Warto zobaczyć.
"Jerhead" miejscami przypomina "Paragraf 22". Tak jak w obrazie Mike'a Nicholsa absurd i groteska mieszają się tu z koszmarem wojny.
Zrealizowana na podstawie książki Anthony'ego Swofforda opowieść rozgrywa się podczas wojny w Zatoce Perskiej. Dwudziestoletni Swoff na ochotnika zaciąga się do oddziałów marines. Zastana rzeczywistość nijak nie pokrywa się z jego marzeniami, bo dzielnym Jarhed dni upływają na ćwiczeniach i oglądaniu telewizji. Aż wreszcie "jedziemy, kurna, na wojnę!" - rozlega się entuzjastyczny okrzyk. Po wkroczeniu wojsk irackich do Kuwejtu pierwszy transport żołnierzy wyrusza do Arabii Saudyjskiej.
Być na wojnie i walczyć to normalne, ale być na wojnie i nie oddać ani jednego strzału, to już prawdziwy wyczyn. Taki dylemat będzie miał Swoff i jego współtowarzysze.
Mało tu dogłębnych analiz, sporo natomiast humorystyczno demaskatorskiego tonu. Jedyne, co przeszkadza to czytany z offu komentarz głównego bohatera. I bez tego rodzaju zbędnych dodatków obraz mówi sam za siebie.