A propos Konga.
Chciałem napisać coś na wesoło, ale... temat jest zbyt poważny by sobie żartować.
Niestety to nie LARP, to się dzieje naprawdę...
Pmk
CNN: 15 żołnierzy zgwałciło jedną kobietę
Zgwłacone kobiety w centrum pomocy
Eve Ensler nie jest w stanie znaleÂźć odpowiednich słów by opisać to co widziała, i to co słyszała. - Obsceniczne. Okropne. Niewyobrażalne - wyrzuca z siebie zbitkę słów, starając się jakoś opisać to, czego tak naprawdę opisać się nie da.
Opowiada o zbiorowym gwałcie piętnastu żołnierzy na jednej kobiecie. Niektórzy do gwałtu używali pałek i noży.
Eve Ensler wróciła właśnie z
Demokratycznej Republiki Konga, gdzie tysiące kobiet i dziewcząt jest systematycznie gwałconych od początku trwającej już dziesięć lat wojny, która zdaniem wielu pochłonęła już znacznie więcej ofiar niż którykolwiek z konfliktów, jakie wybuchły od czasu drugiej wojny światowej.REKLAMA Czytaj dalej
- To ludobójstwo wymierzone przeciwko kobietom. Kobietobójstwo - mówi Ensler, używając specyficznego określenia, by opisać los kongijskich kobiet. - To systematyczne niszczenie kobiet. To ekonomiczna wojna toczona z kobiecymi ciałami. To niszczenie kongijskiego narodu, i daru życia - dodaje.
Ensler jest jedną z wielu działaczy międzynarodowych organizacji, którzy starają się powstrzymać makabryczne ataki wymierzone w kobiety, prowadząc rozmaite kampanie, które nagłaśniają sytuację ciemnoskórych mieszkanek Afryki.
Kampania Ensler skupia się na tak zwanym "Mieście Radości", wioski w Kongu w której zamieszkać mają wyłącznie kobiety. Mają tam leczyć swe psychiczne i psychologiczne rany pozostawione przez gwałty. Inne organizacje, takie jak choćby UNICEF również podjęły podobne działania, starając się pomóc kongijskim kobietom, zwrócić uwagę świata na ich los, i zachęcić międzynarodową społeczność do pomocy.
Na razie jednak świat milczy, a Ensler, autorka sztuki "Monologi Waginy", mówi, że doskonale zdaje sobie sprawę dlaczego. - Jednym z głównych powodów jest po prostu rasizm. Gdy toczy się konflikt z udziałem białych, świat reaguje znacznie szybciej. Najlepszym przykładem jest Bośnia - mówi.
Inni działacze twierdzą jednak, że świat jeszcze nie zareagował, ponieważ nie zdaje sobie sprawy z tego co się dzieje w Kongu.
- Nie ma możliwości, by te straszliwe historie nie wywołały reakcji. Po prostu ludzie ich jeszcze nie słyszeli - uważa Candice Knieziewicz, kierowniczka kampanii "RAISE Hope for Congo" (Obudzić Nadzieję dla Konga) prowadzonej przez organizację Enough, powołaną do życia by walczyć z ludobójstwem i zbrodniami przeciwko ludzkości. - Gdy opowiadam to co się dzieje w Kongu, wszyscy, którzy to słyszą są poruszeni. Nie spotkałam jeszcze osoby, na której te historie nie wywarłyby żadnego wrażenia. Problem polega na tym, że wciąż jeszcze zbyt mało osób ma świadomość jaka jest sytuacja w Kongu - mówi.
Krwawa historia Konga
Historia Konga jest równie pogmatwana i krwawa jak trwający obecnie w tym kraju konflikt. Od 1885 roku, do 1960, kiedy do Kongo uzyskało niepodległość, krajem tym rządziła Belgia.
Według danych CIA o państwach świata, Kongo od dawana "cierpi z powodu braku politycznej i społecznej stabilizacji". Suche fakty przedstawiane w opisie przygotowanym przez CIA nie oddają w pełni krwawej historii Konga.
Adam Hochschild, autor nagradzanej książki "Duch Króla Leopolda", pisał w niej, że wojska belgijskiego króla wymordowały nawet osiem milionów Kongijczyków, rozkradając na początku dwudziestego wieku zasoby naturalne Konga – rudę żelaza i gumę. Walka o bogactwa naturalne Konga – w tym diamenty, złoto i kobalt – doprowadziła do wielu konfliktów, także tego, który trwa do dziś.
Od 1998 roku rozmaite zbrojne frakcje, w tym rebelianci i poszczególne plemiona, walczą o kontrolę nad krajem i jego bogactwami. Według UNICEFU wojna ta pochłonęła już więcej ofiar, niż którykolwiek z konfliktów jakie wybuchły od czasu drugiej wojny światowej.
Główną bronią w tej wojnie stał się gwałt, który, jak podkreśla rzecznik UNICEFU Geoffrey Keele, ma na celu zniszczenie kongijskiego społeczeństwa. Mężowie, rodziny, a czasem nawet całe wioski odrzucają i skazują na niebyt ofiary gwałtów. Słabe i podzielone społeczeństwo jest znacznie łatwiejszym celem, łatwiej je podbić i kontrolować.
- Gwałty mają nie tylko ranić i odzierać kobiety z ludzkich cech, ich celem jest także rozbijanie rodzin i całych społeczności - mówi Keele. Dodaje, że UNICEF od początku roku zorganizował już we wschodnim Kongu ponad dziewięćdziesiąt warsztatów, których celem było poinformowanie kobiet o przysługujących im prawach oraz zachęcenie ofiar gwałtów, by zaczęły mówić o tym, przez co przeszły.
Keele dodaje, że kobiety w Kongu mają tradycyjnie tak niski status, że wiele z nich wręcz uważa akty przemocy ze strony mężów i mężczyzn za rzecz całkowicie naturalną. - Wiele kobiet, z którymi rozmawialiśmy stwierdzało, że po prostu już taki jest ich los, i jest to coś, z czym muszą się pogodzić - mówi.
Zamienić ból na władzę
"Miasto Radości" jest miejscem, które ma zmienić właśnie takie nastawienie kobiet. Powstało w efekcie współpracy UNICEFU i organizacji V-Day, założonej przez Ensler by walczyć z przemocą wobec kobiet i dziewcząt. "Miasto Radości" ma zostać oficjalnie otwarte we wrześniu przyszłego roku, i będzie oferować kobietom – ofiarom gwałtów pomoc psychologiczną, wykształcenie i podstawowe przeszkolenie z zakresu prowadzenia własnego biznesu.
Ensler mówi, że spotkała wiele kongijskich kobiet, które chcą "zamienić swój ból na władzę i nowe możliwości". Niektóre już ryzykują życiem oficjalnie zgłaszając na policji, że doszło do gwałtu, i występując przeciwko mężczyznom.
- To najsilniejsze i najbardziej niezwykłe kobiety na naszej planecie - mówi Ensler. To kobiety takie jak Lumo Furaha, która ostatnio opowiedziała organizacji V-Day dlaczego zdecydowała się mówić publicznie o tym, jak była wielokrotnie gwałcona przez grupę uzbrojonych mężczyzn.
- Chcieli mnie zniszczyć. Chcieli zniszczyć moje ciało i mojego ducha. Postanowiłam o tym głośno powiedzieć, bo nie chce by którekolwiek dziecko z następnego pokolenia musiało przeżywać to co ja przeżyłam - mówi Furaha. Jednak dla następnego pokolenia może być już za póÂźno. Jak mówi Ensler, wiele dzieci już ma wykrzywioną psychikę. Wielu chłopców było zmuszanych do przyglądania się jak gwałcone są ich matki i siostry.
Ensler mówi, że nie jest w stanie sobie wyobrazić na jakich mężczyzn wyrosną ci chłopcy, jeśli nikt im nie pomoże uporać się ze wspomnieniami tego co widzieli, i tego co przeżyli. - To nie jest kultura, w której chłopiec może powiedzieć, że czuje się bezsilny i załamany. Dlatego staje się brutalny - uważa.
Ensler wspomina, że widziała tego zatrważający przykład podczas swej ostatniej wizyty w Kongu. Była z wizytą w jednym ze szpitali, gdy pielęgniarki przyniosły trzyletnią dziewczynkę, która została zgwałcona przez dwóch dziesięcioletnich chłopców. Dlatego, jej zdaniem, przyszłość Konga maluje się w jeszcze czarniejszych i zatrważających kolorach, niż przeszłość.
- To co dzieje się w Kongu jest niewyobrażalne. Jest całkowicie poza kontrolą. Jeśli nie podejmiemy interwencji w imieniu mieszkających w tym kraju kobiet, patologie będą się rozprzestrzeniać, i dojdzie do czegoś jeszcze bardziej przerażającego. Nie można pozwolić, by gdziekolwiek na świecie dochodziło do tak nieludzkich czynów - mówi.
http://wiadomosci.onet.pl/1848871,441,item.html