z przodu, z tyłu. Ciągle napierają na wycofujących się wgłąb lasu Gwardzistów. Pierwsza śmiertelna seria trafia chorążego Mariusza Ziętka. Pancerz osobisty zatrzymuje praktycznie wszystkie pociski. Tylko jeden penetruje warstwę elastali i rozrywa kręgosłup żołnierza. Sierżant Piotr Mazur otoczony ze wszystkich stron walczy do końca, ale dwa ładunki plazmy które trafiają go głowę usuwają wszystkie myśli o oporze…

http://www.legion13.org/index.php?name= ... opic&t=310
Avatar użytkownika
Przemo
moderator
 
Posty: 2257
Dołączył(a): 2008-03-14, 21:50
Lokalizacja: Sosnowiec

Poprzednia strona

Powrót do Inne imprezy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości