Konradów – Kamienna
Kolejny milsim za nami – teraz na replikach asg . Kolejny raz zastanawiam się po co ja to robię . Facet po 40 stce gania po lesie i śpi w śpiworze na ziemi – zimno jak cholera a ja pilnuje jakiegoś drzewa lub wypatruję w nocy czy ktoś nie nadchodzi i na bazy nie rozwali . Jednak już w domu wykąpany z kawka w ręce stwierdzam że nie zamieniłbym tego hobby na żadne inne ( do następnego razu gdy znowu będę marznął gdzieś w okopie ). Na ten milsim w Kotlinie Kłodzkiej jechałem jakiś zły coś mi nie pasowało , coś mnie wkurwiało – pomijając Bolka z którym jechałem moim samurajem – on wkurwia mnie zawsze wiec się przyzwyczaiłem – taka moja karma już . Skazany jestem na niego do końca milsima na świecie ale że mógłby być moim synem a dzieciom wiele się wybacza wiec przywykłem .
Zadania nasze – moje i Bolka są całkiem proste ale jest nas tylko dwóch a czasu mało więc może być trudno – Dojechać na miejsce – wyszukać odpowiednie miejsce na bazę , zbudować i przygotować do obrony . Pozostała ekipa dojedzie póÂźniej gdy już będzie ciemno więc musimy przygotować wszystko na przywitanie naszej armii . My jesteśmy „Serbami „ w milsimie bierze udział jeszcze „Chorwaci” , USA , ONZ „Polacy” i ktoś tam jeszcze – z rozkazów wiemy że musimy obronić naszą bazę – kupić broń od Polaków , wytłuc Chorwatów , nie przyznać się że wytłukliśmy Bośniaków i jak się da to porwać Amerykanina i uprzykrzać im życie – całkiem sporo jak na grupę 13 ludzi zgrupowanych w 3 oddziałach które się nie znają i z sobą jeszcze nie grały . nasz oddział to ( LOK Milsim ) Kufel – Bolek , PMK , ja i z 8KPG –Edi , koledzy z Częstochowy w sile 3 osób nazwani przez nas „młode wilki” oraz 5 kolegów z Lubuskiego określeni prze nas „grupa Dżygita” . Kufel miał dowodzić całą „armia Serbów” trochę mi to nie pasowało bo jednak dowodzenie dużą grupą odbiło nam się niezdrową czkawką no ale wypada poprawiać błędy zwłaszcza własne – wiec spróbowaliśmy jeszcze raz .
Jesteśmy z Bolkiem na miejscu trochę póÂźno bo jeszcze odbieraliśmy po drodze replikę dla Bolka a ja urwałem tłumik tak więc na miejsce zajechaliśmy z fasonem i hukiem , przy dróżce dojazdowej pod Górzyce znaleÂźliśmy ciekawe ruiny starego domostwa wiec w nich zaparkowałem samuraja i wylądowaliśmy swój szpej i mięliśmy go zanieść na samą górę i tam zbudować obóz . Zadanie okazało się ponad nasze siły ledwo przebrnęliśmy przez łączkę która okazała się bagniskiem i wyleÂźliśmy trochę pod górę (stroma) już w moim lewym oku zaświeciła się kontrolka „rezerwa” a Bolek wyglądał jakby właśnie przechodził rozległy zawał . Pizneliśmy szpej pod drzewko i już na luzie wytargaliśmy się na szczyt Górzycy w poszukiwaniu miejsca na bazę . znaleÂźliśmy jedno ciekawe , ja byłem jednak przeciwny chciałem rozbić obóz u podnóża Górzycy bo tam też był ciekawy punkt . (moja wersja wygrała ) i na dole zajęliśmy się budową bazy . Wersja dla dowództwa –„ baza jest u podnóża góry bo dobre miejsce do obrony i obserwacji terenu – u podejścia jest bagnisty teren , od góry strome zejście i masa gałęzi i liści powiadomi nas o intruzie stamtąd poniżej dobry punkt widokowy na przełęcz i drogę , no i grupa nasza idąca po ciemku z własnym szpejem na górę będzie miała ciężki marsz i trudne podejście „
Wersja prawdziwa „ nie chciało mi się dymać ze szpejem teraz i podczas gry kilkakrotnie pod stromy szczyt i tu miałem wgląd na auto no i faktycznie łatwiej się bronić „
Bazę przygotowaliśmy szybko – jeden namiot , stanowiska pod dwa kolejne poniżej w zagajniczku miejsce dla kolejnej ekipy z bibikowerami wszystko otoczone drągami , gałęziami i listowiem .
PóÂźnym wieczorem dostaliśmy info że ekipa już jest , idziemy po nich na dół do wioski , Kufel obładowany plecakami jak Rosjanka na targu torbami – zabrał tyle szpeju że spokojnie mógłby umundurować i uzbroić 3 ludzi , młode wilki też załadowani tobołami po drodze z lasku wyłonił się zamaskowany PMK i Edi , przejmujemy od chłopaków troszkę szpeju i już po 500 metrach wiem że mój wybór miejsca na bazę był słuszny . droga do bazy była dość uciążliwa , w bazie ciemno wiec każdy szybciutko zabrał się do rozkładania swoich klamotów i przygotowań do gry – my z Bolkiem na wartę .
Po jakimś czasie na posterunek przyszło 2 z „młodych wilków „ ja idę do bazy na odprawę , zajrzałem do namiotu i szlag mnie trafił Kufel nasz kommandir wyładował cały swój szpej by przygotować nas do gry i zadań i właściwie w tym rozgardiaszu między mapami , kulkami , radiostacjami , Rfkami , 20 magazynkami , żarciem tylko on jeden się orientował i do namiotu mógł zmieścić się tylko mój duży palec u nogi – zrezygnowałem z wejścia wziąłem żarcie i idę na odprawę . Była burzliwa ale owocna – założenia taktyczne na kolejny dzień – Ja , PMK , Bolek – pilnujemy i bronimy bazę , Edi i „młode wilki” oraz Kufel z pieniędzmi idą na spotkanie i spróbują kupić broń od Polaków , grupa Dżygita ( jeszcze nie dotarła) wyruszy samodzielnie na pilnowanie magazynu broni w żabnicy i spróbują wyciąć Chorwatów jak ich znajdą . Ustalone choć trudno było bo Kufla ciężko przekonać , Edi delikatnie tylko proponował swoje pomysły ( nie chciał pewnie by ktoś pomyślał że się rządzi) PMK głosem rozsądku przemawiał ale rzadko , przez cała grę milczał jak ponury żniwiarz i tylko wykonywał rozkazy Od 1:30 do 4 miała być moja warta , chłopaki musza odpocząć bo od rana wychodzą w teren – wyłażę z namiotu o 1:20 , budzę Bolka – po bazie kreci się Kufel – dalej walczy ze szpejem , ustawia radyjka , przygotowuje mapy , częstotliwości – próbuje skontaktować się z Dżygitem który jeszcze nie dotarł . Ubieram się na cebule ( wszystko co mam – na siebie ) biorę piersiówkę , remingtona i idę na wartę – Po chwili przyłazi i Bolek – Aż do rana wokół obozu ktoś łaził , obok droga najpierw oddział 5 osób – potem 3 osoby weszły w las naprzeciwko naszej bazy – my cały czas w pogotowiu ,w naszym obozie około 4 tej alarm , wszyscy – ci co mieli wyjść na zadania i pozostali w pełnej gotowości na swoich stanowiskach . wiemy że grupa Polaków miała za zadanie penetrować teren – mięliśmy z nimi ustalone hasło by jednak nas nie ostrzelali – może uda się nawiązać kontakt handlowy i kupić broń wiec teraz nie będziemy do siebie strzelać , ale kto to łazi – amerykanie ,może Chorwaci – na nasze hasło nie odpowiedzieli . zostawiam Bolka na posterunku idę do bazy , Kufel jest w kontakcie z Dżygitem to oni są po drugiej stronie drogi w lesie . kufel chce atakować tych poniżej naszej bazy , ja jestem zdania że grupa która ma wyjść kupić bron powinna już wychodzić póki ciemno . Kufel ma parcie na walkę na siłę chce atakować – chce ich wziąć w dwa ognie uparł się by wykorzystać jego reflektory i ich zaskoczyć – ja nie daję się przekonać upieram się . Kufel swoje – ja swoje . Kufel dowodzi więc powinno być tak jak on powie ja jednak uważam że główne zadania są ważniejsze obawiam się że stracimy za dużo ludzi . Nie dociera to do kufla chyba przez to że jest ciemno i zamiast żółtej tabletki wziął zielona ( nie mogę znaleÂźć innego wytłumaczenia ) Edi się nie wtrąca nie chce się pewnie kłócić – wreszcie do pomocy biorę PMK i udaje nam się przekonać Kufla ( ja jestem dopiero 4 w hierarchii dowodzenia ) . Ekipy wyszły w teren , już prawie 7:30 mieli wyjść o 5 tej . PMK znowu milczy , wbił się w swoje maskowanie i poszedł na posterunek na dole – zadecydowałem że idę z nim wezmę śpiwór i tam się zdrzemnę – Bolek poszedł spać do namiotu . Niestety nici ze spania – koło bazy ruch – zrywam się i gnam tam – musimy mieć posterunek nasłuchowy w górze bazy – okazuje się że to 3 duże łanie buszują przy naszej bazie . Wyszedłem powyżej bazy i tam zamaskowany powalonym drzewem rozkładam śpiwór i nasłuchuje ,jednocześnie śpię . W słuchawce mam cały czas audycje naszych jak podchodzą do wioski na kontakt do handlarzy broną – Dżygici gdzieś z boku mają naszych osłaniać , Edi z młodymi wilkami podchodzą po wioskę , jakieś zamieszanie – chyba nie dogadują się co do ceny lub chodzi i oficera – słucham tego lekko przez sen a i odległość spora i fale się gubią . Robi się wreszcie cieplej – wstaję idę do bazy rozbieram się z tych wszystkich ciuchów zostaje tylko w mundurze , robię kawę i coś do jedzenia – wstaje Bolek idzie na posterunek nasłuchowy . Ja idę do PMK , zamaskował się sam wygląda jak mały krzak nie widać go wcale . Słychać przez radio że nasi wracają , ale maja jakieś problemy – była jakąś walka , chyba są jednak jakieś straty . Po drugiej stronie drogi w lasku słychać łamanie gałęzi to chyba dwaj dżygici którzy zostali tam buszują ale nie mamy z nimi kontaktu przez radio . Ja ruszam do naszych od strony bazy , będę ich ubezpieczał lub pomogę tachać broń jeśli ja kupili . wyszedłem spory kawałek ale nie ma ich przez radio słyszę Eddiego są jakieś problemy . wracam do bazy , tam słyszę że jednak nadchodzą już Dżygici , idę ponownie – to raptem 300 metrów od bazy ale jednak marsz wyczerpuje ( potem okazuje się że od 5 rano jest tam pełno angoli nie wiem jak przelazłem koło nich i mnie nie widzieli ani innych naszych , nie wiedzieli nawet że w pobliżu jest nasza baza , zostali tu bo zaobserwowali po tej stronie spory ruch co ich trochę zdziwiło ale jednak sporo tu ustrzelili ). Widzę w oddali 3 ludzi przebiegają skokami na druga stronę drogi do lasu naprzeciw naszego – to chyba Dżygici – na radyjku mnie jednak nie słyszą mimo że są blisko jednak nie strzelam mam przeczucie że to nasi )Wracam do bazy jest już Kufel po drugiej stronie tez już są Dżygici . Od Kufla dowiaduję się że do transakcji nie doszło , Polacy chcieli nas wystawić , kogoś nawet ostrzelali – oczekujemy na młode wilki i Ediego , Kufel zasypia na stojąco . Naszych długo nie ma – okazuje się że Edi zginał – młode wilki podchodzą do obozu ale długo – są ostrożni jednak sporo dziś przeżyli . Decyduję że ja , Bolek i PMK wychodzimy w teren teraz i do 16 tej spróbujemy cos ugrać – może zdobędziemy jeńca , może uda się nam znaleÂźć Chorwatów i kilku zlikwidować . Dżygici , Kufel oraz młode wilki do 16 tej odpoczywają i pilnują bazy od 16 tej oni w dwóch oddziałkach wychodzą w teren i spróbują wyciąć resztę Chorwatów , może zdobędą też i magazyn broni . od 20 tej robimy obronę bazy . Mój plan przeszedł – lekko zmodyfikowany prze dziwnie milczącego PMK . wychodzimy z bazy ja prowadzę moimi ścieżkami – po 400 metrach mamy kontakt – ja widzę jednego , Bolek chyba dwóch . zalegamy może to nasze młode wilki . według zielonej taktyki powinniśmy się wycofać – obejść ich jednak nie rozpoznany jest ten kontakt – ale ja mam parcie na walkę , nikt nie oponuję wiec do przodu . Krzyczymy hasło jednak to nie młode wilki grad kulek nas zasypuje , padam zasłonięty przez dwa drzewa kulki rozbijają się w około dużo tego przede mną same automaty ja mam remintona – strzelam ale marnie wyglądają moje pojedyncze strzały w śród tych serii . Z boku Bolek wali seriami – dostałem czuje mocny ból dostałem w twarz w zęby boli i to bardzo , wiem że gdyby ktoś strzelał bliżej straciłbym zęba – warga napuchnięta wiem jedno nigdy więcej na asg bez stalkera ) Bolek dostał w czoło ma lekkie rozcięcie . po chwili „ginie” i PMK . okazuje się że ja i Bolek trafiamy do niewoli według ich zasad pojedyncze trafienie to rana i mogą nas uleczyć –więc litościwie angol z SAS zakłada mi opatrunek . Przeszukują nas dość dokładnie , zabierają mapy , rozładowują „broń” nie mogą wykorzystać naszej amunicji nie ten kaliber ( nie ten sam typ replik )oddają pustą ” broń” rannego prowadzą mnie w tył tam już Bolek i .... Edi a wiec też trafił do niewoli . Podobają mi się słowa Ediego „ myślałem że przyszliście mnie odbić ale atak 3 na kilkunastu ? byłem z was dumny „ Zabrzmiało to jak „ nadaję ci medal Virtutti ... „ nawet pysk przestał mnie boleć z wrażenia . Dalej nie było już kolorowo – jesteśmy jeńcami zostaniemy przesłuchani ( musimy mówić prawdę a jako Serbowie mamy sporo na sumieniu ) i potem idziemy z nimi będziemy z nimi łazili jako jeńcy cały dzień i noc bo nie mogą nas „zabić” ponieważ konwencja genewska im nie pozwala – no pięknie – mam wodę mam 3 batony ale tylko lekki mundur bez kurtki jak nockę przetrzymam . Angole się naradzają i wreszcie ..... litościwie nas „zabijają” dla nas gra już skończona . Wracamy do bazy tam nie możemy nic powiedzieć prócz tego że „nie żyjemy” . Pakujemy się i zbieramy do domu – Dżygici i młode wilki dostają rozkazy od Kufla na resztę działań i zwijają swoja bazę nie chcą tu zostać za „gorący teren”