Trening we Wrocławiu
Napisane: 2012-09-18, 13:20
16.09.20012 roku część sekcji LOKmilsim przygotowując się do zbliżającej się gry wzięła udział w treningu z bytowania oraz z zajęć z czerwonej taktyki prowadzonych przez specjalistów z tej dziedziny .
Dzień zapowiadał się bardzo ciekawie – wziąłem na te zajęcia tylko to co niezbędne ale mimo wszystko zajęło to cały tył mojej tigry – gdy dojechał PMK i do bagażnika mojego pojazdu włożył swoje „niezbędne” rzeczy wyglądaliśmy jak para Rumunów jadących na pielgrzymkę tyle że umundurowani i ze szpeju wyłaniały się dziwnie wyglądające lufy tudzież kolba dragunova ( przez Serbie raczej byśmy nie przejechali ). Wieczorkiem dojechaliśmy do hacjendy Kufla – tyle kocich łbów nie widziałem w żadnym mieście no może w Jedwabnym ale to miasteczko pożydowskie i jako zabytek nie można tam nic zmieniać – już wiem skąd u kufla to jego RRRRRRRRR . Po przejechaniu ogrodzenia i bramy ukazało nam się kilka ładnych bloków z podjazdami przy jednym stał pojazd i koleś w mundurze i czekał na nas – wiedzieliśmy iż dotarliśmy na miejsce . Zaprowadził nas do dziwnego magazynu po wejściu tam ukazał nam się „Sezam” milsimowy lub magazyn NATO (niepotrzebne skreślić) . Qrwa Kufel opylił nam jakimś cudem trochę tego szpeju ( musi mieć coś z krwi Abrahama bo stałem się posiadaczem nowego cammelbaga i jakiegoś amerykańskiego czegoś – zubioru dla snajpera , PMK usilnie wbijał się w jakiś hełm , obdarowany został gaciami w których można chodzić po Arktyce w samych slipach i coś tam jeszcze ) . Półki uginały się pod szpejem z metkami USA i coś czytałem w sieci że ma być ustanowienie specjalne połączenie morskie dla małego kontenerowca miedzy Czajna a Breslau a przy bramie wjazdowej do blokowiska Kufla już montowany jest mały pawilon dla służby celnej .
Zajumaliśmy mu jeszcze nokto i poszliśmy prowadzeni przez mini kufla ( junior ) w krzaki szumnie zwane lasem . Tam rozpoczęliśmy trening z bytowania . ....
Dzień zapowiadał się bardzo ciekawie – wziąłem na te zajęcia tylko to co niezbędne ale mimo wszystko zajęło to cały tył mojej tigry – gdy dojechał PMK i do bagażnika mojego pojazdu włożył swoje „niezbędne” rzeczy wyglądaliśmy jak para Rumunów jadących na pielgrzymkę tyle że umundurowani i ze szpeju wyłaniały się dziwnie wyglądające lufy tudzież kolba dragunova ( przez Serbie raczej byśmy nie przejechali ). Wieczorkiem dojechaliśmy do hacjendy Kufla – tyle kocich łbów nie widziałem w żadnym mieście no może w Jedwabnym ale to miasteczko pożydowskie i jako zabytek nie można tam nic zmieniać – już wiem skąd u kufla to jego RRRRRRRRR . Po przejechaniu ogrodzenia i bramy ukazało nam się kilka ładnych bloków z podjazdami przy jednym stał pojazd i koleś w mundurze i czekał na nas – wiedzieliśmy iż dotarliśmy na miejsce . Zaprowadził nas do dziwnego magazynu po wejściu tam ukazał nam się „Sezam” milsimowy lub magazyn NATO (niepotrzebne skreślić) . Qrwa Kufel opylił nam jakimś cudem trochę tego szpeju ( musi mieć coś z krwi Abrahama bo stałem się posiadaczem nowego cammelbaga i jakiegoś amerykańskiego czegoś – zubioru dla snajpera , PMK usilnie wbijał się w jakiś hełm , obdarowany został gaciami w których można chodzić po Arktyce w samych slipach i coś tam jeszcze ) . Półki uginały się pod szpejem z metkami USA i coś czytałem w sieci że ma być ustanowienie specjalne połączenie morskie dla małego kontenerowca miedzy Czajna a Breslau a przy bramie wjazdowej do blokowiska Kufla już montowany jest mały pawilon dla służby celnej .
Zajumaliśmy mu jeszcze nokto i poszliśmy prowadzeni przez mini kufla ( junior ) w krzaki szumnie zwane lasem . Tam rozpoczęliśmy trening z bytowania . ....