przez Feldgrau » 2013-02-19, 12:58
Arktyka 4
Dwa dni z życia szpiega
Wstałem rano i już mi się ten dzień nie podobał . Wczorajszy telefon z centrali i wypowiedziane tam hasło wyprowadził mnie z równowagi . Trzeba wyjść z uśpienia i zacząć działać . Niemiecki akcent w telefonie bulgotał nieprzyjemnie . Facet po drugiej stronie wiedział że ma nade mną władzę i skrzętnie to wykorzysta . Koniec przyjemnego i spokojnego życia – trzeba spłacić dług za chwile słabości . Spotkanie z oficerem prowadzącym za 3 godziny w jakiejś obskurnej knajpie . Mocna kawa i prysznic nie zmyły jednak ze mnie niesmaku jaki odczuwałem , jednak przywróciły sprężystość w zwiotczałych mięśniach i dużym piwnym brzuchu oraz jasność umysłu . Na spotkaniu Niemiec przypomniał mi o moich niemieckich korzeniach , o narodzie o chwale i takie tam , potem przeszedł do konkretów . W nocy mam spotkanie z patfainterami . muszę im przekazać dane wywiadowcze które zbierałem oraz umożliwić wszelką pomoc , ale by było mi łatwiej mam też spotkanie z drugim agentem . A jednak , wiedziałem że ktoś z branży pląta się tu razem ze mną – kto to jest – zobaczysz , tu masz hasła i godziny spotkań , działaj .
Cholera i co teraz do spotkania kilka godzin a ja jestem sam , muszę sobie załatwić ochronę i wsparcie ale kogo wziąć ze sobą , nikt nie wie że jestem śpiochem . Qrwa nie mogę spotkać się z moimi przełożonymi , bo ktoś może mnie obserwować , jeśli jest drugi agent to cholera wie ilu mają jeszcze tu ludzi . Przypomniał mi sie mój stary znajomy jeszcze z pracy w rafinerii on często wyjeżdża , zawsze potrzebuje kasy , nikt nie zauważy jego zniknięcia , on też nie będzie za dużo pytał . Telefonuję do niego umawiam się na piwo , proponuję „robotę” , długo nie musiałem go przekonywać a i kasy z sejfu nie wiele ubyło .
Jedziemy , jest noc , mój znajomy z rafinerii milczy , jest nieco spłoszony , spodziewał się jakiegoś przekrętu , może jakiś przemyt alkoholu , może kilka dziwek na nielegalu – to już robiliśmy ale , broń ? , noktowizory ? jakieś dokumenty chowane przeze mnie to go przerosło , wiedział że wdepnął poważnie . Podjeżdżamy głębiej w las przed nami zakręt i mały parking , qrwa światła jakiegoś pojazdu , bieg wsteczny i do tyłu , odskok , wjechałem w jakieś krzaczory , wygasiłem silnik , nasłuchujemy – cisza nikogo nie ma , po woli wyłazimy z auta w oddali jakieś światła , głosy ktoś zapala latarkę , no ładnie ale wpadlibyśmy , ktoś jest na naszym miejscu – to nie przypadek . szybko szykujemy się do wyjścia , mój kolega nieco marudzi ze sprzętem ja obserwuje zakręt przez nokto tam słychać zgrzyt metalu , jakieś trzaski , chyba to nie są wędkarze . Ruszamy , do punktu kilka kilometrów , do spotkania mało czasu jest jednak tak ślisko że musimy iść bardzo powoli by nie zdradzić nas jakimś dÂźwiękiem ale i tak jeden z nas co chwile ryje nosem w śniegu . za nami widać postaci i świecą latarkami , biegniemy , nie ma co wbijać się głębiej w las bo ugrzęÂźniemy tu liczy się szybkość . Po małym kluczeniu wracamy na szlak . Nad nami co jakiś czas przelatują niziutko wielkie samoloty pasażerskie oprócz pięknego widoku oświetlonego podwozia robią dużo huku ten wykorzystujemy do szybszego biegu nie musimy wtedy być cicho . Jesteśmy na miejscu a do spotkania 15 minut. Przekazuje znajomemu instrukcje gdzie ma stanąć i co ma robić , sprawdzamy łączność – ok. kto obserwuję teren , wydaje mi się że przede mną coś jest . Po chwili słychać ruch , obiekt przemieszcza się w pobliże drogi , widzę jakiś odblask – obiekt ma nokto więc to nie dzik .
Wychodzę na drogę , po chwili z krzaków wyłania się zamaskowana postać , pada hasło , daję odzew , postać wyłania się . stajemy naprzeciw siebie . Carlos ? – Mort ? o kur..a , co ty tu robisz . Ok. hasło sie zgadza , wszystko ok. ale jeszcze „ obwąchujemy „ się przez chwile , to jednak dziwne w końcu razem pracujemy w Radio a teraz okazuje się że nasze mamusie przeniosły w genach coś więcej niż tylko wspomnienia z niemieckim przystojniakiem . Nie dowierzając sobie jeszcze powoli jeden od drugiego wyciągamy pewne fakty , ok. jednak obaj pracujemy dla tych samych panów w blaszanych kapeluszach . Więc jednak „nasi” wylądowali , mam dać im wytyczne na zrobienie lądowisk dla śmigłowców , musimy przekazać im dane wywiadowcze ( dobrze że moje są prawdziwe , Carlos ma pewnie takie same i Niemcy mają potwierdzenie ) . Muszę wracać bo moja ochrona już się niecierpliwi a nie długo spotkanie z paintfaiterami , Carlos też ma spotkanie za kilka godzin teraz odchodzi by znaleÂźć sobie jakąś kryjówkę . Ja zbieram swojego kumpla i idziemy na kolejny punkt .
Właśnie mój kolega wyrżnął potężnie o glebę a ja słyszę w oddali jakieś głosy – do punktu spotkania 150 metrów ale jeszcze 10 minut , nie dobrze , ten upadek nas zdradził . Karzę koledze schować sięga pień i osłaniać mnie gdyby poszło coś nie tak , odpalam nokto w oddaleniu jakiś pochylony osobnik obserwuje mnie przez swój noktowizor – qrwa , wpadłem , wołam hasło – uff jest odpowiedÂź . Podchodzę, jest ich trzech , przyglądają mi się ciekawie , rozmawiam z ich dowódcą , przekazuje pakiet , podaje wytyczne odbieram od nich sposób łączności , godzinę spotkania i już znikają w lesie . My powoli wracamy do samochodu , w głowie mętlik i natłok myśli . mój kolega się rozgadał , pyta , coraz bardziej natarczywie w co go wplątałem , powiedziałem że mu to wszystko wytłumaczę i wynagrodzę sporą sumka , uspokaja się , przy samochodzie powoli przebieramy się w cywilki , kolega pochylony grzebie coś w plecaku , powoli wyciągam z za pasa Walthera ( tłumik dokręciłem nieco wcześniej ) jeden suchy cichy strzał , drugi z bliska w okolice serca , duł wykopany już wcześniej jakieś 120 metrów stąd , drugi kurs do bagażnika po kanistry z chemikaliami ( praca w rafinerii daje sporo korzyści ) za dwa dni nikt nie rozpozna że tu coś leży i że był to człowiek . Wracam do miasta muszę przygotować śmigłowiec do porannego lotu a zapowiada się długi i pokręcony dzień ....
Krzątam się już od dwóch godzin po stacji Radia , przyszedł boss Elmo jak zwykle uśmiechnięty , jowialny , żarciki , paczusie , sprawdza sprzęt i zaczyna poranna audycje , Przylazł Carlos , nowy w tej firmie na stażu , Elmo zagania go do parzenia kawy , ja po nocnym spotkaniu z nim nie lubię go jeszcze bardziej ale wiem że przynajmniej mi nie nasika do kawy . Muszę go czymś zając , ale to potem , teraz mam swój lot i sprawozdanie na żywo z nad miasta , musze być autentyczny .
Gdy kilka lat temu oficer kontrwywiadu przemawiał na zakończeniu szkolenia i mówił że służba będzie ciężka i nie można nikomu ufać , nie sądziłem że będzie aż tak . Mój wyjazd do Niemiec , dobrze przygotowana legenda , parę „przypadkowych „ fotek i podpis na dokumencie współpracy z niemieckim wywiadem zapowiadał niezłą przygodę , nie wiedziałem że współpraca będzie polegała na siedzeniu w jakiejś obskurnej fabryce na stanowisku magazyniera , chlaniu piwa , obrastaniu w tłuszcz i tzw. wtapianiu się w społeczność . Kilka moich spotkań z naszymi chłopakami z kontrwywiadu to jedyna rozrywka i adrenalina jaką miałem przez te trzy lata jako podwójny agent , a teraz zaczęło się na dobre . Po dwóch latach mój oficer z kontrwywiadu wprowadził mnie do specjalnego klubu tylko dla vipów gdzie biały proszek mieszał się z męskimi dziwkami i dobrze podrobionym alkoholem , tam pojawiali się miejscowi Bossowie świata armii , policji , biznesmeni , dzięki temu dostałem pracę w Radio jako oblatywacz , moi koledzy i szefowie musieli mieć niezły ubaw czytając moje raporty z tych imprez .
Qrwa zamyśliłem się i znowu ściąłbym ... brzozę , jak bym wytłumaczył się Eldo z poharatanego śmigłowca , oficjalnie latam nad autostradą a jednak szukam tego cholernego lądowiska które paintfaiderzy wyznaczyli w lesie . Jest , mało miejsca coś , a już jakieś niewielkie śmigło tam stoi , jasny gwint jak mam tu się zmieścić . Jakiś uzbrojony Szwejk daje mi znaki bym lądował – ale kurwa gdzie ? ciasno jak w myszce pani Haraldson . Uf wylądowałem , kolejny pakiet dla niemieckich kammeraden , kolejne namiary na spotkanie i startuje , w słuchawkach słyszę jeszcze jak paintfainderzy sprzeczają się z jakąś grupą myśliwych którzy nadciągnęli , krótkie serie kończą naiwne pytania myśliwych o pozwolenie na przebywanie w tym terenie . słyszę jeszcze charkot z niemieckim akcentem – zakopać mi to ścierwo by dziki ich nie rozgrzebały i już przełączam się na naszą stacje gdzie Eldo nadaje jakieś ( o zgrozo ) niemieckie kawałki Ramsteina .
po zatankowaniu śmigłowca idę do stacji tam już Carlos się krząta , Eldo nadaje już na całego a ja nadziałem się na szefa Policji , wypytuje mnie czy nie widziałem czegoś dziwnego w terenie , po mieście łażą patrole policji , mówię że nie i idę zrobić sobie kawę . Okazuje się że nie ma gazu w kuchence coś nawaliło , Carlos chętnie chce wyskoczyć po nową butle , obiecuje pączki , Eldo go puszcza , no dobra muszę zacząć działać , potrzebuje wsparcia ale nie wiem komu mogę zaufać , szef policji coś za bardzo się kręci koło radia idę zrobić wywiad dla słuchaczy na komisariat policji coś z życia porannego naszych funkcjonariuszy . Przed posterunkiem jakiś ruch większy niż zwykle , wchodzę do środka , jednak legitymacja prasowa otwiera większość drzwi . Podchodzę do zastępcy komendanta on grzebie coś przy skrzyniach , na mój widok zamyka wieko , wyprowadza mnie z pomieszczenia i dokładnie je zamyka na klucz , pyta czego chce , bredzę coś o wywiadzie dla audycji radiowej , rozmawiamy chwilę przy automacie z kawą , robi się luÂźniejsza atmosfera . Zostajemy sami , wyjmuję mały dokument , daję mu do przeczytania , po chwili mina mojego rozmówcy robi się poważniejsza ( oby qrwa nie zaczął mi salutować ) . Ale on tylko pyta się co może dla mnie zrobić . Pytam ilu ma ludzi mówi że tu są tylko policjanci ale w terenie jest grupa żołnierzy , oooo dobrze jest , wojsko nie kombinuje , wojsko wykonuje rozkazy uzgadniam więc z zastępcą iż jak tylko się zjawią z powrotem musi do mnie przysłać jednego z nich najlepiej dowódcę , a jemu samemu każe uważać na magazyn broni gdyż ktoś będzie chciał go wysadzić , ustaliłem z nim że gdy w radio usłyszy hasło Igloo ma nie spuszczać z oka magazynu i zabić każdego kto tam wlezie choćby była to Królowa Anglii .
Lecę na kolejny „patrol” w między czasie mam spotkanie agenturalne z grupa niemieckich żołnierzy , ci już zasmakowali w krwi , poznali teren , musze uważać , po wyładowaniu czekam na spotkanie , wchodzę głębiej w las , zalegam , po chwili cienie przenikają od drzewa do drzewa , powoli mnie otaczają , wstaje krzyczę hasło , cisza , krzyczę ponownie , pierścień się zaciska – cisza , włos zjeżył mi się pod kapeluszem ( dziwne do tej pory byłem łysy ) , poprawiam opaskę na ręce i wstaje , podchodzi żołdak i ciągnie mnie głębiej w las , nie jest dobrze . Ustawia swoich ludzi wokoło i wreszcie przedstawia się z stopnia i nazwiska i mówi że mam mieć coś dla niego . Suchość w gardle ustała , mówię mu iż podałem hasło i czekam na odzew którego nie usłyszałem , oficer nieco zmieszany mówi że przyprowadzi kogoś kogo poznam . woła coś po niemiecku , przybiega żołnierz , klęka , poznaje jednego z moich nocnych gości , mówię ponownie hasło tamten czerwienieje i mówi że ... zapomniał . jego dowódca mało nie zakrztusił się własną śliną , strzela piorunami z oczu , podaję alternatywne hasło , jest odpowiedÂź , wszyscy oddychamy z ulga , palce opuścili ze spustów . Wreszcie dowiaduję się co chcą ode mnie żołdacy . Mam rozpoznać jakimi siłami dysponuje policja i wojsko oraz unieszkodliwić radio ale tak by można było nadawać gdy Niemcy opanują stację . Wyznaczają mi kolejny punkt spotkania już blisko naszego miasta . w tym czasie podchodzi jeden z niemieckich żołnierzy i coś melduje swojemu dowódcy ten jednym cichym wrzaskiem wygania go na pozycje , po chwili idzie dwóch kolejnych , krótki warkliwy rozkaz i zdmuchnęło ich za drzewa . Oj qrwa , ekipa bardzo karna , i dobrze uzbrojona będzie bardzo Âźle jak wlezą do Swardzbaldu . Puścili mnie wreszcie , znikam szybko by się nie rozmyślili , jeden z nich coś za bardzo mi się przygląda . Po 30 minutach ląduję i idę do radia
w drodze powrotnej zauważyłem blisko miasta ruch na dole , okazało się że to nasze wojsko tam działa , ląduje na najbliższej polance , jeden z nich podchodzi , sprawdza moje papiery , pytam o dowódcę , pokazuje który to , podchodzę , wyciągam glejt i karze mu przeczytać , żołnierz czyta ale nie robi to na nim takiego wrażenia jak na zastępcy dowódcy , pytam czy zrozumiał co tam pisze , mówi że tak i dalej spokojnie żuje gumę . Mówię mu że podlega teraz mnie jako wyższemu stopniem , ok. – i dalej spokojnie żuje gumę , nosz qrwa chyba jednak facet mnie nie rozumie . przekazuje mu informację że o konkretnej godzinie ma być w punkcie v1 tam będę miał spotkanie z niemieckimi spadochroniarzami , mają mnie osłaniać , nie mogą nawiązywać walki muszą ich śledzić aż do rogatek miasta . Ok. – i żuje gume , ruch ręką na swoich i poszli zostawiając mnie koło śmigłowca z ogłupiała miną
W radiu ruch na całego , znowu szef Policji się pląta , za to nie ma naszego Carla i to już 2 godziny , Eldo się wkurza bo nie ma kawy , pracownik jego gdzieś polazł i nic nie powiedział , policjant za bardzo się tu pląta, po chwili przyszli żołnierze z zastępcą komendanta i zaczynają wypytywać o przemyt alkoholu , Eldo się oburza , chce ich wyrzucić z radia , ja zaczynam się tłumaczyć i coś tam bełkotać o łapówce ( cholera czyżby znaleÂźli moje kanistry i miejsce „pochówku” mojego kolegi ?? )o dziwo zastępca podejmuje temat łapówki , ale przychodzi dowódca policji , szybko zwąchał pieniądze , wygania żołnierzy na patrol a ode mnie chce kasę , jawnie już , to przekupna szuja .
Chciałem go zwerbować do pomocy ale jednak za bardzo łasy na kasę jest , musze zaciągnąć Eldo za jakiś róg budynku i przedstawić mu mój plan zaaresztowania go i chwilowego przejęcia radia ale nie mogę bossa jeszcze rozgryÂźć . Przychodzi Carlos , Eldo beszta go , chce go zwalniać , drze po nim jape , Carlos odchodzi z nim na bok , ja idę w stronę śmigła , Eldo drze ryja coraz głośniej . O co mu chodzi przecież to tylko 2 godziny nie było gościa . Po jakimś czasie Carlos znika z dowódcą policji . Ja idę porozmawiać z Eldo ten jest wściekły i przerażony , mówi coś o jakiejś kompromitacji , o rodzinie , o końcu wszystkiego . Nie wiem o co chodzi . Podchodzi Carlos – coraz bardziej wkurwia manie ten typek , czekam Tylko aż pójdzie na komisariat z granatem i zaraz szepnę w eter z satysfakcja : igloo
Carlos podstawia mi pod nos zdjęcie , mówi że ma więcej uuuu nasza rozbierana sesja z klubu dla gejów , to cwaniak , zagiął mnie . Mówi że ma mnie w garści potrzebuje dużo kasy na łapówki , że jak coś wykombinuję to zdjęcia wypłyną na wierzch , mówi że pathfinderzy mi nie wierzą , pyta jakie dali mi zadania . Mówię mu co mam zrobić , okazuje się iż on ma nieco inne , próbujemy razem wykombinować co mają za zadanie nasi „niemieccy koledzy „ Carlos mówi iż ma w garści komendanta policji , każe mu wyprowadzić z miasta policjantów , i jak mu dam kasę to przekupi zastępcę i wiele od niego się dowie . Daję mu połowę gotówki którą mam i sam idę do zastępcy by mu przekazać by nie zabijał gościa który przyjdzie wysadzić skład ammo tylko musi go aresztować
Przychodzi do mnie komendant policji i ... pyta czy mam coś wspólnego z którąś agencją rządową bo on ma takie informacje ? pytam czego on chce , facet mówi że jest szantażowany , że zagrożone jest jego małżeństwo , jego kariera i wszystko co ma . Pytam się go czy ma jakichś pewnych ludzi , mówi że ma dwóch młodych policjantów od niedawna w mieście i że są lojalni , więc będę mógł ci pomóc – mówię .
Idę do radia bo coś zamilkło , w środku jest tylko Carlos i nic więcej , porozwalane papiery , brak aparatury radiowej i brak Eldo . Carlos pyta mnie o co tu chodzi gdzie jest Eldo , sam jestem zdziwiony ( mój plan kolejny raz spalił na panewce ) . Uciekł ? , porwali go ? Musimy go szukać obu nam na tym zależy , wyciągamy ukrytą broń , idziemy jego śladami , mam przeczucie że Carlos mnie rozszyfrował , i razem z Eldo przygotował na mnie zasadzkę , niby wie gdzie on uciekł , prowadzi jego śladami , oj nie jest dobrze , podchodzimy do rozbitego starego bunkra , Carlos karze mi go sprawdzić , jego lufa dziwnie jest skierowana w moją stronę . No to po mnie , czym się zdradziłem , jasny gwint , wchodzę po stopniach na dół i czekam na strzał w tył głowy ( ja piernicze gdzie są te kaski od Kufla teraz by mi się przydał , przecież z tej odległości będzie bolało jak diabli ). Wchodzę do bunkra – pusto nie ma Eldo z garotą i lubieżnym uśmiechem , uff , wyłażę z bunkra i mówię że go tu nie ma Carlos opuszcza lufę ( uff ) i jest szczerze zdziwiony , Idziemy dalej , Carlos próbuje nawiązać kontakt z Niemcami ja nadaję na radio iż poszukujemy szefa rozgłośni radiowej i oferujemy nagrodę za informacje gdzie jest nasz boss . Szef Policji wzywa nas na lotnisko . Idziemy tam mówi iż ze względów osobistych oddaje władzę w ręce zastępcy który jest zwierzchnikiem armii i ten zarządza mobilizacje , my jako milicja podlegamy właśnie zastępcy . Zanim się zorientowaliśmy zastępca aresztował Carlosa za szpiegostwo , w czasie mobilizacji jest tylko jedna kara . Policjanci wprowadzają go do pomieszczeń lotniska , Carlos się stawia , grozi zastępcy że to już jego koniec . Ja staram się przekonać zastępcę iż muszę uwolnić Carlosa bo to moja jedyna gwarancja u Niemców , on przekona ich iż jestem wiarygodny i dzięki temu będę miał możliwość dalszego działania . Z niechęcią zastępca zgadza się na mój plan , komendant mnie popiera , wycofują policjantów ( idą umacniać posterunek policji przed atakiem ) ja idę do Carlosa , mówię mu że zapadł wyrok na niego że musi uciekać , wyprowadzam go za mury lotniska i uwalniam , mówię mu iż ma się spotkać z Niemcami na v1 ( mam nadzieje że wojsko już tam jest )
Lecę na poszukiwania Eldo , wylądowałem blisko v1 i czekam na kontakt , leżę w krzakach , ktoś podchodzi , to Carlos , zmęczony ale cały , ma broń ale nie ma radia a więc nie ma łączności z Niemcami . w Eterze słychać jak go wywołują , melduje im że Carlos jest spalony , że ja mam wszystkie informacje , że Eldo razem z radiem uciekł , każą mi znikać z punktu bo jest pod obserwacją wojska ( nie wiedziałem iż Carlos przekazał Niemcom hasła , i częstotliwości i dlatego nasi wojacy postrzelali się na v1 z Niemcami )Kazali iść Carlosowi do p7 mnie wracać do miasta . Wysyłam Carlosa na p17 jak najdalej od Niemców , sam ląduję w mieście . Ulice puste, cisza , w zalesionej części miasta blisko stacji volvo widzę przyczajonego komendanta policji , celuje w kierunku rozgłośni radia . Idę tam , w środku spadochroniarze niemieccy , zgarniają Mie do środka , wszystkie okna obstawione , gotują się do szturmu . Ich dowódca wściekły że nie ma radia ,jest mu bardzo potrzebne , ja przekazuje im informacje o Carlosie , o posterunkach w mieście ( i tak mają wszystkie te informacje ) , któryś z żołnierzy proponuje by bronili się tu , dowódca szybko analizuje sytuacje , wcielają mnie do swoich szeregów , ja mówię że pójdę rozwalić od środka posterunek , mam duży ładunek od Carlosa ( mógłbym naszym przekazać informacje o ilości żołnierzy . Niestety niemiecki nasłuch melduje że nasze wojsko ma mnie za zdrajcę i jest na mnie wyrok , mają Eldo . No to zostałem sam , nie mam łączności z policjantami , wojsko i policja powoli otaczają stację , Niemcy wysyłają trzech do walki pozostałych dowódca ustawia w szyk , mają zając posterunek policji , coraz więcej strzałów , Niemcy z budynku już też strzelają , każdy zajęty walką nie zwracają na mnie uwagi , podchodzę do leżącej ładownicy wyciągam pierwszy lepszy magazynek , przy oknie jeden ze spadochroniarzy strzela w kierunku parku , podchodzę i wbijam mu nóż w gardło , osuwa się zdziwiony , jego oczy robią się wielkie , charkocze , nie może mówić ani krzyczeć , w drzwiach tyłem do mnie stoi jedyna kobieta –spadochroniarz , ich łącznościowiec , jej również podrzynam gardło . Pozostali Niemcy przed budynkiem zajęci walką , strzelam małymi seriami w ich kierunku ,strzały padają z każdej strony więc trudno się zorientować kto ich właściwie zabija , mam na celowniku rosłego Niemca – oj na tego poluję już od nocnych godzin , to ten co hasła zapomniał . Krótka seria ( to za myśliwych ) cholera dwa smugowe poleciały , już wiadomo więc kto strzela ( tak to jest gdy bierze się byle jaki magazynek ) do budynku biegnie dowódca niemieckich żołnierzy krótka seria w nogi , pada , zdziwiony patrzy w moim kierunku z satysfakcją mówię mu że jestem oficerem wywiadu nie tylko niemieckim szpiegiem .
W oknie lufa kaemu , widzę łeb zamaskowany szefa policji , krzyczę że budynek opanowany , wszędzie w około nasi żołnierze , krzyczą bym się poddał i wyszedł z rekami do góry , przekrzykuję ich że jestem oficerem wywiadu , że ode mnie dostawali rozkazy , nie pomaga , strzelają , wychodzę z rękami do góry , dobiegają , rzucają mnie o ziemię , kopia w moją broń , przeszukują , chcę pokazać im moje pełnomocnictwa , nie chcą mnie słuchać , szarpią , obok ranny Niemiec z satysfakcją patrzy jak mnie oklepują , jego uśmiech przez łzy bólu jest wymowny , po chwili dostaję kolbą w głowę... ciemność ... z omdlenia wyciąga mnie głos z radia , odczytuje jakieś przemówienie – chyba jednak wygraliśmy , ponownie omdlewam .
Ocknąłem się gdy w około wszyscy wiwatowali , robimy wspólne zdjęcia do gazety , razem z niemieckimi spadochroniarzami i tymi martwymi i jeńcami , ktoś litościwie podaje mi manierkę . Słyszę głos jednego z Niemców „ następnym razem jak przylezie do nas jakiś koleś z Południa najpierw go zabijemy potem będziemy pytać kim jest
" Zabij ich wszystkich a Bóg weźmie do siebie niewinnych "