przez Pmk » 2013-07-11, 06:27
Dla podniesienia dusznej afrykańskiej atmosfery:
12.04.2038
Wioska w okolicy Kopalni Diamentów n’Gebe.
- Albo ten, który ma diament, się przyzna – niewysoki mężczyzna wskazał lufą pistoletu młodą kobietę klęczącą u jego stóp, którą trzymał za włosy. - Albo ona zginie!
Mały tłumek spędzonych na centralny placyk mieszkańców wioski drżał z przerażenia. Ledwie kilkanaście minut wcześniej do ich domów wtargnęła grupa uzbrojonych mężczyzn i doprowadziła ich na plac z pomocą uderzeń kolb oraz akompaniamencie strzałów w powietrze.
- A jak się wkrótce przekonacie, to będzie dopiero początek!
Wystraszeni wieśniacy tulili się do siebie.
- Sami tego chcieliś…
Koniec wypowiedzi zagłuszył huk wystrzału.
Zwłoki kobiety osunęły się na błotnistą ziemię.
Spod bluzki wysunął się zawieszony na cieniutkim łańcuszku srebrny krzyżyk.
Mężczyzna powiódł lufą pistoletu przed oczami sterroryzowanego tłumu.
Na jego ramieniu widoczna była zachlapana krwią naszywka People’s Kongo Liberation Organisation.
- Wasz wybór…
Padł następny strzał.
Kolejne zwłoki zaległy w błocie.
- Mista, mista! – brudny, wychudzony mężczyzna w średnim wieku wysunął się przed tłum. W wysuniętej do góry dłoni ściskał zawiniątko. – Bierta ten kamień, tyko już ni zabijaj!
Rebeliant podszedł powoli do chudzielca i odebrał pakunek.
Bez pośpiechu obejrzał zawartość.
Błysnęło światło odbite w cennym kamieniu.
- Dam wam spokój, moi chrześcijanie – powiedział odwracając się do wieśniaków plecami.
Płynnym ruchem schował pistolet do kabury pod pachą.
W zadumie przyglądał się cennemu kamieniowi.
Nie odrywając od niego wzroku kiwnął głową w kierunku wieśniaków. po czym powoli ruszył w kierunku stojącego niedaleko czerwonego jeepa.
- Wieczny odpoczynek… - zamruczał pod nosem.
Za jego plecami rozpoczęła się rzeÂź
Pmk
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
J.Piłsudski