Rozdarty Naród

tu rozmawiamy o interesujących książkach, artykułach, publikacjach

Rozdarty Naród

Postprzez Maksiu » 2009-03-03, 09:34

Jak może już niektórzy się zorientowali jestem fanatykiem historii IIWś.
Właśnie mi wpadła w ręce książka "Rozdarty Naród" Georg'a Cholewczyńskiego. Jest to histroria legendarnej 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej oraz gen. Sosabowskiego.

Jest to jedna z książek która przywraca honor generałwi i jego żołnierzom który zostali oskarżeni przez Montgomerego i Browinga (dowódców i autorów operacji) za niepowodzenie operacji Market Garden.

Poza tym jest to książka która w niesamowity i w bardzo szczegółowy sposób pokazuje przebiegi walk polskich sadochroniarzy pod Arnhem. W 60% procentach został oparta na relacjach weteranów 1SBS

Moim celem (poza fascynującą militarną w 100% historią) jest w przyszłości zrobirenie milsim-u na podstawie tamtych wydarzeń.

Co jakiś czs w tym temacie będę pisał skróty popisowych akcji Brygady oraz ich bohaterskich czynów.
Maksiu
 

Postprzez Maksiu » 2009-03-25, 09:59

Brygada została zrzucona 21IX1944 w okolicach Driel, najciekawsze i zarazem najtragiczniejsze jest to, że od momętu zrzutu do końca akcji polscy spadochroniarze byli pod ciągłym obstrzałem. Ich strefa zrzutu była dokładnie w miejscu stacjonowania lekkiej altylerii przeciwlotniczej. Wielu zgineło jeszcze przed wylondowaniem a ci co wylądowali musieli zaraz po wylądowaniu walczyć, często w pojedynkę. Jeden z komandosów nazwał moment zrzutu "ścianą dymu i ognia", ponieważ za dżwiami samolotu transportowego było widać tylko to.

Brygadzie zmieniano 3 razy cel. Pierwszym i zarazem powodem dla którego powstała, był desant na Warszawę kiedy wybuchnie powstanie. Potem ze względów politycznych (podział Europy na wpływy ZSSR oraz Zachodu), oraz osobistej niechęci gen. Montgomerego do gen. Sosabowskiego który od początku krytykował operacje Market Garden (dlatego też został usunięty od pezpośredniego planowania tej akcji), polską brygadę "poproszono" o udział w Market Garden, gdzie miała ona zdobyć i utrzymać Aarnhem.
Potem ze względu na upadającą i całkowicie odciątą od reszty 1 Brytyjską Diwizję Desantową, dzień przed startem zmieniono rozkaz i zamiast zrzutu bezpośrednio na Aarnhem zrzucono ich na tylach 1BDS która gineła na przedmieściach właśnie Aarnhem, celem ich uratowania i zapewnienia bezpiecznego odwrotu.
Ciąg dalszy nastąpi...
Maksiu
 

Postprzez Maksiu » 2009-04-17, 17:55

No to może będę kontynuował....

Więc kontynuując historię 1SBS trzeba wiedzieć, że została zrzucona w trzech fazach a w sumie w czterech, bo pierwszy zrzut to stanowili oficerowie którzy mieli zorganizować sztab kwatery głównej 1SBS, skakali oni wraz z Brytyjczykami.

Pierwszy zrzut „czysto polski” odbył się 19.IX.44 (w Warszawie powstanie dobiegało już prawie końca). Był to zrzut brygady przeciwpancernej wraz z innym ciężkim sprzentem dla Brygady. „Przeciwpancerni” mieli strefę londowania na zachód od Arnhem koło miejscowości Johanneshoeve.
Problem polegał na tym że od dnie rozpoczęcia inwazji MarketGarden nie było praktycznie żadnej komunikacji między 1DP (Brytyjczycy) a Anglią! Generał Urquart (odwódca 1 DP) wiedział że polska brygada przeciwpancerna jest niezbędna do walki z Niemieckimi czołgami w Arnhem. Niestety... strefę londowania dla polaków nie byli w stanie utrzymać lekko uzbrojeni Szkoci walczący zaciekle z dwiema brygadami samochodów opanceżonych SS, piechotą oraz artylerią przeciwlotniczą zdoną prowadzić walki naziemne.
Lądowanie szybowców na otwartym polu koło Johanneshoefve było czystą rzezią!
Wsumie było 28 szybowców wypełnionych cięszkim sprzentem oraz altylerzystami. Zaraz przed londowaniem niemiecka altyrelia prz. lo. otworzyła ogień rozstrzaskująć w zapałki kilka szybowców (były zrobione ze skliejki). Kilka chwil potem już w momęcie samego londowania nad szybowcami pojawiły się niemieckie myśliwce które przeprowadziły druzgocący ostrzał przygniatając do ziemi bezbronne załogi londujących szybowców i tak już będących pod ciężkim ostrzałem z CKM-ów.
Ci, co przeżyli między innymi bombardier Nosecki musieli przełamać ogromny strach i zapanować nad powszechnie panującym chaosem i zorganizować odwrót, a przede wszystkim nie dopuścić by Niemcy przejęli ciężki sprzęt. Robili to znakomicie. Pole lądowania było otoczone od północy i zachodu lasem, z którego Niemcy oprócz ciągłego ognia zaczęli wypuszczać małe oddziały by wyeliminować Polaków. Kierunek odwrotu powinien być na południowy zachód gdzie leżało miasteczko Wolfheze, w którym znajdowali się Brytyjczycy zalążki polskiego sztabu.
Od zachodu był ciężki ostrzał, Nosecki słyszał nad sobą tylko świsty kul, kiedy rozładowywał swój szybowiec szybowiec, w którym był jeep i spora ilość amunicji do dział kal. 35mm został ranny w dłoń a strzelec, który mu pomagał przyjął na siebie całą serie. Widząc, że praktycznie nie da się panować nad sytuacją wściekł się i zorientował się, że oficerowie już opuścili pole (zgodnie z planem) został sam wraz z kolegą do dowodzenia.
Maksiu
 

Postprzez Maksiu » 2009-04-17, 19:12

Jego kolega bombardier Oprych postanowił, że podzielą pole lądowania na pół on weÂźmie wschodnią a Nosecki zachodnią część. Oprych ruszył na motocyklu by zapanować nad żenią, która się toczyła na zachodniej części pola, kiedy znowu na niebie pojawiły się messerschmitty. Naszczęście był to jedyny przelot (musiały wracać nad przedmieścia Arnhem i tam ostrzeliwać praktycznie całkiem otoczoną i broniącą jednego skrawka mostu 1DP z Urquartem na czele).
Oprych nie uniknął serii z myśliwca, jego motocykl został doszczętni zniszczony a sam ostro oberwał w nogę. Nosecki zobaczył, co się stało, zobaczył też, że szybowce zostały rozładowane. Ku jego rozpaczy zobaczył, że od północnego wschodu nadciągały posiłki niemieckie, które zsynchronizowały atak z oddziałami w lesie i razem ruszyli do ataku na polskich niedobitków. Nosecki rozkazał by część wycofujących stwożyła straż tylną. W końcu poszedł ogień w stronę Niemców i oni musieli zwolnić natarcie. Sam zorganizował krwawiącemu oprychowi transport na jednym z jeepów jeepów amunicją. Niestety parędziesiąt sekund póÂźniej koło jeepa rozerwał się pocisk artyleryjski…
Nosecki zaczął wychwalać Boga jak zorientował się, że od południa nadciągał odsiecz. Kilka brytyjskich wozów opancerzonych uzbrojonych w CKM-y odcięło niemieckie natarcie z lasu na zachodnią część strefy lądowania, piechota zaś weszła w środek między Noteckim i jego ludÂźmi a Polakami na wschodniej części strefy, którzy już całkowicie byli wciągnięci w walkę i heroiczną obronę z oddziałami nacierającymi z północnego wschodu i próbującymi ich otoczyć.
Tu stała się tragedia… żołnierze walczący po wschodniej części strefy nie zauważyli nadchodzących Brytyjczyków a i oni nie potrafili odróżnić Polaków od Niemców walczących 50m od siebie w trawie po pas (słońce już prawie zachodziło). Kilku Brytoli zauważyło przedzierającą się grupkę żołnierzy pomyśleli że to Niemcy próbujący otoczyć Polaków i otworzyli ogień… pewien podoficer szybko zorientował się ze strzelają do swoich. Chciał zawiadomić Polaków że ich tyły są bezpieczne i mogą się wycofywać. Aby to zademonstrować, złożył dłonie i naśladując polską wymowę zaczął krzyczeć: COME! COME! Niestety brytyjski podoficer nie zdawał sobie sprawy, że w uszach Polaków praktycznie otoczonych przez wroga zabrzmiało to jak niemieckie: KOMM. Polacy strzelali w każdą stronę czując że zbliża się ich koniec….
Maksiu
 

Postprzez Maksiu » 2009-04-17, 19:35

Cały plan był taki by polska artyleria pzreciwpancerna wylondowała na północ od Wolfheze 19.IV. Sosabowski zaś z głównymi siłami miał być zrzucony na północny wschód od tej mieściny. Mieli onie uratować od całkowitego zniszczenia 1DP w Arnhem wkraczając do mista od zachodu i potem zająć i utrzymać cały most na Renie. Potem miała przetoczyć się nim Amerykańska dywizja pancerna nadcierająca od południa.

Niestey... Sosabowski nie mógł wystartować z Angli ze względy na złą pogodę. Polska Brygada Przeciwpancerna została zdziesiątkowana a miała stanowić główną broń przeciw niemieckim czołgom. Brytyjczycy nie zajeli Arnhem w sumie to nawet do niego nie weszli tylko walczyli na "zarzeczu" czyli bronili południowego skrawka mostu. A Amerykańscy pancerni nawet nie dotarli do Nijmegen leżącego kilkadziesiąt km na południe od Arnhem

Pierwsze dwa dni operacji alianckiej były kompletną klapą... tak jak przewidział to Sosabowski i Urquhart się z nim zgadzał ale nie miał jaj by postwić się Montgomeremu i Browingowi
Maksiu
 

Postprzez Maksiu » 2009-08-22, 12:32

Wracamy do księżki.....

więc jak pisałem wyżej polskie działa przeciw pancerne odniosły duże straty, wszystko to za sprawą ostrzału niemieckiego. Niemcy nie szczędzili amunicji i pocisków, zoriętowalisie o co chodzi od samego początku Market Garden i wiedzieli że jak stracą mosty w Arnhem i Nijmegen to przegrali wszystko. Walili więc z czego mieli.

Polscy altylerzyści i oficerowie łącznikowi znajdowali się w Oosterbeek wraz z większą częścią 1 brytyjskiej DPD, byli pot potężnym opstrzałem i ciągle musieli odpierać ataki. Trzy kilometry na zachód od tej mieściny znajdowało się Arnchem gdzie czść brytyjczyków trzymała południowy skrawek mostu. Byli oni w tragicznej sytuacji bo byli otoczeni z każdej strony. Odsiecz z Osterbeek nie miała szans dotrzeć bo sami byli pod opstrzałem dzień i noc a dodatkowo dzieliły ich baterie dział oraz niemieccy spadachroniarze i dodatkowo mnustwo samochodów opancerzonych i kilka czołgów. Wwycofać sie terz nie mogli bo leżące na południe od mostu Elst było zajęte przez niemców.
Sytuacja była o tyle tragiczna, że wszyscy czekali na Sosabowskiego i jego brygadę jak na wybawiciela a on się nie pojawiał bo pogoda była zła do startu samolotów.
Polscy oficerowie łącznikowi wyczekiwali na zrzut brygady z niecierpliwością, kilka krotnie pojawiali się na planowanej strefie zrzutu, ale łączność była tak kiepska, że dowiadywali się oni przawie z dziennym opuÂźnieniem że brygada nie wystartowała albo rze zmieniła sie strefa zrzutu.

Korespondent Marek śfięcicki wielokrotnie słyszł kule snajperów nad swoją głowa kiedy wraz z oficerami łącznikowymi próbowali dotzreć albo wrócic ze strefy zrzutu. Kiedy już kilka razy już kilkakrotnie przechodzili obok jednej willi na zachodzie Oosterbeek kapitan Maćkowiak nie wytzrymał i powiedział że musi załatwić sukinsyna bo mu działa na nerwy a poza tym stracili już jednego człowieka przez tego snajpera. śfięcicki i reszta mieli robić za przynętę i przeskakiwać z okopu do okopu na przeciwko willi. Młody oficer w mgnieniu oka zaszedł willę od tyłu ale nie wiedział w którym oknie siedzi szwab. Kiedy padł następny strzał zoriętował się że jest to pierwsze piętro "ale które okno do cholery" pytał się podekscytowany. Kiedy padł następny strzał w skaczących jak krulik z dziury do dziury polskich oficerów, Maćkowiak zobaczy z którego okna padł strzał i wpadł do willi na pierwsze pitro i zatrzymał się przed drzwiami i wtedy oprócz szalenie bijącego serca zastanawiał się czy ma otworzyć drzwi i puścić serie ze stena czy wrzucic tam granat? Uznał że granat będzie bezpieczniejszy dla niego samego i w mgnieniu oka otworzył drzwi wrzucił granat i zamkną je spowrotem. W momęcie kiedy padł na ziemię rozległ się potęrzny huk, po kilku sekundach wstał i ostrożnie wszedł do pokoju z odbespieczonym stenem. Witok rozszarpanego niemca lrżącego w kałuży krwi przeraził go ale i zarazem dał mu ulgę. Kiedy zabierał małzera z piękną lunetą usłyszał z okopu krzyk z okopu: "Maćkowiak! żyjesz do cholery!?" On z radościa odpowiedział: "Tak! A co mieliście wątpliwości!?"

CDN...
Maksiu
 


Powrót do CZYTELNIA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość